~ 2 ~

1K 68 14
                                    


•••

Tego roku jesień była niezwykle urokliwa i kolorowa. Był ciepły i słoneczny poranek, kiedy czwórka Ślizgonów kroczyła wspólnie ku Hogsmeade.

Cecilly czujnie obserwowała ich nową towarzyszkę. Yvette wydawała się być sympatyczna, jednakże jej nagłe pojawienie się w szkole było zastanawiające.

Yvette pojawiła się w Hogwarcie na początku tego roku szkolnego. Wmaszerowała do Wielkiej Sali tuż po zakończeniu Ceremonii Przydziału po czym bez żadnych ceregieli i komunikatów została przydzielona do Slytherinu. Rozpoczęła naukę w Hogwarcie od piątego roku, toteż była rówieśniczką Cecilly.

Później dowiedziano się, że Yvette pobierała wcześniej naukę u profesora Eleazara Figa, który był dla niej niczym mentor. Przez pierwszy miesiąc nowo przybyła wzbudzała niemałą sensację. Wszyscy byli jej ciekawi. Plotkowano na jej temat, wymyślano przeróżne historie, a także próbowano się z nią zaprzyjaźnić z nadzieją, że profesor Fig, który był nauczycielem Teorii Magii, będzie nieco łaskawszy.

Cecilly, podobnie jak inni, również była zaintrygowana nową uczennicą. Była jednak nieufna wobec nowych osób. Odnosiła się wobec nich z rozwagą i dystansem, toteż kiedy pewnego dnia Sebastian zaprosił Yvette, by dołączyła do nich przy kominku, miała ochotę zdzielić go po głowie.

Ku jej niezadowoleniu Sebastian coraz częściej zachęcał Yvette do wspólnych spotkań. Cecilly nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby w owe spotkania nie byli angażowani także ona i Ominis.

– Wydajecie się być zgraną paczką. – Rzekła Yvette, krocząc pomiędzy Sebastianem, a Cecilly. – Jak się poznaliście?

– W szkole. – Odparła krótko Cecilly, na co Sebastian posłał jej karcące spojrzenie.

Yvette, która najwyraźniej nie dosłyszała oschłego tonu w głosie dziewczyny, zadała kolejne pytanie:

– I od razu się zaprzyjaźniliście?

– W pewnym sensie. – Rzekł Sebastian. Na jego twarzy dało się dostrzec wyraźny uśmiech. – Z Ominisem polubiliśmy się już pierwszego dnia.

Ominis pokiwał twierdząco głową, zaś Sebastian kontynuował:

– Dzieliliśmy pokój, siadaliśmy razem na niemalże wszystkich zajęciach. Pomagaliśmy sobie nawzajem i wspólnie poznawaliśmy miejsce, w którym przyszło nam spędzić siedem lat.

– Sebastian wielokrotnie udowodnił mi, że mogę na niego liczyć. – Odezwał się nagle Ominis. – Początkowo, ze względu na moją ślepotę, ciężko mi było przemieszczać się po Hogwarcie. Zawsze jednak mogłem liczyć na pomoc Sebastiana.

Cecilly zastanawiała się dlaczego oni dalej opowiadają o swojej relacji zupełnie obcej osobie. Jej nieufność była wręcz rażąca.

– Nie mam zbyt dobrych relacji z moją rodziną. – Kontynuował Ominis. – Dlatego niezwykle się ucieszyłem, kiedy Sebastian po raz pierwszy zaproponował mi abym spędził święta w jego domu, w Feldcroft. Były to moje pierwsze święta, które zaliczam do udanych.

Sebastian uśmiechnął się pod nosem.

– A kiedy Cecilly do was dołączyła? – Zapytała Yvette.

– Wierz lub nie. – Odezwał się ponownie Sebastian. – Ale nasza droga Cece była niegdyś niezwykle spokojna i nieco wycofana. W pierwszej klasie niemalże wcale jej nie dostrzegałem. Prawie zawsze siedziała w kącie dormitorium z nosem utkwionym w książce lub spacerowała samotnie po błoniach. Do perfekcji opanowała bycie niewidoczną.

Cecilly wyprostowała się po czym strąciła paproch z kurtki Ominisa.

– Pierwszą osobą, z którą się zaprzyjaźniła był Ominis. – Yvette w ciszy słuchała Sebastiana. – Było to na drugim roku, w okolicach świąt wielkanocnych. Zauważyłem, że Ominis zaczął spędzać z nią czas. Pomagali sobie z pracami domowymi, wymieniali się spostrzeżeniami na przeróżne tematy. Byłem wtedy przekonany, że to minie, jednak z czasem stałem się zazdrosny o mojego najlepszego przyjaciela.

Ominis zaśmiał się cicho pod nosem.

– Czasami odmawiał mi wspólnego wyjścia, na rzecz siedzenia w towarzystwie Cece. Nie mogłem tego zrozumieć. Przecież oczywistym było, że jestem od niej znacznie fajniejszy.

Cecilly parsknęła śmiechem, dając do zrozumienia, że kompletnie nie zgadza się z owym stwierdzeniem. Sebastian posłał jej całusa w powietrzu i ponownie wrócił do swojej opowieści:

– Jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy spędzać czas we trójkę. Kiedy bliżej poznałem Cece zdałem sobie sprawę, że wcale nie jest taką nudziarą za jaką początkowo ją miałem. Przeciwnie. Okazała się być pyskata i uparta jak osioł. Irytowała mnie niemiłosiernie, jednakże musiałem ją tolerować ze względu na Ominisa.

– Czyli to Ominis jest głównym spoiwem waszej paczki. – Stwierdziła Yvette. – Zarówno ty, Sebastianie, jak i Cecilly zaprzyjaźniliście się najpierw z nim, a dopiero potem ze sobą nawzajem.

– Zgadza się.

– A kiedy nastąpił moment przełomowy, kiedy wasza dwójka się zaprzyjaźniła? – Dopytała.

– Przyjaźń to mocne słowo. – Rzekł Sebastian siląc się na poważny ton. – Nazwałbym to raczej niechcianym towarzystwem i tolerancją.

– Świnia. – Mruknęła Cecilly pod nosem, na co Sebastian zbliżył się do niej i pchnął lekko w stronę zielonego żywopłotu.

Dziewczyna zachwiała się w miejscu po czym szybko odzyskała równowagę i ruszyła za Sebastianem, który już biegł przed siebie próbując przed nią uciec.

Yvette przyglądała się jak ta dwójka biega po pobliskiej polanie z wyraźnymi usmiechami na twarzy. W pewnym momencie Sebastian pochwycił Cecilly w pasie i uniósł do góry, mówiąc:

– Przecież wiesz, że żartowałem, Cece.

– Opuść mnie na ziemię. – Zawołała Cecilly, próbując wyrwać się z jego uścisku.

Yvette dostrzegła, że nie wyglądała na rozzłoszczoną, a bardziej na rozbawioną.

– Puszczę cię jak przyznasz, że jestem najzabawniejszą i najbardziej czarującą osobą jaką znasz.

Nagle Cecilly przestała się szamotać. Spojrzała z góry na Sebastiana po czym oznajmiła z wyższością:

– Nigdy w życiu. W takim razie zanieś mnie do Hogsmeade skoro jesteś taki cwany.

Ominis pokręcił z rozbawieniem głową i rzekł do stojącej obok Yvette:

– To u nich normalne. Wzajemne przedrzeźnianie się i wygłupy.

– Fajnie mieć takich przyjaciół. Farciarze z was, że macie siebie nawzajem.

•••

Zaklęcie niewybaczalne • Sebastian Sallow Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz