~ 32 ~

615 57 20
                                    


•••

Sebastian był przetrzymywany w klasie Obrony przed Czarną Magią. Siedział w ławce, będąc pod czujną obserwacją towarzyszących mu Aurorów.

W innych okolicznościach można by pomyśleć, że czekałby na rozpoczęcie zajęć. Niestety, jedyne co go czekało to pożegnanie z tym miejscem. Był przerażony.

Drzwi od klasy stanęły otworem i do środka weszli Ominis i Cecilly. Na ich widok Sebastian poczuł jeszcze większe przygnębienie.

Aurorzy ruszyli ku wyjściu z klasy.

– Macie piętnaście minut. – Oznajmił jeden z nich i zatrzasnął za sobą drzwi z głośnym hukiem.

Sebastian podniósł się z krzesła i spojrzał na swoich przyjaciół, którzy nie ruszyli się z miejsca. Cała trójka wpatrywała się w siebie z wyraźnym rozżaleniem.

– Nie chciałem tego zrobić. – Wyznał Sebastian drżącym głosem. – Nie chciałem go zabić. Nie mogę uwierzyć, że on nie żyje. – Tu wziął głęboki oddech. – Anne podupadnie przez to na zdrowiu.

– Anne już dawno straciła zdrowie. – Odezwała się Cecilly. – Teraz straciła też wuja i brata.

W oczach chłopaka dało się dostrzec łzy. Drżącą ręką potarł zaczerwienione oczy.

Ominis zbliżył się do przyjaciela i położył dłoń na jego ramieniu, mówiąc:

– Zaopiekuję się nimi.

– Wiem. – Przyznał Sebastian. – I zrobisz to lepiej niż ja. Anne traktuje cię jak własnego brata, bądź nadal dla niej wsparciem. A Cece... – Tu spojrzał na Ominisa i dodał ściszonym głosem: – Świat mógłby płonąć, a ty i tak znalazłbyś sposób by ją przed tym uchronić. Trwaj przy niej.

Ominis zapewnił go, że tak uczyni.

Cecilly wpatrywała się w nich, chcąc zapamiętać ten widok. Widok swoich najbliższych przyjaciół, w miejscu, w którym poznali się przed laty. Zbliżyła się do nich powoli.

– Może uda się to jakoś odkręcić...

– Już za późno. – Przerwał jej Sebastian. – Popełniłem błąd, nie ufając waszemu osądowi. Pragnęliście mi pomóc, a w zamian doszczętnie was zraniłem. Przepraszam. Mam nadzieje, że kiedyś mi to wybaczycie.

Cecilly złapała obu przyjaciół za ręce po czym cała trójka złączyła się w grupowym uścisku. Trwali tak przez dłuższą chwilę, kiedy do klasy ponownie weszli Aurorzy, oznajmiając, że muszą się pożegnać, wszak niebawem wyruszają do Ministerstwa Magii.

Ominis i Sebastian podali sobie dłonie.

– Dziękuję. – Szepnął Sebastian. – Za te wszystkie lata i twoją niezastąpioną przyjaźń. Nie pozwól jej osunąć się w mrok.

– Masz moje słowo. – Odparł Ominis. – Do zobaczenia, przyjacielu.

Po tych słowach Ominis cofnął się o krok i ruszył ku wyjściu z pomieszczenia.

Cecilly i Sebastian wpatrywali się w siebie w ciszy, kiedy nagle oboje rzucili się sobie w ramiona. Dziewczyna załkała głośno, a chłopak gładził ją ręką po plecach.

– Nie płacz, Cece. – Szepnął. – Nie jestem wart twoich łez.

Odsunął ją lekko od siebie i chwycił jej twarz w swoje dłonie. Zmusił się do lekkiego uśmiechu, mówiąc:

– Moja, Cece.

Raz jeszcze złączyli się w mocnym uścisku, po czym dziewczyna została poproszona o opuszczenie sali. Spojrzała na Sebastiana po raz ostatni i wyszła za drzwi. Krótko po tym Sebastian i Aurorzy opuścili Hogwart.

Cecilly oparła się o ścianę zamku i osunęła się na ziemię, płacząc głośno. Poczuła na swoim ramieniu dłoń Ominisa.

– Czuję się winny. – Przyznał półszeptem. – Nie zdołałem go uchronić. Tak samo, jak nie zdołałem uchronić ciebie przed użyciem zaklęcia Imperius. Gdyby ktoś się o tym dowiedział...

– Coś ty powiedział?

Cecilly uniosła głowę i dostrzegła swoją matkę, wpatrującą się w nią z niedowierzaniem i odrazą.

– Użyłaś... – Kobieta poczuła chłód, na samą myśl, że jej córka użyła jednego z Niewybaczalnych zaklęć.

– To była konieczność. – Szepnęła Cecilly. Była blada i wypruta z wszelkich emocji. W tamtym momencie nie była nawet w stanie się bronić. Przyznała przed matką, ze wzruszeniem ramion, że użyła owego zaklęcia.

Charlotte zacisnęła usta. W oczach jej dało się dostrzec rozpacz. Zbliżyła się do córki i Ominisa, oznajmiając półszeptem:

– Ostrzegałam cię, Cecilly. Ostrzegałam, że to się tak skończy.

– Słowa na nic się nie zdadzą, mamo. Ostrzegałaś i powiedziałaś, abym nie przychodziła wtedy do ciebie z żalem. Nie zamierzam.

Kobieta poczuła się, jakby ktoś uderzył ją porządnie w brzuch. Spojrzała na Cecilly z góry, mówiąc:

– Ojciec wstydziłby się za ciebie.

Po tych słowach oddaliła się, a Cecilly wiedziała, że tego dnia straciła w swoim życiu dwie osoby.

•••

Zaklęcie niewybaczalne • Sebastian Sallow Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz