s01e11

434 10 0
                                    

Lipiec 2020

Siedzieliśmy z Aleksem na ławce w parku, jedząc lody.

- Gdzie jest Ola? - Zadałam pytanie w jego stronę.
- Pojechała z rodzicami na dwa lub trzy tygodnie do Kenii. - Skończył jeść swojego loda.
- Powodzi im się.
- No powodzi się. - Oparł się o oparcie ławki, obejmując mnie. - Ale ja i tak bym wolał spędzić wakacje tutaj z tobą.

Uśmiechnęłam się na jego wyznanie. Spojrzałam mu w oczy.

- Kocham cię, wiesz? - Odparł.
- Wiem i to doskonale. - Pocałowałam go w nos, wciąż się szeroko uśmiechając.

Wieczorem wyszłam z przyjaciółką do galerii, urodziny bruneta były coraz bliżej a ja nie wiedziałam co mu kupić. Dlatego wybrał się z nami Igor, Mazur, Cichy i Grześ, który w Czerwcu wrócił z Krakowa.

- On lubi drobiazgi, jakbyś mu kupiła fajki i coś zrobiłabyś od siebie to dla niego byłby to najlepszy prezent. - Powiedział Mazur.
- Albo kup mu zapalniczkę, już ponoć ma kolekcje moich. - Wtrącił się Grześ.
- Pomimo, że jedynie jaki kontakt mam z Aleksem to ten przez Kamila, to mi też podkradł kilka zapalniczek. - Odrzekła rudowłosa.
- Każdemu Aleks zabrał zapalniczkę, nie oszukujmy się. - Dodał Igor.

Westchnęłam, śmiejąc się. Weszliśmy do jakiegoś sklepu z odzieżą.

- Ej bo Aleks w tym roku 18-nastkę ma. - Powiedziałam
- No, a co. - Zapytał Igor.
- No nie wiem właśnie. - Rzuciłam mu przerażony wzrok.

Chodziliśmy po galerii do 21, czyli do zamknięcia.

Chciałam zaprosić do siebie Wikę, ale ona się umówiła z Cichym.

Weszłam do domu, a tam czekał na mnie Wiktor.

- Co tak późno dzisiaj? - Blondyn zadał pytanie.
- Musiałam znaleźć jakiś prezent dla Aleksa na urodziny. - Związałam włosy.
- I co mu kupiłaś? - Uśmiechnął się do mnie.
- No właśnie nic, ale chciałam mu kupić papierosy i coś zrobić od siebie.
- Może jakiegoś misia? - Wstał od stołu, wyciągając z bluzy kluczyki od samochodu. - Albo wydrukujesz mu zdjęcia jakieś urocze wasze. - Pokazał mi kluczyki od samochodu. - Gdzie mnie dzisiaj zabierasz? - Rzucił mi kluczę.
- Dam mu obie rzeczy. - Złapałam kluczę. - Wybierz sobie.

Wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do samochodu.

- Ja bym pojechał do Warszawy. - Zapiął pasy.
- Do Warszawy?! - Zapytałam przestraszona i oburzona jednocześnie.
- A no.
- Ale ja nie dam rady. - Moje ręce zaczęły drżeć.
- Ej no będzie dobrze, pojedziesz i pierwsze koty za płoty.
- Tak, a potem mama będzie płacić za mandaty.
- Jak złamiesz prawo, to wtedy tak.
- Już łamie prawo. - Odpaliłam silnik i wyjechałam z pod naszego domu.
- To na mazury jedźmy.
- Ty jesteś jakiś niepoważny.

Pojechałam z nim do maka. Zjedliśmy tam, potem przejechaliśmy się po Szczecinie.

Weszliśmy do domu, było około 2 w nocy, od razu zmęczona rzuciłam sie na łóżko.

Wzięłam telefon do ręki, a tam 15 nieodczytanych wiadomości od Aleksa, pytał się czy chcę do niego wpaść znowu na noc, a potem pytał czy wszystko w porządku. Od razu mu odpisałam, że wszystko w porządku. Odłożyłam telefon i ciężko westchnęłam. Chwilę później zasnęłam.

Z samego rana Wiktor zaproponował mi, byśmy udali się razem nad jezioro. Znowu pozwolił mi prowadzić. Wzięłam od niego klucze, wracając się do pokoju po potrzebne mi rzeczy.

Dotarliśmy nad jezioro.

- Muszę Ci o czymś powiedzieć. - Blondyn zaczął nerwowo splatać swoje palce.
- No co się stało? - Rzuciłam mu niezrozumiałe spojrzenie.
- Nasi. - Zaczął się jąkać. - Znaczy twoi rodzice chyba się rozchodzą.

Po usłyszeniu tego zdania, momentalnie z moich oczu zaczęły nieustannie spływać łzy.

- Ej nie płacz.. To nic pewnego. - Wytarł moją łzę.
-A wiesz co? Może to nawet i lepiej, taty i tak zawsze nie ma. A mama? Tak samo. - Westchnęłam szybko, ocierając łzy. - W końcu  mamy siebie, no nie? - Rzuciłam mu pozytywne spojrzenie.
- No tak. - Uśmiechnął się.

Chwilę później dostałam telefon o mamy, żebyśmy wrócili do domu. Więc i tak zrobiliśmy

XXX

Najkrótszy rozdział jaki napisałam, nie mam totalnie pomysłu co może być dalej, bo wymyślilam to na spotntanie, żeby był chociaż jeden rozdział

Trzymajcie się!<3

XXX

4:30 w Berlinie | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz