Rozdział 39

389 7 2
                                    

Amelia

Kilka dni późnej.

Od kilku dni zauważyłam że Luka jest zdenerwowany, tak samo wszyscy w domu. Rodzice mnie odwiedzili i przywieźli moich pupilów, bardzo za nimi tęskniłam ale postanowiłam że na razie zostają z moimi rodzicami. Leżałam właśnie jak wrócił Luka.

- Hej

- Hej

- Co ci jest?

- Nie przejmuj się tym kochanie

- Jak tak mówisz to zaczynam się przejmować

- Nie masz się czym przejmować skarbie

- Dobrze, skoro tak mówisz

Nie zdążył odpowiedzieć bo ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę!

- Hej, wszystko jest już gotowe tak jak prosiłeś

- Dobrze

- O co tu chodzi?

- Niespodzianka kochanie

- To ja będę uciekać

- Ok

- Czekamy w ogrodzie

Ares wyszedł a ja zaczęłam się zastanawiać o co chodzi, spojrzałam na mojego narzeczonego.

- O co tu chodzi?

- Niedługo zobaczysz

- Mam się bać?

- Nie

- Jakoś mnie nie przekonałeś

- A ufasz mi?

- Tak

- Dobrze, niedługo twoja mama przyjdzie i pomoże ci się ubrać, a ja teraz wychodzę i spotkamy się w ogrodzie

- Dobrze

Pocałował mnie na szybko i wyszedł, tak jak powiedział przyszła moja mama i zaczynała mi pomagać się ubierać. Tak patrzyłam na swoje odbicie w lustrze i zauważyłam że to była suknia ślubna.

- Mamo dlaczego mam na sobie suknie ślubną?

- Kochanie wszystkiego się dowiesz jak będziemy już w ogrodzie

- Niech wam będzie

Mama dalej mi pomagała, byłam gotowa po pół godzinie. Mama na mnie spojrzała i uśmiechnęła się.

- Wyglądasz przepięknie

- Dziękuje, tylko nie płacz proszę

- Nic nie obiecuję kochanie

- Mamo!

- Dobrze już nie płacze

- Chodźmy już bo zaraz przyjdzie tu Ares żeby zobaczyć czy wszystko porządku

- tak masz rację

Mama pomogła mi z suknią, wyszłyśmy z sypialni i skierowałyśmy się w dół. Byłyśmy już przy wyjściu na ogród ale nagle poczułam jakby niepokój, nie dałam nic po sobie poznać i wyszłyśmy na ogród. To co zobaczyłam odebrało mi mowę, mój narzeczony stał przy ołtarzu z księdzem. Spojrzałam na niego a on już na mnie patrzył i się uśmiechnął.

- ... - Luka

Tak patrzyłam na niego aż widok tata mi go zasłonił.

- Gotowa córeczko?

- Tak

- To ruszajmy

Wzięłam tatę za ramię i ruszyliśmy w kierunku mojego narzeczonego, mijaliśmy gości którzy się uśmiechali. W końcu stałam już przy moim kochanym.

Ksiądz zaczął mówić a Luka nadal na mnie patrzył a ja na niego, ale kątem oka widziałam smutnego Aresa. Ksiądz w końcu zapytał o nasze odpowiedzi.

- Tak

- Tak

I tak zostaliśmy mężem i żoną, ale nasze szczęście zostało przerwane przez starszego mężczyznę.

- To za mojego syna, teraz zobaczysz Luka co to jest stracić ukochaną osobę!!

Mężczyzna celował we mnie i strzelił ale w ostatniej chwili Luka mnie osłonił, upadł a ja koło niego odrazu uklękłam. Podbiegli do nas jego brat i Antonio.

- Bracie!

- Dopadnijcie go

- Twoi ludzie już go ścigają, karetka jest już w drodze

- Luka?

- Bądź dzielna

- Co ty mówisz?

Przestał zwracać na mnie uwagę i zwrócił ją w stronę swojego brata.

- Ares obiecałeś mi wcześniej że zajmiesz się Amelią i naszym dzieckiem, chcę żebyś dotrzymał obietnicy

- Obiecuję

- Ale też od teraz rządzisz ty, bo mnie już zabraknie

- Luka!

- To nie jest prośba tylko rozkaz!

- Dobrze

Słuchałam tego i nie wierzyłam, mój mąż właśnie się żegnał, nie wytrzymałam i spytałam.

- Dlaczego się żegnasz?

- Bo kochanie nie przeżyje i dlatego mówię to wszystko

- Nie możesz się kurwa żegnać, będziesz tatą i ja ciebie potrzebuję

- Kochanie masz Aresa i swoich rodziców

Zaczął kaszleć i też pluć krwią a karetki nadal nie widać i nie słychać.

- Proszę nie zostawiaj mnie!

- Pamiętaj że cię kocham i zawsze będę przy tobie

Dokończył i zamknął oczy, Ares szybko sprawdził jego tętno.

- Nie żyje

- .... - Amelia

Tylko płakałam nic już nie chciałam powiedzieć, poczułam rękę na moim ramieniu.

- Amelia wstań proszę

- Odejdź ode mnie!

- Amelia?

- Nie! Zostaw mnie rozumiesz!

- Amelia pomyśl o dziecku

- Ciebie tym bardziej nie chcę widzieć

Zwróciłam się do Aresa.

- Pomożesz mi wstać?

- Oczywiście 

- Dziękuje, a karetka wogóle nie dojechała

- Nie, przykro mi

- Idę do naszej sypialni i nie chcę nikogo widzieć

- Dobrze

Poszłam w kierunku domu i odrazu szybkim krokiem do naszej sypialni, weszłam i zamknęłam drzwi na klucz. Byłam żonata a teraz jestem wdową i z dzieckiem w drodze.

                        *************

Koniec części pierwszej

Narzeczona Bossa ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz