Rozdział 1

235 14 0
                                    

MAJ

Prowadzenie jednego z najlepszych studio w Paryżu wcale nie jest łatwe. Zawsze muszę być na miejscu, dlatego rzadko wyjeżdżam do Anglii, a co dopiero na wakacje. Nawet pomimo zapewnień Stelli wolę zostać tutaj, na miejscu, niż podróżować. W końcu bardzo kocham swoją pracę i lubię przesiadywać tu godzinami, poprawiając jakość zdjęć w moim komputerze.

Dziś obudził mnie dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo wiedząc, że większość moich przyjaciół jeszcze śpi, a rodzina nie ma na tyle dużo funduszy, aby przylecieć tu i wynająć kilka pokoi hotelowych.

Zwlekłam się z łóżka i od razu ruszyłam do drzwi. W biegu poprawiłam swoje włosy i sięgnęłam za klamkę. Po chwili moim oczom ukazała się w wejściu stojąca Stella.

-Co tu robisz? - zdziwiłam się.

-Scar, jest siódma rano – wytłumaczyła pokazując mi ekran swojego telefonu z godziną. - Nie przyszłaś bombardować mojego domu, nie dzwonisz, nie piszesz, że zaraz się spóźnimy. Myślałam, że coś się stało.

-Już siódma?! - zdziwiłam się. - Za godzinę otwieramy studio! Zaspałam!

Od razu po moich słowach wpadłam w szał. Zostawiłam przyjaciółkę, która jedynie zaśmiała się cicho na moją panikę, a następnie wpadłam do łazienki. Wiedziałam, że Stella da sobie radę i sama rozgości się w moim apartamencie.

Po wzięciu szybkiej kąpieli i pomalowaniu się weszłam do garderoby, gdzie zauważyłam przyjaciółkę. Musiałam przyznać, że zna się na ciuchach, więc zna moją szafę do najmniejszego kąta.

Dziewczyna wybrała dla mnie zwykłe jeansy z dziurami, białą bluzkę oraz koszulę w niebieską kratę. Nie patrząc czy na pewno będzie mi w tym wygodnie ubrałam się i spojrzałam na siebie w lustrze. Dodałam kilka dodatków i wzięłam potrzebne rzeczy do pracy.

-Zrobiłam ci kawę na wynos, więc po drodze wypijesz – powiedziała podając mi kubek. - Maniaczko kawy – dodała chichocząc.

Z uśmiechem przyjęłam od niej gorący napój i obydwie wyszłyśmy z mieszkania. Zjechałyśmy windą do podziemnego garażu i wsiadłyśmy do mojego Chevroleta Camaro. Odpaliłam silnik i wyjechałyśmy na jezdnię.

Od naszego studio dzieliło nas zaledwie dziesięć minut drogi samochodem. Znajdował się on w centrum miasta i był to jasny, wyróżniający się budynek. Miał on dwa piętra. Pierwsze to głównie recepcja oraz mały sklepik z akcesoriami do fotografii oraz sprzętem do wywoływania zdjęć. Obydwie te rzeczy były utrzymane w dość dużej przestrzeni otwartej. Po drugiej stronie znajdowało się duże pomieszczenie, gdzie przesiadywałam głównie ja, aby obrobić zdjęcia. Po wybiciu godziny zamknięcia siedziała tam też Stella. Wszystko było odgrodzone przesuwaną szybą, która miała charakter lustra weneckiego.

Drugie piętro natomiast było wielkim poddaszem do fotografowania. Były tam wszystkie moje akcesoria do robienia zdjęć oraz tła dla różnych sesji z wielkimi agencjami modelingowymi, czy normalnych zdjęć do dokumentów.

-Dzisiaj przyjdzie ten młody chłopak, jak mu tam... Noah! - zaczęła radośnie Stella.

-Kto? - zapytałam marszcząc brwi.

-Przyszywany syn tego sławnego projektanta. Jego matka niedawno urodziła mu siostrę. Jest z Nowego Jorku. Pamiętasz?

-Ten, co kupuje klisze do Instaxa lub odbiera plik zdjęć z sesji jego ojczyma?

-Tak! - klasnęła radośnie. - Może i nie jesteś często na sklepie, bo klepiesz w te zdjęcia jak szalona, ale cieszę się, że go pamiętasz. To co? Może dzisiaj ty go obsłużysz? Ciacho z niego niezłe, a jak wiesz, ja już oddałam serce jednemu. Teraz czas na ciebie.

His Sweet ObsessionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz