Dzisiejszej nocy wyspałam się jak nigdy. Nie czułam nawet nieznośnego bólu głowy, który czasem utrzymywał się kilka minut po wstaniu. Mogłam przyznać, że ten dzień zaczął się całkiem dobrze. Niestety na moje nieszczęście, gdy spojrzałam w bok nie zauważyłam tam Cartera. Mój lekki uśmiech od razu zbladł. Nadal sądziłam, że próbuje mnie omijać, co mnie bolało. Nie sądziłam, że taka sytuacja będzie doprowadzać mnie do smutku, choć jeszcze kilka miesięcy temu cieszyłabym się.
Po chwili jednak usłyszałam lekkie kaszlnięcie dobiegające z tarasu. Niechętnie znów otworzyłam oczy i uniosłam lekko głowę. Zauważyłam tam Cartera, który przyglądał się ogrodowi oraz dopalał papierosa. Przez chwilę uniosłam lekko kąciki ust widząc go blisko, lecz postanowiłam nie zapeszać. Bezszelestnie wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Gdy tylko go dotknęłam, obrócił się w moją stronę i złapał moją dłoń.
-Dzwoneczku...
-Co się dzieje? - zapytałam, przerywając mu. - Czuję, że mnie omijasz i robisz to celowo. Nie okłamuj mnie, Carter. Mam nadzieję, że ustaliliśmy coś sobie.
-Scarlett, ja...
-Ej, Scar! Carter! Zejdźcie na dół! Musicie nam pomóc przygotować śniadanie – przerwała nam Kylie.
-Zaraz, na Boga – krzyknęłam po czym zwróciłam się do Cartera. - Nie ominie cię ta rozmowa, więc szykuj dobre wyjaśnienia.
Bez słowa odwróciłam się i ubrałam w luźną sukienkę. Chwilę później byłam już gotowa i u boku męża zeszłam do kuchni. Tam czekała na nas reszta jego rodzeństwa. Podeszłam przywitać się do Kylie, która czytała coś w telefonie. Od razu podejrzałam, co ją tak zainteresowało i okazał się być to jakiś przepis.
-Co dziś robimy? - zapytałam.
-Może omlety? - podsunął Xavier. - Strasznie bym ojebał takiego bydlaka.
-Mhm – mruknęła Kylie. - Zróbmy je. Niech fantazje mojego brata zostaną spełnione.
Od razu wszyscy wzięliśmy się do pracy. Całą czwórką podzieliliśmy się na osobne stanowiska, dzięki czemu wszystko trwało o wiele mniej niż zakładaliśmy. Po kilkunastu minutach mieliśmy zrobione już wszystkie omlety oraz napoje. Wraz z Lee postanowiłyśmy zabrać ze sobą jeszcze arbuza i pójść na taras zjeść całe śniadanie.
-Nie tęsknisz za swoją rodziną? - zapytała Kylie. - Tą z Anglii?
-Tęsknię – odparłam niemal od razu. - Tęsknię, jak cholera, ale wiem, że na razie nie mogę ich odwiedzić. Pomimo tego chciałabym chociaż porozmawiać z bratem. Tylko on mi wystarczy.
-Widać, że kochasz swojego brata. Idealne rodzeństwo nie istnieje, a jednak...
-Uwierz mi, nie jesteśmy idealnym rodzeństwem – zachichotałam. - Do słowa „idealny" nam za daleko.
-Kłamiesz – uznała. - Nigdy nie usłyszałabym z ust moich braci, że mnie kochają lub tęsknią za mną. Nigdy, rozumiesz?
-Mój brat nawet by nie uwierzył w moje słowa. Obydwoje przeszliśmy w dzieciństwie naprawdę wiele i nawet nie wiesz jak bardzo zniszczyliśmy sobie życia nawzajem. Od pewnego czasu próbowaliśmy ratować naszą więź.
-Brzmi dziwnie skomplikowanie, gdyby chciałoby się to przerzucić na świat rzeczywisty i praktykę – odparła.
Gdy tylko skończyłyśmy jeść nasze śniadanie rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Nie znalazłam tam Cartera, dlatego odpuściłam nadmierne szukanie mężczyzny. Jeśli naprawdę chce się przede mną chować będę mu to umożliwiała. Może w końcu wyjdzie ze swojego gabinetu i zechce ze mną porozmawiać.
CZYTASZ
His Sweet Obsession
RomanceNiby przyszły dziedzic tronu oraz capo jednej z największych mafii na świecie. Niby normalna dziewczyna z przyjaciółmi u boku oraz "kochającą" rodziną. Niby dwa różne światy. On - to człowiek, przed którym matki chronią swoje córki. Ludzie nazywają...