-Szach! - wykrzyknęłam nie mogąc ukryć rozrastającego się szczęścia.
-Nie bądź taka pewna swojej wygranej, Scar – odgryzł Xavier wpatrując się w pionki.
Od godziny wraz z rodzeństwem Cartera grałam w szachy. Na początku było dość trudno, ponieważ nie grałam w nie nigdy wcześniej, jednak dzięki pomocy Kylie i wskazówkach Xaviera szło mi coraz lepiej.
-Ha! I co ty na to – skrzyżował ramiona Xav przesuwając jeden z pionków.
-Szach mat! - wykrzyknęłam w akompaniamencie pisknięcia Kylie.
-Tak jest! - przybiła mi piątkę.
-Szybko się uczysz – uznał mężczyzna.
-Uczeń przerósł mistrza.
-Chyba śnisz – prychnął. - Dałem ci fory, nic wielkiego.
Nie wierzyłam mu. Jeszcze przed naszą rozgrywką odparł, że rozwali mnie w tej grze. Jednak moja determinacja się popłaciła i wygrałam. Naprawdę byłam z siebie dumna.
-Powinnaś kiedyś zagrać z Carterem. Ten to potrafi wygrywać – oznajmiła Lee. - A ty co, Xav? Nie smuć się. Może następnym razem Scarlett da ci fory.
Mężczyzna jedynie prychnął pod nosem i wyszedł z pomieszczenia mówiąc, że praca go wzywa. Ja i jego siostra wiedziałyśmy prawdę. Po prostu bał się przyznać, że wygrałam.
Po posprzątaniu planszy szachowej ubrałyśmy buty i wyszłyśmy na dwór. Chciałyśmy pogadać na naszych huśtawkach i złapać kilka promyków światła. Natomiast gdy już tam dotarłyśmy Kylie stanęła jak wryta.
-Coś się stało? - zapytała wpatrując się w dziewczynę.
-Zapomniałyśmy wziąć kawy mrożone – odparła. - Poczekaj tu, zaraz przyjdę.
Po chwili odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę pałacu. Następnie owiał mnie chłodny wiatr, na co się uśmiechnęłam. Po odwróceniu się za siebie zauważyłam mojego ulubionego smoka.
-Nie sądzisz, że jest tu trochę za gorąco? - zapytał wycierając swoje czoło. - Mam wrażenie, że się tu rozpłynę.
-Nie przesadzaj – machnęłam ręką.
-Jasne – mruknął pod nosem. - Co wczoraj robiłaś? Nie widziałem cie praktycznie pół dnia.
-Byłam w sierocińcu wraz z Carterem.
-Sierociniec? Co to takiego?
-Tam mieszkają dzieci, które straciły rodziców – wyjaśniłam.
-Oh, już pamiętam. Kiedy mieszkała tu taka piękna kobieta w blond włosach opowiadała wiele rzeczy na jego temat. Wydawało mi się, że mieszkała tam kiedyś.
-Hm?
Zdziwiło mnie wyznanie ducha. Nie sądziłam, że mama rodzeństwa Castello mogła pochodzić z sierocińca.
-Opowiadała dwóm chłopcom czego tam się nauczyła i dawała wiele prawd.
-Jakich prawd? - dopytywałam.
-Że po wyjściu z sierocińca zauważa się jak bardzo życie jest okrutne. Mimo tego, że przeżyła tam piekło, tutaj jest jeszcze gorzej. Wśród innych odczuwa się to inaczej. Nawet najgorsze kary były łagodniejsze. Jednak po wyjściu z samego piekła zauważyła, jak bardzo się myliła. Życie było gorsze od sierocińca.
-Nie potrafię sobie wyobrazić, co ona mogła tam przeżyć – wyszeptała spoglądając w ziemię.
-Piekło. Piekło wypalało skórę tak, że zostały same kości. Obdzierało cię, kaleczyło i torturowało. Ogień trawił skórę, a po spaleniu odradzał na nowo.
CZYTASZ
His Sweet Obsession
RomanceNiby przyszły dziedzic tronu oraz capo jednej z największych mafii na świecie. Niby normalna dziewczyna z przyjaciółmi u boku oraz "kochającą" rodziną. Niby dwa różne światy. On - to człowiek, przed którym matki chronią swoje córki. Ludzie nazywają...