Rozdział 28

29 2 0
                                    

PAŹDZIERNIK

-Co sądzisz o tych – wskazałam na białe stokrotki.

-Naprawdę, obchodzą cię takie zwykłe kwiaty? - podniosła jedną brew Kylie.

-Są ładne i... mam do nich sentyment – odparłam wzruszając ramionami. - Mój młodszy brat zrobił mi kiedyś wianek z nich. Kojarzy mi się z nimi.

-Masz młodszego brata? Zazwyczaj słyszałam o tym starszym.

-Tak, mam – przytaknęłam zrywając kolejną roślinę. - Nie lubię wspominać swojego dzieciństwa, dlatego mało wspominam o nim.

-Burzliwy temat?

-Można tak powiedzieć.

Nie minęło kilka minut, a w rękach miałyśmy piękne bukiety kwiatów. Byłam ze swojego zadowolona, ponieważ nie był on tak przesadzony jak dziewczyny. Kochałam minimalizm i zazwyczaj się przy nim utrzymywałam.

-Trochę się pobrudziłyśmy – zaśmiała się Lee.

-Wypierze się – machnęłam dłonią. - To co, musimy posprzątać cały ten bałagan, przebierzemy się i zaczynamy kolejny dzień!

-Mmmm, oczywiście – sarknęła. - Wiem, że wszyscy praktycznie skończyli szkołę, ale dla waszej wiadomości ja do niej jeszcze uczęszczam i za niedługo będę mieć pierwsze egzaminy.

-Nie narzekaj – uderzyłam ją lekko łokciem w bok śmiejąc się. - Masz o wiele lepiej niż inni. W końcu posiadasz personalizowane godziny nauki. Jeśli byś chciała możesz nawet o północy się uczyć.

-To prawda.

Przez pewien czas razem z Kylie sprzątałyśmy bałagan, który narobiłyśmy. Narzędzia, które używałyśmy schowałyśmy w odpowiednie miejsca i zmiotłyśmy niepotrzebną ziemie.

-Padam na twarz – jęknęła blondynka.

-Nie bądź taka wybredna. Dzień się dopiero zaczyna.

Po moich słowach rozdzieliłyśmy się i poszłyśmy do swoich pokoju. Nie zastałam w nim Cartera, a jedynie karteczkę, gdzie informuje mnie, że jest w swoim gabinecie. Nie chciałam mu przeszkadzać, dlatego wzięłam szybki prysznic i poszłam się przebrać. Stawiłam na beżową sukienkę i rozpuszczone włosy.

-Hej Scatt – powitał się Xemi.

-Hejka, dawno nie rozmawialiśmy, co? - zapytałam z uśmiechem. Brakowało mi naszych codziennych pogaduszek.

-Byłaś zajęta, dlatego nie chciałem ci przeszkadzać.

-Ty nigdy mi nie przeszkadzasz, smoku.

Xemi miał rację. Przez cały tydzień zbierałam się psychicznie po tym co zobaczyłam na balu, a kolejne siedem dni pomagałam organizować pogrzeb. Przez te kilkanaście dni miałam wrażenie, że śmierć ojca Xaviera, Cartera i Kylie w ogóle ich nie ruszyła. W pewnym momencie pomyślałam, że zrobił im on przysługę.

-Przez to, jak bardzo zniszczył nam dzieciństwo nie ma za kim rozpaczać – odezwała się Kylie, gdy siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy o jego śmierci. - Od tatusia po ojca w kilka sekund. Szybko i kurewsko boleśnie.

-Kylie – skarcił ją Carter.

-Nie wkurzaj się już – burknęła dziewczyna, zbywając go ręką.

Po dwóch tygodniach w pełni mogłam funkcjonować. Carter bardzo pomógł mi się otrząsnąć z tego widoku, choć raz czy dwa śnił mi się jako koszmar. Teraz mogłam przyznać, że zostało to jedynie złym wspomnieniem.

His Sweet ObsessionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz