•••Czwórka Ślizgonów stała na korytarzu, przy rzekomym wejściu do skryptorium Slytherina. Zastanawiali się jak otworzyć ukryte przejście. Cecilly wciąż była rozdrażniona, Ominis zaniepokojony, zaś Sebastian i Yvette wydawali się być podekscytowani.
– Głupota... – Mawiała co chwilę Cecilly. – To czyste szaleństwo.
– Skupmy się. – Przerwała jej Yvette. – Z tego co mówił Ominis, otwarcie wejścia ma coś wspólnego z trójkami. Zastanówmy się, co może to oznaczać.
Zaczęli rozglądać się po korytarzu. Po dwudziestu minutach, wszyscy wyglądali na zrezygnowanych. Cecilly jako pierwsza zaniechała poszukiwań, toteż usiadła pod ścianą i wyjęła swoją różdżkę. Unosiła w powietrzu pobliską donicę, a następnie skierowała różdżkę na znajdujące się nieopodal palenisko i je podpaliła. Wnet usłyszeli cichy zgrzyt, dochodzący z pobliskiej ściany.
Sebastian i Yvette spojrzeli na dziewczynę z nadzieją w oczach.
– Co zrobiłaś? – Zapytał Ominis.
– Zapaliłam palenisko. – Odparła Cecilly, wstając na nogi.
– Jest ich tutaj więcej? – Dopytywał chłopak.
– Tak! – Pisnęła podekscytowana Yvette. – Są trzy.
Zapaliła dwie pozostałe pochodnie po czym ściana, przy której stał Ominis, zaczęła się przesuwać, a w jej miejscu pojawiło się przejście.
– Naprawdę? – Zapytała Cecilly. – Salazar Slytherin tak marnie ukrył swoje super, tajne skryptorium? Jestem nieco zawiedziona założycielem naszego domu.
Sebastian i Yvette natychmiast ruszyli ku drzwiom. Ominis poczekał na Cecilly, która stanęła u jego boku i zapytała:
– Na pewno chcesz tam wejść?
– Nie. – Oznajmił wprost. – Jednak muszę to zrobić ze względu na moją ciotkę. Ona niegdyś szukała tego skryptorium. Ciekawi mnie czy jej się to udało i dlaczego tak nagle zniknęła.
Dziewczyna kiwnęła głową. Chwyciła dłoń przyjaciela, mówiąc:
– Trzymajmy się blisko siebie. Nie wiadomo co nas tam czeka. – Uniosła swoją różdżkę, z której końca rozbłysło światło i wspólnie wkroczyli przez drzwi, za którymi znajdowały się schody prowadzące w dół.
– Mroczne, złowieszcze korytarze. – Usłyszeli z oddali głos Sebastiana. – Moje ulubione.
Kiedy Cecilly i Ominis dołączyli do pozostałej dwójki, znaleźli się w brudnym, zakurzonym pomieszczeniu, na którego końcu były drzwi.
Ominis zmarszczył brwi i wytężył słuch.
– Coś słyszysz? – Zapytała go Yvette, na co chłopak przytaknął.
– Głos brzmi staro i złowrogo. – Rzekł Ominis. – Szepcze: ‚,Mów do mnie".
– Dlaczego my go nie słyszymy?
– Ominis jest wężousty. Słyszy węże i potrafi z nimi rozmawiać. – Wyjaśnił Sebastian. – Niemal wszyscy wężouści to potomkowie Salazara Slytherina.
– Odezwij się w tym języku, a może drzwi się otworzą. – Zasugerowała Yvette.
Cecilly nie podobało się, że dziewczyna tak na niego naciskała.
– Możemy się jeszcze wycofać. – Odezwał się Ominis z nadzieją w głosie, jednakże nikt nie zareagował.
Chłopak puścił dłoń Cecilly i niechętnie zbliżył się do drzwi, a następnie przemówił w języku, brzmiącym jak syczenie węża. Węże, zdobiące drzwi, poruszyły się i wkrótce stanęły przed nimi otworem.
CZYTASZ
Zaklęcie niewybaczalne • Sebastian Sallow
FanficSpokojne życie uczniów Hogwartu zakłóciło pojawienie się nowej uczennicy, która dołączyła do grona studentów na piątym roku. Jej pojawienie się wywołało niemałą sensację. Nikt jednak nie przypuszczał, że owa dziewczyna włada starożytną magią, zagraż...