-Sądzisz, że ten koc pomieści cztery osoby i masę jedzenia? - zapytałam wskazując na materiał, na którym widniała niebiesko-biała krata.
-Oczywiście, że tak – odparła pewnie Kylie. - Jeśli nie, chłopcy poświęcą się i usiądą na trawie. Ich autorytety na tym nie ucierpią.
-A żebyś ty nie ucierpiała, siostrzyczko – zacmokał Xavier, który do nas podchodził. - Z tego co wiem mówiłaś o skromnym pikniku wśród kwiatów, a nie stole szwedzkim na trawie.
-Oh, nie narzekaj. I tak zjesz większość jedzenia – machnęła ręką.
Od kilku dni Kylie cały czas mówiła o miłym, przedpołudniowym pikniku. W końcu wszyscy przystaliśmy na jej pomysł i postanowiliśmy go zorganizować. Dzisiaj, tak się cieszyła, że siłą wyciągnęła mnie z łóżka gdy jeszcze spałam. Carter prosił ją, aby nie budziła mnie, ponieważ wczoraj obydwoje wróciliśmy późno do domu, lecz Lee była nieugięta. W ten sposób przez cały ranek byłam nieprzytomna.
-Scarlett, rusz się! - z zamyślenia wyciągnął mnie krzyk dziewczyny. - Nie dam rady tego wszystkiego sama ogarnąć.
Xavier miał rację, jedzenia było bardzo dużo. Zjedzenie nawet kilku rzeczy stąd zdecydowanie by mnie już nasyciło, dlatego będę pod wrażeniem nawet gdy Xav zje przynajmniej po trochu każdego z dań.
Rozkładając jedzenie na kocu zauważyłam kilka produktów, na które zdecydowanie się skuszę. W tym gronie był arbuz, ciasto, które upiekłam z rana wraz z Kylie, croissant, gofry z owocami i syropem klonowym, winogrona oraz czerwone wino, które wręcz się do mnie uśmiechało.
-Przypominam, że nasza mała Lee nie pije alkoholu – oświadczył Xav.
-Co? Przecież na balach jakoś mogę! - oburzyła się.
-No właśnie, na balach, droga siostrzyczko. Dlatego to pięknie pachnące wino trafia w ręce pozostałej trójki – odparł z uśmiechem. - Szach mat.
-To nie fair – burknęła krzyżując ręce na piersiach.
Na jej słowa nikt nic nie odpowiedział. Wiedziałam, że rozpoczynanie kłótni z jej bratem nic mi nie da, ponieważ wygranie z nim w sprzeczkach jest nieosiągalnym cudem.
Czekając na wiecznie zapracowanego Cartera zaczęliśmy robić się głodni, dlatego wzięliśmy się za jedzenie. Za każdym razem, gdy brałam łyk słodkiego alkoholu Kylie patrzyła na mnie i robiła minę szczeniaczka.
-Lee, nie – upomniał ją brat.
-Wal się.
Xavier nie mogąc znieść swojej siostry wziął ją na ręce. Dziewczyna od razu krzyczeć i szarpać się. Lekko chichocząc spoglądałam na nich. Xav zabrał ją nad wodę i rzucił ją do niej. Widząc wielki plusk nie mogłam wytrzymać i wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Lee postanowiła za to się odwdzięczyć i po chwili pociągnęła za sobą swojego brata. Wtedy leżałam już na miękkim kocu nie mogąc uspokoić swojego oddechu.
-Co tak rżysz? - warknął Xavier zarzucając swoje włosy do tyłu. - Zaraz się przekonamy kto tu będzie miał większy ubaw. Ty, czy ja.
Od razu wiedziałam co zamierzał zrobić. Mężczyzna był zaledwie kilka metrów ode mnie, więc miałam mało czasu. Wstałam z ziemi i zaczęłam biec w stronę pałacu ile sił w nogach. Oglądając się do tyłu zauważyłam, że Xavier się coraz bardziej oddalał, a po chwili poczułam niepohamowany ból. Uderzyłam czołem o silny tors i spadłam na ziemie lekko obijając sobie tyłek. Gdy spojrzałam w górę, zauważyłam chichoczącego męża, który podawał mi rękę, aby pomóc mi wstać.
-Powinnaś uważać, Dzwoneczku – zaśmiał się zbierając mnie z ziemi.
Otrzepałam sobie tyłek z brudnej ziemi i musnęłam w podziękowaniu usta Cartera. Po chwili usłyszałam bieg, wiedząc do kogo on należał. Od razu przygotowałam się do dalszego biegu.
CZYTASZ
His Sweet Obsession
RomanceNiby przyszły dziedzic tronu oraz capo jednej z największych mafii na świecie. Niby normalna dziewczyna z przyjaciółmi u boku oraz "kochającą" rodziną. Niby dwa różne światy. On - to człowiek, przed którym matki chronią swoje córki. Ludzie nazywają...