Rozdział 17

87 4 0
                                    

LIPIEC

Gdy tylko zamknęłam oczy, próbując odciąć się od przygniatającej mnie rzeczywistości poczułam, jak materac pode mną się ugina. Po chwili poczułam ciepłe ramię, które przyciągnęło mnie do ciała Cartera. Mężczyzna musnął moją skroń i pocałował w czubek głowy.

-Przepraszam cię kochanie, ale musiałem – odparł szeptem myśląc, że śpię. - Ale postaram się być dla ciebie kimś lepszym. Dla ciebie. Dla nas.

Po swoich słowach ułożył się wygodnie i poszedł spać. Sama próbowałam się do końca wyciszyć i zamknąć ten dzień wspaniałym snem.

*******

Niestety nie było mi dane spędzenie spokojnej nocy. Otwierając raz oczy nie mogłam ich zamknąć po raz drugi i pójść spać. Zbliżała się godzina druga w nocy, a ja nadal siedziałam przed oknem i spoglądałam na widok rozciągający się za nim. Niebo było całkowicie ciemne, a na jego środku świecił księżyc. Była pełnia.

Carter smacznie spał na swojej połowie łóżka i nie obudził się nawet, gdy opuszczałam łoże. Spoglądając na miejsce, gdzie jeszcze kilkanaście godzin temu postanowił mnie zgwałcić czułam jak pod moimi powiekami zbierały się łzy. Od razu postanowiłam pójść do łazienki gdzie je zmyję.

Weszłam do pomieszczenia i puściłam z kranu zimną wodę. Nie przeszkadzała mi jej temperatura, a nawet nie dbałam o nią. Potrzebowałam jakiegoś innego bodźca. Po chwili spojrzałam w lustro. Moje oczy były czerwone i lekko spuchnięte. Widać było, że płakałam.

Widząc swoje odbicie zrobiłam kilka kroków w tył dopóki nie wpadłam na ścianę. Zsunęłam się po niej i wylądowałam tyłkiem na zimnych kafelkach. Wtedy nawet nie dbałam o to czy ktoś usłyszy mój cichy szloch. Potrzebowałam porządnie się wypłakać.

Gdy tak siedziałam na podłodze poczułam lekki wiatr, oplatający moje ramiona. Po chwili spoglądając na drzwi ujrzałam mojego małego duszka.

-O! To ty... - zawiesił się zdając sobie sprawę, że tak naprawdę nie zna mojego imienia.

-Scarlett – odparłam ocierając łzy.

-Oh, ty płaczesz – zauważył podchodząc do niej. - Hej, nie płacz już. Czemu płaczesz?

-Bo jestem słaba – odpowiedziałam.

-Łzy nie oznaczają naszej słabości – wzruszył ramionami Xemi. - Oznacza, że próbowaliśmy zawalczyć. Nawet jeśli nie udało nam się wygrać, to nie powinniśmy się załamywać. Czas płynie dalej, a dzięki niemu możesz wstać jedynie silniejsza.

-Skąd ty to możesz wiedzieć, co? Jesteś tylko duchem – uznałam spoglądając na smoka.

-Moi rodzice mnie wygnali z wioski. Gdyby tego nie zrobili stałbym się królem naszej krainy. Nie sądzisz, że przygotowywanie się na darmo do objęcia tronu nie boli? W chwili gdzie od tronu dzielił mnie zaledwie krok, mój ojciec uznał, że nie jestem wystarczającym dziedzicem tronu. Uczyłem się całe lata, na nic.

-Przykro mi.

-Stare dzieje – machnął łapką. - Posłuchaj mnie uważnie Scatt.

-Scatt? - zmarszczyłam czoło.

-Chcę być oryginalny – uznał. - A więc, posłuchaj mnie. Weź się w garść dziewczyno i daj sobie kopa w tyłek. Po tym jak moi rodzice mnie wygnali wstałem z uniesioną głową. Teraz czas na ciebie, Scarlett.

Po chwili już go nie było. Czułam jak chłodny wiatr owiał mój kark, a chwilę potem wzięłam głęboki wdech i wydech.

Tej nocy łzy szybko wyschły, a ja obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie popłyną.

His Sweet ObsessionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz