•••Zaczął się drugi tydzień wakacji. Cecilly przemierzała zatłoczone ulice Londynu. Było pochmurnie i deszczowo, toteż trzymała nad sobą czarny parasol. Zwinęła go, kiedy zbliżyła się do czerwonej budki telefonicznej. Weszła do środka, a chwilę później znalazła się w Ministerstwie Magii.
Ruszyła w stronę windy, która następnie zawiozła ją na drugie piętro. Na owym piętrze znajdował się Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Skierowała się do urzędu Niewłaściwego Użycia Czarów, gdzie czekała w długiej kolejce. Po niecałej godzinie, stanęła przed okienkiem, za którym siedziała krępa, jasnowłosa kobieta, o znudzonym wyrazie twarzy.
– Dzień dobry. – Przywitała się Cecilly.
– W czym mogę pomóc?
– Jestem umówiona na wizytę z przyjacielem. Przetrzymywany jest w celi o numerze 215.
Kobieta otworzyła księgę i powoli zaczęła przewracać kartki.
– Znalazłam. – Odezwała się po chwili. – Sebastian Sallow, zgadza się?
– Tak, proszę pani.
– Służby Administracyjne Wizengamotu mają nie lada problem z tym przypadkiem. – Mruknęła pod nosem urzędniczka.
Do obowiązków osób pracujących w tym dziale należały: konserwowanie dokumentów sądowych, daty rozprawy, harmonogramów sędziów oraz spisywanie legalnego przeprowadzania procesu.
– Dokąd mam się udać? – Zapytała Cecilly.
– Korytarzem prosto, a następnie w prawo za fontanną. Duże, brązowe drzwi. Pański kolega już na panią czeka.
Cecilly podziękowała krótko i ruszyła we wskazanym, przez kobietę, kierunku.
Otworzyła drzwi i znalazła się w dużym pomieszczeniu, gdzie odbywały się wizytacje. Dostrzegła Sebastiana, siedzącego przy jednym ze stołów i natychmiast ruszyła ku niemu.
– Zakaz zbliżeń. – Poinformował ją strażnik, stojący przy drzwiach.
Dziewczyna pragnęła przytulić Sebastiana, lecz zamiast tego usiadła naprzeciwko niego przy stole, siląc się na lekki uśmiech. Chłopak uśmiechnął się blado.
– Cece... – Szepnął. – Nawet nie wiesz jak ucieszyłem się, kiedy poinformowano mnie, że będę miał gościa.
– Ja również cieszę się, że cię widzę. – Odparła szczerze. – Jak się trzymasz?
– Smutek, złość i niedowierzanie mam już za sobą. – Przyznał Sebastian. – Teraz pozostało mi jedynie zaakceptowanie losu, jaki sam sobie zgotowałem. Ale mniejsza o mnie. Co u ciebie?
– W porządku. – Skłamała. – Niebawem powinnismy dostać wyniki SUM'ów.
– Były ciężkie?
– Ostatnio wszystko jest ciężkie. – Chciała rzec, lecz zamiast tego odparła: – To zależy. Eliksiry nieco mnie przytłoczyły, ale Zaklęcia i Transmutacja poszły mi znakomicie, a przynajmniej tak mi się wydaje.
Przez chwilę rozmawiali jeszcze o szkole. Prowadzili zwyczajną dyskusję, jakby wcale nie znajdowali się w obecnym miejscu. W sali widzeń ze skazańcami.
– A co u Anne? – Zapytał Sebastian.
– W porządku. Profesor Weasley przyjęła ją do siebie. Do momentu aż Anne nie ukończy siedemnastu lat. To bardzo miłe z jej strony. Właściwie ja i Ominis również się tam przenieśliśmy...
– Twoja matka na to przystała? – Zdziwił się.
– Nie rozmawiamy. – Przyznała smutno Cecilly. – Posprzeczałyśmy się. Ale nie mówmy teraz o tym.
Sebastian zasmucił się. Zastanawiał się czy to z jego powodu Cecilly poróżniła się z matką. Spuścił głowę i oznajmił cicho:
– Zrujnowałem was wszystkim życie.
– Ależ skąd! – Zaprzeczyła natychmiast Cecilly i chwyciła jego dłoń.
– Zakaz zbliżeń. – Upomniał ją strażnik, toteż szybko cofnęła rękę, posyłając mu przepraszające spojrzenie.
– Anne pytała o ciebie. – Rzekła po chwili, na co Sebastian uśmiechnął się lekko. – Tęskni za tobą.
– Ja za nią również. Za wami wszystkimi. Czasami mam wrażenie, że to wszystko to tylko koszmar. Mam nadzieję, że za chwilę obudzę się w dormitorium i wszystko będzie jak dawniej.
Cecilly, mimo chęci, nie była w stanie wykrzesać z siebie choćby najmniejszego uśmiechu. Kiwnęła jedynie głową i zmieniła temat:
– Niestety, możemy odwiedzać cię jedynie raz na miesiąc. Przy następnej wizycie będzie ze mną Ominis. Może uda nam się również przekonać Anne, aby z nami przyszła.
– Dziękuję. – Szepnął chłopak. – Słowa nie są w stanie wyrazić tego, jak bardzo jestem wam wdzięczny, że wciąż ze mną jesteście.
Po wizycie w Ministerstwie Cecilly wróciła do domu, w którym od kilku tygodni przebywała wraz z Ominisem i Anne. Dom należał do siostry Matildy Weasley, która zmarła przed cztery laty. Od tamtego czasu stał pusty, do momentu aż wicedyrektorka nie zaproponowała tego miejsca Anne, a w rezultacie także Cecilly i Ominisowi, którzy nie pragnęli wracać do swoich rodzin.
Profesor Weasley, nawet podczas wakacji, większość czasu spędzała w Hogwarcie. Odwiedzała ich jednak często. Bardzo starała się być wsparciem dla Anne i cieszyła się, że ma ona przy sobie dwójkę przyjaciół.
Po powrocie z Ministerstwa, Cecilly była przygnębiona. Wpatrywała się w okno, za którym grupka dzieciaków biegała po polu, bawiąc się w berka.
Anne i Ominis, spoglądali na przyjaciółkę z wyraźną troską. Cecilly siedziała w ciszy, wracając myślami do słów, które wypowiedział Sebastian, na krótko jak opuściła Ministerstwo Magii:
– Zapomnij o mnie, Cece. Dla mnie nie ma już ratunku. Ty musisz żyć. Musisz znaleźć szczęście i iść do przodu.
Jego słowa utkwiły w jej głowie i nie opuszczały jej nawet w snach.
•••
CZYTASZ
Zaklęcie niewybaczalne • Sebastian Sallow
FanficSpokojne życie uczniów Hogwartu zakłóciło pojawienie się nowej uczennicy, która dołączyła do grona studentów na piątym roku. Jej pojawienie się wywołało niemałą sensację. Nikt jednak nie przypuszczał, że owa dziewczyna włada starożytną magią, zagraż...