Rozdział 15

42 3 0
                                    

Jedynymi chwilami, które pamiętam z wczorajszego wieczoru był wspólny seans z Kylie oraz gdy lekko się przebudziłam w ramionach Cartera. Mężczyzna próbował uciszyć marudzącego Xaviera, aby nie obudzić mnie i ich siostry.

Dzisiaj rano wstałam dość wcześnie. Na zegarze, który wisiał na jednej ze ścian wielkiego pokoju widniała godzina siódma. Obok mnie nie leżał już Carter, więc zdziwiłam się na ten widok. Mężczyzna zazwyczaj czekał aż się obudzę, aby wspólnie rozpocząć dzień. Dzisiaj tak się nie stało, lecz nie miałam mu tego za złe. W końcu również ma obowiązki, a ja nie potrzebuję jego osoby cały czas blisko mnie. Wystarczy raz na pewien czas.

Po długim czasie postanowiłam wstać i szybko się wykąpać. Umyłam zęby oraz związałam kilka kosmyków moich włosów w małego koka. Następnie poszłam do garderoby, gdzie wybrałam szarą sukienkę, na którą założyłam biały sweterek, który zawiązałam na piersiach. Wyglądałam w nim całkiem ładnie, dlatego na nogi włożyłam trampki i podeszłam do okna. Z niego miałam idealny widok na kwiaty Kylie. Raz widziałam ją, jak je pielęgnowała. Wkładała w to dużo serca.

Rozmyślanie na ten temat przerwało mi pukanie do drzwi. Od razu zmarszczyłam czoło wiedząc, że nie jest to Carter. Mężczyzna zazwyczaj wchodził po pokoju bez uprzedzenia.

W ciszy się zastanawiałam co mam odpowiedzieć, czy udawać, że mnie tu nie ma. Jednak pomyślałam, że byłoby to strasznie egoistyczne, dlatego mruknęłam ciche „Proszę", a następnie spojrzałam na drzwi, które się otworzyły. W nich stanęła Kylie, uśmiechnięta od ucha do ucha.

-Dzień dobry, Scar – odparła szczęśliwie.

-Cześć Kylie – odparłam pocierając prawe ramię.

-Oh, proszę, nie mów tak na mnie. Choć początkowo próbowałam się do tego przyzwyczaić to kojarzy mi to jedynie z moim ojcem i moimi braćmi, gdy są na mnie źli lub mam im nie przeszkadzać. A najbardziej z Carterem i jego stylem bycia – zachichotała. - Wolę, jak ludzie mówią na mnie Lee.

W odpowiedzi jedynie pokiwałam głową.

-Przyniosłam nam śniadanie – powiedziała ciągnąc za sobą biały wózek gastronomiczny. - Chciałam ci przynieść nieco twoje śniadanie. Mam nadzieję, że masz ochotę na pysznie pachnące croissanty, bagietki, mini pancakes, wiele dodatków, owoców, a szczególnie truskawek i kawę lub sok pomarańczowy.

O Jezuniu, kocham takie poranki.

Pomimo tego, że nie mieszkałam we Francji od urodzenia bardzo zżyłam się z tamtejszą kuchnią. Bardzo mi jej tu brakowało, a dzięki Kylie i jej uroku osobistemu mogłam w końcu kubkami smakowymi wrócić do mojego domu.

Od razu zabrałyśmy się do jedzenia. Mała siedemnastolatka zajadała się wraz ze mną, gadając bez przerwy. Natomiast ja spoglądałam przez taras na piękny ogród. Świeże powietrze zdecydowanie dodawało naszemu śniadaniu uroku.

-Scarlett? - zapytała po chwili.

-Tak?

-Opowiesz mi trochę o typowym życiu Francuza? Co zazwyczaj się u was je na dane pory dnia i takie tam.

-Jasne.

Zajadając się truskawkami opowiedziałam dziewczynie cały dzień we Francji zgodnie z naszymi „tradycjami".

-Dzień zaczynamy od śniadania, jak każdy. Nigdy go nie jemy w restauracjach, ponieważ są one otwierane dopiero po południu. Jeśli mamy czas, to jemy je w piekarniach. Nazywamy je boulangerie lub brasserie, czyli knajpki ze śniadaniami. Zazwyczaj pijemy mocną kawę i lekkie oraz słodkie śniadania. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do ciepłych posiłków z rana, dlatego sięgamy po bagietki, czy croissanty oraz wiele wiele innych pysznych rzeczy.

His Sweet ObsessionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz