Rozdział 7

315 11 0
                                    

                              Amelia

Po rozmowie z rodzicami wróciłam do swojego pokoju. Leżałam i myślałam aż do głowy przyszedł mi pomysł żeby wyjachać miałam gdzieś co myśli Luka i jego brat nie będą mną rządzili. Zamówiłam szybko taksówkę i zaczęłam się pakować się i napisałam rodzicą i zostawiłam go na łóżku

                           
                                List

Mamo, tato wybaczcie ale żaden facet mi nie będzie rządził, wyjachałam jak planowałam, wrócę za pół roku ale coś czuję że Luka i jego brat znajdą mnie mnie wcześniej. Wybaczcie mi kocham was Amelia.


Wyszłam z pokoju cicho żeby rodziców nie obudzić, byłam już na zewnątrz odeszłam trochę do czekającej już taksówki

-Witam

- Witam

- Na lotnisko proszę

- Oczywiście


Ruszyliśmy w stronę lotniska, w nie całe pół godziny byliśmy na miejscu. Zapłaciłam i ruszyłam w stronę wejścia, sprawdzenie biletu i odprawa szybko minęła i już siedziałam w samolocie


Już siedziałam na swoim miejscu i teraz tylko czekam aż samolot wystartuję, siedziałam tak i patrzyłam przez okno i wydawało mi się że widzę Lukę i Aresa wyglądali na zdenerwowanych, odpędziła tę myśl aż by mnie tak szybko nie znalazł.


Luka

Siedziałem tak i myślałem gdzie jest ta cholerna Amelia. Ktoś zapukał i wszedł bez pozwolenia


- Czego!!?

- Szefie nie ma ani śladu pańskiej narzeczonej jak by się rozpłynęła w powietrzu


Nie wytrzymałem, wstałem z swojego miejsca i przywaliłem tak mocno że upadł na podłogę, wyciągnąłem pistolet i strzeliłem do niego. Ares nic się nie odzywał i tylko patrzył na mnie. Chciał coś powiedzieć ale w końcu nic nie powiedział i to mnie wkurzało najbardziej

- Mów że w końcu

- Uspokój się do cholery Ameli tak nie znajdziesz szybciej

- A żebyś wiedział że ją znajdę nawet jak bym miał podpisać pakt samym diabłem rozumiesz!!!

- Tak

- A teraz idziemy

- Gdzie idziemy?

- Rozprawić się z tą dziwką która przy tobie groziła Ameli, dam mały pokaz wszystkim byłym kochanką. A potem jak Amelia wróci to zobaczą prawdziwe piekło.

- Ok chodźmy


Wyszliśmy i udaliśmy się na dół tam gdzie pracują striptizerki


- Zbierz je wszystkie teraz

- Ok


Ares wszystkie zebrał, widziałem jak na mnie patrzyły ale ja to miałem gdzieś. Ares do mnie podszedł a ja na niego popatrzyłem


- Chcesz mówić czy nie?

- Tak, a ty przygotuj wszystko do torturowania

- Ok

Ares wszystko przygotował a ja zacząłem mówić czemu  ich tutaj zebrałem. Obróciłem się do Aresa i powiedziałem.

- Przyprowadź tą która Ameli groziła

- Jak sobie życzysz bracie

Poszedł po nią do tłumu który kazałem zebrać i widziałem jak się szarpała ale Ares mocno ją trzymał i za nic jej nie puszczał. Zaczęła mówić do mnie miło i uwodzicielsko ale nie zwracałem uwagi na gębę. Aż zaczęła mówić o Ameli i nie wytrzymałem

- Już do mnie wróciłeś?

- Odpowiesz coś!!!!

- Co nie znalazłeś swojej ukochanej

- Mam nadzieje że nie żyje i leży gdzieś w lesie

- Ty pierdolona suko, teraz to pożałujesz tego co powiedziałaś

Uderzyłem ją, zawołałem Aresa i on dokończył dzieła, zrobił to bardzo chętnie zawsze jej nienawidził, torturował ją zanim umarła, teraz wszyscy i wszystkie kochanki wiedzą że umrą jak coś powiedzią coś nie tak

Narzeczona Bossa ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz