Rozdział 31

29 2 0
                                    

-Scar – obudził mnie cichy szept. - Scarlett Castello, obudź się do kurwy nędzy!

-Kylie? - zapytałam przecierając oczy. - Co ty robisz? Jest środek nocy.

-Ucieknijmy – powiedziała pewna siebie. - Ty dałaś radę, a więc ze mną raczej nie będzie problemu – przyznała.

-To było dawno i... o Lordzie, Lee idź spać dalej – mruknęłam, przewracając się na drugi bok.

-Nie, wstawaj, ubierz jakąś czarną sukienkę i uciekamy stąd do miasta. Carter nie znajdzie nas, obiecuję.

-Nie wpakuję się znowu w kłopoty – broniłam się nadal z zamkniętymi oczami. - Nie potrzebna mi kolejna kłótnia z twoim starszym bratem.

Odpowiedzi ze strony dziewczyny już nie dostałam. Kylie nie przejęła się moimi słowami i poszła do łazienki. Gdy wyszła z niej była już doprowadzona do przyzwoitego stanu, a następnie ubrała sukienkę. Po chwili poczułam, że jedną rzuciła również w moją stronę.

-Masz dziesięć minut, Scar – odparła. - Skoro za kilka miesięcy mam mieć męża, to muszę się wyszaleć póki nie zostanę zamknięta w złotej klatce, prawda?

-Nikt cię nie zamknie w złotej klatce, Lee. Co ty pierdolisz – powiedziałam, przeciągając ostatnie słowo nie mogąc opanować mojego zmęczenia i ziewania.

-Też tak sądziłam, dopóki mój rodzony brat nie wpakował mnie w aranżowane małżeństwo – prychnęła po czym spojrzała, jak leniwie rozczesywałam włosy. - Zostały ci trzy minuty, lepiej się pośpiesz.

Gdy tylko skończyłam się szykować dziewczyna spakowała do torebki najpotrzebniejsze rzeczy zostawiając swój telefon w pokoju. Mówiła, że ma tam nadajnik, który mógł zdradzić jej położenie, dlatego lepszym rozwiązaniem jest zostawienie go w pałacu. Następnie wyszłyśmy z wielkiego zamku omijając niektórych strażników. Gdy tylko znalazłyśmy się na zewnątrz poprowadziłam dziewczynę w głąb małego lasku.

-Ostatnio znalazłam tu jakieś przejście. Przez główne wrota nie damy rady przejść, bo jest tam za dużo ludzi, ale jeśli moja intuicja się nie myli możemy przedostać się poza mury również tą drogą – wytłumaczyłam jej.

Nie myliłam się.

Przejście było trochę ciasne, ale razem z Lee w kilka sekund przeszłyśmy na drugą stronę zamku. Po chwili wzięłyśmy nogi za pas i zaczęłyśmy biec. Po kilku minutach biegu byłyśmy już mocno zmęczone. Wtedy postanowiłyśmy, że do miasta dostaniemy się spacerem.

-Jeśli dobrze pójdzie jeszcze przed wschodem słońca będziemy - powiadomiła mnie Kylie. - Boże, ja naprawdę wychodzę za mąż – złapała się za głowę. - Przecież ja tego Vincenta totalnie nie znam!

-Wiem co czujesz – przyznałam.

-Mhm, na pewno – prychnęła. - Ja poślubię kogoś, kogo nie znam. Ty wyszłaś za Cartera, którego znałaś. Na pewno wiedziałaś o nim o wiele więcej niż ja o LaRose.

-Lee... opowiem ci coś.

Moja historia dotycząca Cartera powinna wyjść na jaw. Ostatnio w jednej z rozmów z mężem napomknęliśmy ten temat i mężczyzna powiedział, że mogę się podzielić z jego siostrą niektórymi aspektami naszej znajomości. Oczywiście obydwoje uzgodniliśmy tematy, które powinny być omijane, lecz wiedziałam, że muszę jakoś pomóc małej Lee.

-Tak naprawdę przed moim przyjazdem do Królestwa Cartera widziałam tylko raz – przyznałam. - Wpadłam na niego śpiesząc się na pociąg. Rok później porwał mnie ze wspólnego ogniska z moimi przyjaciółmi. Wtedy już nie było dla mnie ratunku i trafiłam tutaj. Miałam dosłownie dwa miesiące na przeżycie największych katorg w moim życiu, ale było warto. Pod koniec lata zakochałam się w twoim bracie i mimo złamania każdej zasady, którą sobie ustaliłam wyszłam za niego i kochamy się.

His Sweet ObsessionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz