Rozdział 8

121 5 1
                                    

CZERWIEC

Już od dwóch tygodni jestem w Paryżu i przez ten czas zdążyłam znów rozpocząć moją codzienność we Francji. Wdrążyć się w wir pracy nie było trudno, dlatego już następnego dnia postanowiłam przyjąć dwie nowe sesje. Przez cały ten czas spotykałam się również z Chase'm, z którym złapałam wspólny język. Poznałam również jego psa Jolie, którego pokochałam. Ten mały pomeranian to wielki wulkan energii, który jest zbyt irracjonalny jak na takie małe zwierzątko.

Poranki jak zwykle są dla mnie najtrudniejsze. W Anglii wstawanie o dziewiątej, czy dziesiątej bardzo mi sprzyjało, natomiast pobudka o szóstej na ranem niezbyt. Na szczęście nie byłam z tym sama, ponieważ Stella jak zwykle również miała z tym problem jak wróciła z tygodniowego „urlopu".

Gdy wybiła siódma rano ubrana w beżowe spodnie zapięte czarnym paskiem oraz ciemną bluzkę, piłam gorącą kawę, przegryzając ją tostami z awokado. Dziś miałam wspaniały humor, dlatego miałam dosyć duży zapał do pracy, co dzisiejszego dnia nie było zbyt potrzebną opcją.

Tego dnia wraz z Stellą, Davidem, Nathanem i Chase'm postanowiliśmy zrobić ognisko rozpoczynające sezon wakacyjny. Nie mieliśmy co do tego wielkich planów, dlatego kupowanie wszystkich ozdób, czy przygotowanie jedzenia zostawiliśmy na ostatnia chwilę.

Po posprzątaniu kuchni oraz zebraniu wszystkich rzeczy do pracy wyszłam z apartamentu i zjechałam windą do mojego auta. Na tylne siedzenia wrzuciłam dokumenty, teczki oraz mój laptop, a następnie – jak zwykle – pojechałam po Stellę.

Dziś wyjątkowo dziewczyna czekała już na mnie przed domem. Byłam tym widokiem nieźle zaskoczona, ponieważ przyjaciółka ceniła sobie wykorzystanie danego jej czasu do każdego, nawet najmniejszego procenta.

-Czym sobie zasłużyłam, że nie musiałam czekać na to, aż przyjdziesz? - zapytałam na wstępie.

-Chcę jak najszybciej zrobić, to co mam do zrobienia w studio i zacząć przygotowania do małej imprezki na plaży – powiedziała nie mogąc się powstrzymać od szerokiego uśmiechu.

Na jej odpowiedź jedynie się uśmiechnęłam, a następnie ruszyłam do naszej pracy. Na portalach społecznościowych poinformowaliśmy, że będziemy otwarci do południa, przez co nie spodziewamy się wielkich tłumów. Zazwyczaj największy ruch mam po południu, więc z niczym się nie śpieszyłyśmy.

Po zrobieniu podstawowych czynności usiadłam do mojego biurka w gabinecie i włączyłam komputer. Zaczęłam przegrywać zdjęcia, które dziś w nocy obrobiłam, a następnie przesłałam klientowi. Następnie postanowiłam odpisać na kilka maili. Nie miałam ich dużo, ponieważ zazwyczaj staram się być z nimi na bieżąco.

-Stell, dostałyśmy współpracę – odparłam wchodząc na recepcję.

-Jaką? - zapytała spoglądając na mnie.

-Przesłałam ci – odpowiedziałam, a dziewczyna od razu postanowiła wejść w dokument. - Co o tym sądzisz?

-Jakaś firma pieprzonego miliardera w Stanach Zjednoczonych chce, abyśmy zrobiły zdjęcia portretowe jego wszystkich pracowników, ponieważ potrzebne mu to do kartotek. Odwdzięczy się poleceniem naszej firmy i... milionem osiemdziesiąt pięć tysięcy czterysta dwadzieścia dwoma dolarami na jedną osobę?!

-Na przeliczeniu milion euro dla każdej z nas – wytłumaczyłam.

-Scar, odpisuj mu! Przecież ile on może mieć tych pracowników?

Od razu wpisała nazwę firmy oraz sprawdziła liczbę jej pracowników.

-Dziesięć tysięcy osób – przeczytałam. - Po pięć tysięcy ludzi na jedną z nas.

His Sweet ObsessionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz