s02e06

281 10 3
                                    

Siedzieliśmy wraz z przyjaciółmi chłopaka w jego ogrodzie, ponieważ czekaliśmy na gościa. Na Kubiego.

- A bo ja się wam chyba nie przyznałem do czegoś. - Powiedział Aleks.
- Rzadko kiedyś się do czegoś przyznajesz. - Odparł Grześ.

Wszyscy się roześmialiśmy na jego twierdzenie.

- No to wam się nie przyznam.

Igor padł na ziemię przez chichot.

- Piwa bym się napił.

Każde zdanie, które wypowiedział Fukaj, doprowadzało ludzi do śmiechu.

- No dlaczego wy się ciągle ze mnie śmiejecie... - Spuścił głowę w dół.
- A ile ty masz lat? - Zapytał Igor.
- Wystarczająco.... - Odpowiedział.

Jeszcze bardziej się roześmiali, z początku tego nie zrozumiałam, ale dobre chłopaki mi opowiedzieli.

Po paru chwilach w ogrodzie pojawił się Kubi ze swoją dziewczyną.

- A po co my tutaj przyszliśmy. - Cichy podrapał się po głowie.
- Na grilla, ale nie zjedź znowu mojej karkówki. - Odezwał się Znicz.

Aleks poszedł się przebrać do swojego pokoju, czekając na niego trochę go obgadywaliśmy...

- On głupi jest. - Powiedział Igor.
- Dlaczego? - Zapytałam.
- Bo pewnie znowu się odjebie jak klaun na otwarcie kanałów. - Mazur wyprzedził Igora w odpowiedzi.
- Nie wiem czy wiecie, ale to ten klaun jest znany przez Matczaka i Quebo, wiec no. - Grześ zażartował.

Niby niemiłe i niesprawiedliwe zachowanie wobec Fukaja, ale każdy miał świadomość tego, że to wszystko mówią dla żartów.

- Dajcie mi już spokój - Powiedział prześmiewczo.

Chłopaki mieli bardzo ciekawe poczucie humoru, którego trochę bardzo nie rozumiałam...

- Wy to jednak faktycznie jesteście inni.

Usłyszeliśmy jakiś nieznany, ale jednak znany głos. Przynajmniej ja go skądś kojarzyłam. Był to Kubi, a u jego boku jego dziewczyna Justyna.

Przywitaliśmy się i chłopak z ukochaną usiedli obok.

- Opowiadałem wam jak Fukaj rozjebał sobie cały łokieć? - Zapytał starszy chłopak.
- Opowiadaj! - Powiedział zainteresowany Grześ, na co ja się zaśmiałam.

Chłopak od zawsze był zabawny i potrafił poprawić humor, nawet najsmutniejszej osobie.

I za to właśnie uwielbiałam Grzesia.

- No to wracaliśmy sobie z jakiejś imprezy w Warszawie. Tak się schlał, że zaczął mówić do jakiejś dziewczyny Zosia.

Uniosłam brew, spoglądając na Kubiego. Czułam zawstydzony wzrok Aleksa na sobie, więc spojrzałam na niego z niezadowoloną miną.

- Coś nie tak? - Zapytał Kubi, patrząc w moją stronę.
- Nie, mów dalej. - Spojrzałam na spoconego Aleksa.

Chłopak po raz kolejny mnie okłamał, nie powiedział mi nigdy o tej sytuacji. Nie wiedziałam czy chcę słuchać dalej, bałam się co mógł powiedzieć dalej producent.

4:30 w Berlinie | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz