Rozdział 27

137 6 0
                                    

Luka

Minął tydzień od wydarzeń w naszej sypialni. Mi i Amelii układa się świetnie, jest szczęśliwa to najważniejsze. Nadal nie znaleziono Fabia i nadal jest w Nowym Jorku, nie wiem co on kombinuje ale się dowiem prędzej czy później.

Siedziałem w swoim gabinecie jak weszła Amelia do środka, tylko ona miała pozwolenie na wchodzenie do środka bez pukania, zobaczyła mnie i odrazu się uśmiechnęłą na mój widok.

- Witaj kochanie

- Cześć przystojniaku

- Co cię sprowadza do mnie piękna?

Podeszła do mnie i szepnęła mi na ucho.

- Ty, ja i nasze łóżko

Uśmiechnąłem się złowieszczo i powiedziałem.

- No to piękna lepiej uciekaj bo jak cię złapię to nie wypuszczę cię z łóżka

Amelia tylko się uśmiechnęła i zaczęła uciekać, złapałem ją na korytarzu i przerzuciłem ją sobie przez ramię.

- To teraz mi nie uciekniesz kochanie

- Wariat!

- Ale twój na zawsze

- A ja twoja na zawsze

Tak zaniosłem ją do naszej sypialni, zamknąłem drzwi na klucz, podszedłem do łóżka i rzuciłem Amelię na nie. Patrzyłem tak na nią i się tylko uśmiechałem.

- Czemu tak na mnie patrzysz?

- Napawam się widokiem twojego ciała

- Luk

- Słucham słonko?

- Zawstydzasz mnie

- Niby czym?

- Jak tak na mnie patrzysz

- Jesteś piękna i nie powinnaś się wstydzić

Obróciła wzrok, a ja zacząłem podchodzić do łóżka uśmiechając się tylko. Zacząłem wchodzić na łóżko pomału, spojrzała na mnie dopiero jak nad nią byłem. Pocałowałem ją delikatnie w usta.

- Mmm

- Podobało się?

- Przecież wiesz że tak

- Wolałem się upewnić kochanie

- Mhm
- Na tyle tylko cię stać?

- Nie
- Zaraz zobaczysz na co mnie stać

To pokaż na co cię stać kochanie!

- Och ty niegrzeczna dziewczynko

Rozebrałem ją do końca, siebie też szybko rozebrałem, wszedłem w nią szybko i głęboko, usłyszałem jej jęk.

- Ochhh

Więc zacząłem szybciej się ruszać, ja też zacząłem wydawać jęki, a moja ukochana zaczęła pomału krzyczeć z podniecenia co mnie nakręcało mnie jeszcze bardziej.

- Achhhh... Takkk

- Kuuurwaa

Pocałowałem ją w usta, mój język wszedł do środka i zaczęliśmy walkę na język a szczególnie na dominację. Przerwałem pocałunek i zszedłem pocałunkami po szyi aż do piersi, nie przerywając wchodzenia w nią coraz głębiej. Amelia zaczęła dochodzić a ja za nią.

- Aaaaaa.... Luuuukaaa....taaa...akkkk.... kuuurwaaa

- Achhh... Koch...ammm.... ciięę

Wyszedłem z niej i położyłem się koło niej, przytuliłem ją mocno. Leżeliśmy tak nawet nie wiedzieliśmy kiedy zasnęliśmy w swoich objęciach. 

Narzeczona Bossa ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz