Rozdział 29

24 2 0
                                    

-Tragiczna miłość, też mi coś – prychnął Xemi krzyżując swoje krótkie ręce.

-Nie sądzisz, że to pokazuje postawę obu kochanków – zamyśliłam się, zagryzając ołówek w ustach.

-Scatt, ich przykład pokazuje głupotę ludzką – machnął ręką.

-Niewdzięcznik – mruknęłam pod nosem, po czym wróciłam do lektury.

Miłość, przyjacielu,
To dym, co z parą westchnień się unosi;
To żar, co w oku szczęśliwego płonie.

-Nudne – powiedział smok. - Powinnaś przerzucić się na coś mniej... oh, na coś, gdzie będzie mniej smętnych lamentów o miłości. Co powiesz na... O! Co powiesz na to?

Smok wskazał na jedną z książek. Podeszłam do wskazanego regału i przyjrzałam się utworowi o pięknej okładce. Gdy spojrzałam na jego tytuł nieco się uśmiechnęłam.

-Strzał w dziesiątkę! - oceniłam. - Opowieści z Narnii.

-Z czego?

-Narnii. To magiczna kraina, w której rozgrywa się akcja tej książki.

-Tylko mi nie mów, że znowu miłosny dramat! - krzyknął zakrywają łapkami swoje oczy.

-Otóż nie – zaśmiałam się. - Wybrałeś fantastykę.

-Kamień z serca – wypuścił powietrze.

Zgodnie z prośbą ducha, przeczytałam mu kilka stron. Musiałam przyznać, że bardzo się wciągnęliśmy w to opowiadanie. Zawsze byłam fanką czwórki rodzeństwa i ich losów, lecz po chwili uznałam, że Xemi również ich polubił. Kiedy uznałam, że jest coraz później skończyłam rozdział i odłożyłam książkę, uprzednio zaznaczając ostatnią stronę.

-Hej, Scatt! - oburzył się smok. - Ja chcę wiedzieć co jest dalej!

-Przykro mi, Xemi, ale muszę iść na śniadanie. Pewnie wszyscy się zastanawiają, gdzie jestem – wyjaśniłam mu.

-Ostatni rozdział – błagał.

-Nie. Znając naszą dwójkę z ostatniego rozdziału wyjdzie ostatnie dziesięć.

Po chwili pożegnałam się ze smokiem i poczułam, jak znika. Gdy tylko zimny wiatr zmieszał się z ciepłym, poprawiłam się w lustrze i ruszyłam do kuchni. Z uśmiechem powitałam całą trójkę rodzeństwa, którzy byli w zaskakująco dobrych humorach.

Carter popijał kawę i przeglądał jakieś papiery prowadząc niezobowiązującą pogawędkę z jego rodzeństwem, które jadło śniadanie po drugiej stronie stołu. Xavier rozkoszował się swoimi tostami, natomiast Kylie żywo opowiadała o czymś i jadła płatki z mlekiem.

-Scar, jesteś wreszcie – powiedziała Lee, która jako pierwsza mnie zauważyła. - Myśleliśmy, że za chwilę będziemy musieli po ciebie przyjść.

-Jak widać już jestem – odparłam rozkładając ramiona.

Po przywitaniu się ze wszystkimi zrobiłam sobie kawę oraz kanapki i usiadłam obok Cartera. Podsunęłam mu kilka z nich, ponieważ wiedziałam, że czekał ze śniadaniem na mnie. Nie chciał, abym jadła go sama, gdy reszta jego rodzeństwa się stąd zmyje. Gdy już się tak zrobiło mężczyzna wstał, umył swój kubek po kawie i zaczął się mi przyglądać.

-Jak zjesz zabieram się na łąkę – oznajmił.

-Musiałabym się przebrać.

-Nie, nie musisz. Wyglądasz pięknie – powiedział puszczając mi oczko.

-Dziękuję – zarumieniłam się lekko, a następnie wzięłam ostatni kęs kanapki. - Na łąkę?

-Tak, wyjdziemy poza mury zamku, ponieważ tam są znacznie piękniejsze.

His Sweet ObsessionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz