PAŹDZIERNIK
-Co sądzisz o tych – wskazałam na białe stokrotki.
-Naprawdę, obchodzą cię takie zwykłe kwiaty? - podniosła jedną brew Kylie.
-Są ładne i... mam do nich sentyment – odparłam wzruszając ramionami. - Mój młodszy brat zrobił mi kiedyś wianek z nich. Kojarzy mi się z nimi.
-Masz młodszego brata? Zazwyczaj słyszałam o tym starszym.
-Tak, mam – przytaknęłam zrywając kolejną roślinę. - Nie lubię wspominać swojego dzieciństwa, dlatego mało wspominam o nim.
-Burzliwy temat?
-Można tak powiedzieć.
Nie minęło kilka minut, a w rękach miałyśmy piękne bukiety kwiatów. Byłam ze swojego zadowolona, ponieważ nie był on tak przesadzony jak dziewczyny. Kochałam minimalizm i zazwyczaj się przy nim utrzymywałam.
-Trochę się pobrudziłyśmy – zaśmiała się Lee.
-Wypierze się – machnęłam dłonią. - To co, musimy posprzątać cały ten bałagan, przebierzemy się i zaczynamy kolejny dzień!
-Mmmm, oczywiście – sarknęła. - Wiem, że wszyscy praktycznie skończyli szkołę, ale dla waszej wiadomości ja do niej jeszcze uczęszczam i za niedługo będę mieć pierwsze egzaminy.
-Nie narzekaj – uderzyłam ją lekko łokciem w bok śmiejąc się. - Masz o wiele lepiej niż inni. W końcu posiadasz personalizowane godziny nauki. Jeśli byś chciała możesz nawet o północy się uczyć.
-To prawda.
Przez pewien czas razem z Kylie sprzątałyśmy bałagan, który narobiłyśmy. Narzędzia, które używałyśmy schowałyśmy w odpowiednie miejsca i zmiotłyśmy niepotrzebną ziemie.
-Padam na twarz – jęknęła blondynka.
-Nie bądź taka wybredna. Dzień się dopiero zaczyna.
Po moich słowach rozdzieliłyśmy się i poszłyśmy do swoich pokoju. Nie zastałam w nim Cartera, a jedynie karteczkę, gdzie informuje mnie, że jest w swoim gabinecie. Nie chciałam mu przeszkadzać, dlatego wzięłam szybki prysznic i poszłam się przebrać. Stawiłam na beżową sukienkę i rozpuszczone włosy.
-Hej Scatt – powitał się Xemi.
-Hejka, dawno nie rozmawialiśmy, co? - zapytałam z uśmiechem. Brakowało mi naszych codziennych pogaduszek.
-Byłaś zajęta, dlatego nie chciałem ci przeszkadzać.
-Ty nigdy mi nie przeszkadzasz, smoku.
Xemi miał rację. Przez cały tydzień zbierałam się psychicznie po tym co zobaczyłam na balu, a kolejne siedem dni pomagałam organizować pogrzeb. Przez te kilkanaście dni miałam wrażenie, że śmierć ojca Xaviera, Cartera i Kylie w ogóle ich nie ruszyła. W pewnym momencie pomyślałam, że zrobił im on przysługę.
-Przez to, jak bardzo zniszczył nam dzieciństwo nie ma za kim rozpaczać – odezwała się Kylie, gdy siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy o jego śmierci. - Od tatusia po ojca w kilka sekund. Szybko i kurewsko boleśnie.
-Kylie – skarcił ją Carter.
-Nie wkurzaj się już – burknęła dziewczyna, zbywając go ręką.
Po dwóch tygodniach w pełni mogłam funkcjonować. Carter bardzo pomógł mi się otrząsnąć z tego widoku, choć raz czy dwa śnił mi się jako koszmar. Teraz mogłam przyznać, że zostało to jedynie złym wspomnieniem.
CZYTASZ
His Sweet Obsession
RomanceNiby przyszły dziedzic tronu oraz capo jednej z największych mafii na świecie. Niby normalna dziewczyna z przyjaciółmi u boku oraz "kochającą" rodziną. Niby dwa różne światy. On - to człowiek, przed którym matki chronią swoje córki. Ludzie nazywają...