s01e01

1K 18 0
                                        

W momencie gdy chłopak mi to wyznał poczułam.. Szczęście? Chyba tak.

Byłam niezmiernie szczęśliwa.

Aleks coś do mnie czuł? Że mnie kochał?

Nie mogłam w to uwierzyć.

- Ale co to da, skoro ty masz chłopaka. A ja dziewczynę. - Otarł oczy. - A dodatkowo pewnie mnie nie kochasz.
- Aleks. - Przełknęłam śline. - Bo ja..
- Bo ty mnie nie kochasz, tak. Wiem to. - Znowu wytarł łzy rękawem bluzy.
- Wręcz przeciwnie. - Usiadłam w takiej samej pozycji jak on.
- Co? - Chłopak na mnie spojrzał z ogromnym szokiem na twarzy.
- To co słyszysz. Aleks, ja ciebie tez kocham..

W końcu mu to powiedziałam, w końcu mi się to udało.

Przez lata próbowałam zawalczyć z tym uczuciem, lecz nie potrafiłam. A teraz? Teraz się dowiedziałam, że mój ukochany czuje do samo

Bez zastanowienia zbliżyłam się do chłopaka, a on do mnie. Łącząc nasze usta krótkim pocałunkiem.

Może i było to szybki pocałunek, lecz dla mnie mógł trwać by wieczność.

Po 5 minutach od naszego incydentu, wrócili chłopaki z Olką.

- Nie zgadniecie gdzie była. - Odparł Igor.
- No gdzie? - Zapytałam.
- No też nie wiemy, spotkaliśmy się w połowie.
- Boże. - Uśmiechnięty Aleks złapał się za głowę.
- Widać, że komuś humorek już dopisuje. - Wtrąciła się Ola ze szklanymi oczami.

Było mi jej szkoda, zwłaszcza gdy pocałowałam się z jej chłopakiem, którego ona najzwyczajniej na świecie kochała. Czułam się trochę okropnie, ale gdyby Aleks tego nie chciał, to by do tego nie doszło.

Po 5 godzinnej wyprawie do naszego miasta, wysiedliśmy z pociągu, rozchodząc się.

Po wejściu do domu przywitał mnie mój brat, oczywiście musiał się do czegoś przyjebać.

- Z Bartkiem na ruchaniu byłaś czy z Fukajotem? - Zapytał ironicznie.
- Możesz przestać? To że rzuciła cię dziewczyna nie oznacza, że możesz się na mnie wyżywać.

Nie rozumiałam tego, dlaczego on dla mnie był taki oschły. Nie wiem. Zazdrościł mi tego, że ja znałam mojego tatę, a jego ojciec się wyrzekł gdy nasza matka go urodziła? Nie wiem, nie rozumiałam go. I chyba nie chciałam, był dla mnie okropny.

Po przebraniu się w piżamę, otrzymałam snapa od Aleksa. Wysłał mi zdjęcie swojego kotka, na co ja odesłałam mu swoje głupie zdjęcie z odsłoniętym brzuchem. Na co on mi napisał wiadomość

Aleks:
Nie kuś mnie tak, bo nie
przeżyje samotnie nocy;(

Me:
Tak ci przypominam, że masz
dziewczyne, Aleksie;*

Odesłał mi zdjęcie ze swoją smutną minką.

- Głupek. - Śmiałam się do telefonu, pisząc z nim.

Pisaliśmy całe 4 godziny, z 21, stała się 1.

Napisałam mu, by poszedł spać, a potem ja też usnęłam. No był już poniedziałek.

Obudziłam się około godziny 6. Wstałam, ogarnęłam się i wyszłam z pokoju. Zobaczyłam moją mamę, siedziała na kanapie. Pewnie wróciła dopiero z nocnej zmiany. Podeszłam do niej.

- Cześć mamo. - Usiadłam koło niej.
- Dzień dobry Zosiu. - Ziewnęła. - Jak się spało, promyczku?
- Dobrze, ty dopiero z tego szpitala wróciłaś?
- Tak, zapierdol ostry był.. Jakiś facet zaczął się w nocy dusić, nawet nie wiem jak i czemu. O 4:38 potwierdzono zgon. - Złapała się za głowę. - Taki młody facet..

Nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji, więc tylko mogłam ją objąć, by w ten sposób pokazać wsparcie.

- A jak tam u ciebie? Jak tam było w Berlinie?
- Świetnie było, nawet wyznałam Aleksowi co do niego czuje. - Uśmiechnęłam się. - Ale jak wróciłam do domu do blondynka Kinny Zimmer musiała się do mnie przyczepić.
-Wiktor? - Westchnęła. - Co się stało?
- Pisałam wczoraj z Julią, ponoć zerwali.

Spojrzałam na zegarek, była już 7:28

- Powinnaś już iść do szkoły. - Pocałowała mnie w czoło.
- Wiem, ale tak mi się nie chcę. Ranyyy
- Ja też musiałam to przeżyć, dasz rade słońce.
- Zazdroszczę Wiktorowi.. - Założyłam ręce na piersiach.
- On też to przechodził, a ty teraz zmykaj do szkoły, bo się spóźnisz.

Wyszłam z domu, po tygodniu w Niemczech nie miałam żadnej ochoty na pójście do tego więzienia.

Siedziałam na nudnej matematyce. Ta baba tak nudno tłumaczyła, że się nawet słuchać nie dało. Na całe szczęście miałam o czym myśleć.

Zatapiałam się w pięknym wspomnieniu, gdy Aleks i ja się pocałowaliśmy. Niby to było tak szybkie, lecz tak trwałe w moim umyśle, jak tatuaże na ciele. Siedziałam cała w skowronkach, do czasu gdy moja przyjaciółka nie wybudziła mnie z moich fantazji.

- Weź się tak nie zamyślaj, bo ta stara jędza jest w stanie ci wstawić pałę za brak zainteresowania na lekcji. - Westchnęła.
- No soryy noo, ale gdybyś przeżyła to co ja, to na pewno byś nie myślała o niczym innym. - Westchnęłam zauroczona.
- Mów co się grało. Natychmiast.
- No pocałowałam się z Aleksem.. - Uśmiechałam się od ucha do ucha, patrząc na budynek przy naszej szkole, w którym uczył się brunet.
- Pierdolisz.

Po lekcjach Wiktoria wypytywała mnie o to. Rozmawiałam o tym do czasu gdy Bartek postanowił przypomnieć mi o swoim istnieniu. Napisał do mnie z pytaniem, kiedy się spotykamy. Odpisałam mu, że może do mnie przyjechać wieczorem.

- Ale ty jesteś z Bartkiem, to czemu za Aleksem się uganiasz?
- Ja i Bartek to nie jest miłość. No kurde, rozumiesz?
- No właśnie nie rozumiem, kurwa nie rób z siebie dziwki.
- No jezu. Ja nie kocham Bartka, a Bartek mnie.
- To czemu jesteście razem?
- Bo to jest jednorazowa przygoda, no wiesz.
- Nie podoba mi się to, Zośka. - Przewróciła oczami poirytowana. - Skoro jest jednorazową przygodą, to oznacza, że jesteście ze sobą tylko dla seksu?
- Najwyraźniej. - Odpowiedziałam jej ironią

Rozeszliśmy się, a przed domem czekał na mnie Bartek. Zabrał mnie do swojego mieszkania, no i każdy mógł się domyślić jak to się skończyło.

- Wiesz co mnie zastanawia najbardziej? - Blondyn spojrzał na mnie, pokręciłam na jego słowa głową. - No na przykład to, dlaczego my się w ogóle spotykamy. - Dał mi woreczek z białym proszkiem.
- Wiesz, ja ci sprawiam przyjemność, a ty mi też - Wsadziłam narkotyk w biustonosz.
- Wiele wyjaśnia, kiedy następny raz?
- W weekend, mój brat wybiera się do znajomego do Szwajcarii, a moja mama będzie w pracy.
- A ojciec?
- A mój tata siedzi w WWA.
- Po chuj. - Zapytał oburzony.
- Bo w ten sposób pracuje.

Ucałowałam go, wychodząc z jego domu. Szmaciarz nie chciał mnie odwieźć. No ale rozumiem to, w końcu nie był trzeźwy.

Wróciłam po cichu do domu. Napotkałam w kuchni na blacie list od mamy, w którym napisała, że wyjechała na tydzień z Wiktorem do Warszawy.

Odetchnęłam z ulgą ponieważ miałam wolną chatę.

Zakluczyłam drzwi za sobą, idąc do pokoju.

4:30 w Berlinie | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz