•••Cecilly zmierzała właśnie do dormitorium, kiedy natknęła się na dwóch trzecioklasistów, w barwach Slytherinu, którzy naśmiewali się z dziewczynki z Ravenclawu. Śmiali się z niej głośno i wytykali jej zużyte szaty.
Dziewczyna nienawidziła takiego zachowania. Zatrzymała się w miejscu i zawołała:
– Dajcie jej spokój, bo zgłoszę was do opiekuna domu.
– Jak to? – Zwrócił się ku niej jeden ze Ślizgonów. – Doniosłabyś na nas? Przecież jesteśmy z tego samego domu.
– Nie zmienia to faktu, że gardzę takim zachowaniem.
– Przecież jesteś Ślizgonką! – Zawołał drugi chłopak z wyraźną pretensją w głosie. – Jesteśmy tacy sami.
– Dom nie określa tego kim jestem. – Oznajmiła twardo Cecilly. – Wielu ma mylne wrażenie o nas, Ślizgonach. Uważają nas za aroganckich i podłych. W waszym przypadku akurat to się zgadza.
– A jacy według ciebie powinnismy być?
– Niech każdy będzie sobą.
Cecilly nienawidziła jak ktoś z góry ją oceniał na bazie domu, do jakiego została przydzielona. Owszem, cechowały ją ambicja i spryt. Była jednak lojalna i odważna, w sytuacjach które tego wymagały. Była zdeterminowana wobec celów, które sobie obierała.
Podeszła do nękanej dziewczynki, podała jej rękę i zapytała:
– Jak ci mija dzień?
– Dotychczas było miło. – Przyznała Krukonka, zerkając nieufnie na Ślizgonów. – Wybierałam się właśnie do biblioteki.
– Chętnie ci potowarzyszę, jeśli to nie problem.
– Ależ skąd! – Zaprzeczyła natychmiast. – Miło mieć towarzystwo. Moja przyjaciółka zachorowała i od dwóch dni leży w skrzydle szpitalnym. Czuje się bez niej taka samotna.
– W takim razie po wizycie w bibliotece, możemy wpaść do niej w odwiedziny. Mam zapas słodyczy w swoim dormitorium. Nie zaszkodzi jej poczęstować.
Krukonka uśmiechnęła się wdzięcznie. Wyciągnęła przed siebie rękę i oznajmiła:
– Jestem Gilda.
– Cecilly. – Odpadła Ślizgonka i uścisnęła dłoń młodszej koleżankami.
•••
Wieczorem Cecilly leżała na kanapie w Pokoju Wspólnym, trzymając się na bolący brzuch.
– Wysłać cię do skrzydła szpitalnego? – Zapytał Sebastian, który wraz z Ominisem wszedł do pomieszczenia. Ominis zajął miejsce na fotelu, a Sebastian wcisnął się na kanapę, obok Cecilly.
– Niedawno stamtąd wróciłam. – Oznajmiła dziewczyna.
– Coś się stało? – Zaniepokoił się Ominis.
– Tak. – Przyznała. – Zjadłam za dużo cukierków, a teraz płacę cierpieniem za swoje obżarstwo.
Sebastian i Ominis zaśmiali się na te słowa po czym drugi z nich przemówił:
– Słyszałem jak dwóch trzecioklasistów skarżyło się starszemu bratu, jednego z nich, że skarciłaś ich na oczach pewnej Krukonki.
– Banda gnojków. – Mruknęła posępnie Cecilly. – Naśmiewali się z niej z powodu jej starych szat. Oburzające.
– Piękna i waleczna. – Oznajmił Sebastian z zawadiackim uśmieszkiem, na co Cecilly wywróciła teatralnie oczami, maskując tym swój uśmiech.
– Chciałbym aby było już po egzaminach. – Wtrącił Ominis, niby od niechcenia. – Mam dość słuchania wiecznych kazań profesorów o tym, jak są one istotne. Jakbyśmy już o tym nie wiedzieli.
– Niebawem będziemy mieli je z głowy. – Rzekł Sebastian. – Potem czekają nas wakacje.
– A po nich jeszcze dwa lata nauki. – Przypomniał mu Ominis.
– Będą to najlepsze lata naszego życia. – Oznajmił pewnie Sebastian. – Jeszcze będziemy tęsknie wspominać naukę w Hogwarcie. Wspomnicie moje słowa.
•••
CZYTASZ
Zaklęcie niewybaczalne • Sebastian Sallow
FanfictionSpokojne życie uczniów Hogwartu zakłóciło pojawienie się nowej uczennicy, która dołączyła do grona studentów na piątym roku. Jej pojawienie się wywołało niemałą sensację. Nikt jednak nie przypuszczał, że owa dziewczyna włada starożytną magią, zagraż...