s01e19 - epilog

439 10 2
                                    

23 grudnia 2020

Rodzice już mojego chłopaka zaprosili nas do siebie na święta. No i też się zgodzili na to, by on wybrał się z nami do Gdańska.

Leżeliśmy z chłopakiem w jego pokoju, byłam tak szczęśliwa jak nigdy wcześniej.

- Co robimy na sylwestra? - Zapytał, spoglądając na mnie.
- Mi to obojętnie, możemy nawet zostać sami w domu. - Uśmiechnęłam się.
- Ja jednak bym gdzieś poszedł.
- No to jak chcesz, mi obojętnie. - Rozejrzałam się. - Mój tata jest z ciebie strasznie zadowolony.
- Serio?
- No, dużo osób mówi, że jakbyś nie był taki leniwy to byś miał więcej fanek niż mata.
- Gdzie ja, a gdzie mata. No przestań. - Uśmiechnął się. - W styczniu mam zamiar wydać kolejny singiel i on już będzie bezpośrednio na płytę.
- Czekaj, planujesz wydać płytę?
- No.
- Kiedy?
- W przyszłym roku.
- Ale my mamy maturę.
- No wiem i co w związku z tym?

Zmarszczyłam brwi. Czy to oznaczało, że po raz kolejny będzie go coraz mniej w domu?

- To że musisz się uczyć..
- Pierdol, pierdol ja posłucham. Ja już wiem co chcę robić w życiu. Edukacja do niczego mi nie jest potrzebna.
- Oh Aleks, Aleks.

Przytuliłam się do jego torsu, kręcąc głową i śmiejąc się pod nosem.

No tak, chciał robić w życiu co kocha, a ja naciskałam bezsensownie na jego naukę.

- A ty? - Zapytał.
- Że co że ja?
- No co będziesz robić po liceum?
- No na studia wyjadę..
- Co?.. - Usiadł. - Gdzie?
- Jeszcze nie wiem, ale rozmyślałam nad uniwersytetem Warszawskim lub Jagiellońskim..
- Tak daleko..?

Wzruszyłam ramionami.

- Mam nadzieje, że nie znajdziesz sobie tam drugiego Aleksa.. - Wyznał.
- No coś ty. Drugiego jak ty? - Pocałowałam go w czoło. - Nie ma takiego drugiego na planecie jak ty.

Chłopak się uśmiechnął, kładąc się z powrotem na łóżku.

Złapał mnie za rękę i spojrzał głęboko w oczy.

- Kocham Cię. - Powiedział, zamykając swoje oczy.
- Ja ciebie też kocham. - Pocałowałam go w policzek, na co on się uśmiechnął.

Po godzinnej drzemce, wstaliśmy z łóżka się przejść na spacer.

Moje włosy udekorowane spadającymi płatkami śniegu wyglądały przepięknie, z resztą tak samo brunet. On też wyglądał przepięknie, ale oczywiście jak zwykle bez czapki wyszedł.

- A czapka gdzie? - Zapytałam drżącym głosem przez zimno.
- Nie ma, znikła. - Uśmiechnął się.
- A potem znowu będziesz leżał przeziębiony.
- Nie będę. - Odrzekł stanowczo.
- Będziesz. - Również wyraziłam swoje zdanie bezwzględnie.

Chłopak na moje słowa jedynie przewrócił oczami, a ja pocałowałam go w policzek.

- Chodźmy na kawę do żabki.
- Bardzo chętnie. - Odpowiedział.

Poszliśmy kupić gorące napoje, a potem je wypić.

Zakupiwszy kawę i gorącą czekoladę, spacerowaliśmy po szczecinie wtuleni w siebie. Oczywiście nie mogło się obejść bez napotkania znajomej osoby. Była to Ola.

- Czyli to jednak była prawda. - Zmierzyła mnie wzorkiem. - Miałeś diament, a schyliłeś się po kamień.
- Przestań pierdolić głupoty, Ola. - Powiedział
- Głupoty? Ty siebie słyszysz? To ty ROBISZ głupoty. - Zaznaczyła.

Ja jedynie przysłuchiwałam się ich rozmowie, która do niczego pożytecznego by nie doprowadziła.

- Jesteście siebie warci! - Odeszła, wykrzykując.

Po jej odstąpieniu, roześmialiśmy się w niebo głosy. Nie mogliśmy powstrzymać chichotów.

- „Miałeś diament, a schyliłeś się po kamień!". - Powtarzał słowa dziewczyny.
- Już przestań, bo jeszcze naśle na ciebie ojca. - Szturchnęłam go.
- No co? Nie mówię prawdy? - Cały czas chichrał się.

Jedynie pokręciłam głową, z uśmiechem na twarzy.

Złapałam go za ramię, poszliśmy dalej.

- Jutro wigilia, nie mogę się doczekać aż zobaczę w końcu Wiktora.

Wtuliłam się jeszcze bardziej w rękę partnera, przy nikim nie czułam się tak jak przy nim. Wszystkie smutki znikały, gdy zjawiał się chłopak.

Gdy tylko czułam jego obecność, wszystkie najgorsze momenty i wspomnienia nie miały jakiegokolwiek znaczenia, liczyła się tylko jego obecność.

Jego głos, jego dotyk, wszystko co było nim sprawiało radość na mojej twarzy.

Jeszcze nikt nie obdarzył mnie takim uczuciem, jak Aleksander Wasiluk.

XXX

CZĘŚĆ PIERWSZA ZAKOŃCZONA.

Jestem niesamowicie wdzięczna, dumna, za wszystkie wyświetlenia. Mam nadzieje, że część pierwsza się spodobała, chociaż odrobinę. Wiem, niektóre rozdziały były niezwykle nudne, ale to jeszcze nie koniec.

Nie mam serca, ani sumienia by zostawić tą książkę z takim zakończeniem. Dlatego oczekujcie następnej części, która prawdopodobnie pojawi się jak najszybciej będę w stanie ją opublikować.

DZIĘKUJE ZA WSZYSTKO!! ❤

Dzięki wam spełniają się moje marzenia.

Zazwyczaj moje zawzięcie kończy się na zostawieniu książki po braku motywacji, lecz teraz daje z siebie 101% By mi wyszło!

Buźka dla was i oczekujcie!<3

XXX

4:30 w Berlinie | FukajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz