~ 8 ~

760 60 4
                                    


•••

Piątoklasiści zebrali się na zewnątrz zamku i w ciszy obserwowali pojedynki. Tego dnia profesor Hecat, nie zważając za brzydką pogodę, uznała że zorganizuje mały turniej.

Cecilly, trzęsąc się z zimna, obserwowała jak Ominis zyskuje przewagę w pojedynku nad Wrenlyn Leden. Pojedynek się zakończył, a Ślizgon wyszedł z niego zwycięsko. Sebastian poklepał przyjaciela po plecach, a Cecilly pogratulowała mu cicho.

Professor Hecat ponownie zabrała głos. Nadszedł czas na kolejną parę do pojedynku. Nauczycielka przesuwała wzrokiem po uczniach aż nagle zatrzymała go na Sebastianie i Cecilly po czym wywołała ich na środek.

Cecilly i Sebastian uśmiechnęli się do siebie i ruszyli na podest.

– Już dawno nie wybierano nas jako swoich przeciwników. – Odezwał się Sebastian, wyciągając swoją różdżkę.

– Zapewne było to spowodowane tym, że profesor Hecat wybierała mi przeciwników na moim poziomie. Walka z tobą jest dla mnie lekką ujmą. – Odparła Cecilly, posyłając chłopakowi uroczy uśmiech.

Sebastian zaśmiał się cicho. Oboje wspięli się na podest i stanęli prosto. Zlustrowali siebie wzrokiem, a na ich twarzach dało się dostrzec chęć rywalizacji.

– Nie martw się, Cece. Nie zrobię ci krzywdy. – Rzekł Sebastian po czym oboje unieśli swoje różdżki.

Profesor Hecat zezwoliła na rozpoczęcie pojedynku. W tej samej sekundzie zaklęcia z różdżek Sebastiana i Cecilly złączyły się w jeden, potężny strumień magii.

Dziewczyna wiedziała, że jej przeciwnik jest poważnym konkurentem, toteż nie mogła pozwolić aby przejął kontrolę nad pojedynkiem. Wytrwale blokowała jego zaklęcie, jednak musiała przejść do ofensywy. Skierowała strumień mocy na pobliską ścianę, zrywając w ten sposób zaklęcia po czym rzuciła szybkie zaklęcie:

Levioso!

Sebastian zdołał wykonać unik, a następnie rzucił szybko zaklęcie Glacius, które Cecilly zablokowała Protego, zaklęciem tarczy.

Oboje uśmiechnęli się do siebie i raz jeszcze strumienie z ich różdżek złączyły się w jeden. Magia Sebastiana rosła w siłę i Cecilly zaczęła to odczuwać. Zerknęła za siebie, chcąc upewnić się, czy nie spadnie z podestu, kiedy zrobi krok w tył. Potrzebowała się zaprzeć, jeśli chciała wytrzymać zaklęcie Sebastiana.

Wykorzystując chwilę nieuwagi swojej przeciwniczki,  Sebastian użył szybko zaklęcia Arresto Momentum, które znacznie ją spowolniło. A następnie uniósł Cecilly w powietrze, co czyniło ją bezbronną.
Na koniec pozbawił ją różdżki i uśmiechnął się zawadiacko. Podszedł do, wciąż lewicującej w powietrzu, Cecilly i złapał ją za dłoń, mówiąc:

– Uważaj bo zaraz nam odlecisz.

– Bardzo zabawne. – Mruknęła pod nosem dziewczyna. – Opuść mnie na ziemię, Sebastianie.

Chłopak spełnił jej prośbę. Wciąż ujmując jej dłoń, pomógł jej odzyskać równowagę.

– Dobra robota. – Odezwała się nauczycielka. – A teraz złaźcie stamtąd. Czas na kolejną parę.

Dwójka Ślizgonów zeszła z podestu i podeszła do stojącego nieopodal Ominisa.

– Wyrównana walka. – Stwierdził Ominis.

– Wcale nie. – Zaprzeczył natychmiast Sebastian, chociaż wyraz jego twarzy świadczył o czymś innym. – Od początku miałem nad nią przewagę.

– Akurat! – Parsknęła Cecilly.

Sebastian wzruszył ramionami po czym nachylił się i nakazał przyjaciołom zbliżyć się do niego.

– Wczoraj Yvette wyznała mi, że widzi ślady starożytnej magii. – Oznajmił szeptem.

– Co to w ogóle znaczy? – Zapytała, równie cicho, Cecilly.

– Ślady magii... – Mruknął pod nosem Ominis. – Brzmi fascynująco. Czy mówiła coś jeszcze?

– Czy ja państwu przeszkadzam? – Zapytała profesor Hecat z drugiego końca sali.

– Skądże, pani profesor. – Odezwał się Ominis, a Sebastian i Cecilly przybrali pokorne miny.

– Ciekawe czy będziecie tacy wygadani na końcowych egzaminach.

Trójka Ślizgonów stała wyprostowana i ze skruchą, nieco wymuszoną, przyjmowała reprymendę.

Po zajęciach dołączyła do nich Yvette i nie mieli okazji dokończyć wcześniej podjętego tematu. Cała czwórka skierowała się kolejne zajęcia, jakimi było Zielarstwo. Szli korytarzem, kiedy nagle usłyszeli głośny huk i śmiech.

– O nie... – Jęknął Sebastian. – Yvette schowaj książki do torby. W przeciwnym razie będzie zbierała je po całej szkole.

– Dlaczego? – Zapytała dziewczyna, kiedy nagle zza rogu wyłonił się duch Irytek. Największa zmora Hogwartu.

Irytek z największą przyjemnością utrudniał życie uczniom i personelowi Hogwartu. Uwielbiał wywoływać chaos i zamieszanie.

Złośliwy duch dostrzegł Ślizgonów i podleciał w ich stronę, mówiąc:

– A kogo my tutaj mamy? – Jego uśmiech się poszerzył, kiedy zaczął wyliczać: – Pan Gaunt, niewidomy potomek Slytherina. Sebastian Sallow ze swoją drugą połówką oraz... ah, tak! Nowy nabytek naszej szkoły! Jak ci na imię, panienko?

Yvette już chciała udzielić odpowiedzi, kiedy Sebastian wszedł jej w słowo:

– Wynocha, Irytyku. Idź dręczyć kogoś innego.

– Czyżby wam się spieszyło? – Zapytał duch.

– Owszem. – Odparła Yvette. – Za chwilę mamy zajęcia i...

Wnet książki, które Yvette trzymała w rękach, poszybowały w górę. Jedna przeleciała nad balustradą i wylądowała piętro niżej, a druga wyleciała przez pobliskie okno. Irytek zaśmiał się głośno po czym zniknął.

– Co za przeklęty, upierdliwy... – Sebastian mruczał wyzwiska pod nosem, kiedy ruszył ku szkodom by odzyskać jedną z książek.

Cecilly wyjrzała przez okno, gdzie ujrzała drugą książkę leżącą na, znajdującym się dwa piętra niżej, tarasie. Wyjęła swoją różdżkę.

Accio.

Książka Yvette poderwała się ku górze i wpadła prosto w ręce Cecilly. Oddała ją Yvette, która uprzejmie podziękowała za pomoc. Chwilę później dołączył do nich Sebastian i cała czwórka kontynuowała swoją wędrówkę na zajęcia.

•••

Zaklęcie niewybaczalne • Sebastian Sallow Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz