-A teraz jak zwykle zapraszamy na informacje pogodowe, Tiffany, jak sytuacja na wschodzie? - głos młodej prezenterki dobiegał jakby z głębi studni.
W głowie mi huczało, czułam się słabo, jakbym za chwilę miała zemdleć. Moja klatka piersiowa co chwilę podnosiła się, po czym ciężko opadała przy wydechu, serce waliło jak oszalałe. Zamknęłam oczy, próbując starej metody liczenia do dziesięciu, która jednak wcale nie pomagała w mojej obecnej sytuacji. Zacisnęłam mocno powieki, które z nerwów zaszły mi łzami. Wstałam z łóżka i zaczęłam nerwowo kręcić się po pokoju, wciąż chodząc w kółko. Gwałtownie otworzyłam drzwi od łazienki i stanęłam przed lustrem. Nie spodobało mi się to, co w nim zobaczyłam. Odbicie moich oczu, moich świecących oczu, w których dostrzegłam coś, co przyprawiło mnie o dreszcze. Bałam się. Tak strasznie, potwornie się bałam. Podobne uczucie towarzyszyło mi po koszmarze, który obudził mnie wczoraj nad ranem. Cóż za ironia, gdyby nie pieprzony koszmar, nie obudziłabym się tak wcześnie, nie wyszłabym z domu i prawdopodobnie nigdy nie spotkałabym Nialla. Przekręciłam kran i podstawiłam drżące dłonie pod zimny strumień wody. Przez krótki czas stałam nieruchomo, pozwalając wodzie przesączać się przez moje palce. Po chwili pochyliłam twarz i obmyłam ją wodą, próbując otrzeźwieć z wszystkich emocji, które targały mną w tamtym momencie. Tępo patrzyłam w taflę lustra, gdy zakręcałam kran, odcinając dopływ wody. Może urwany dźwięk szeleszczącego strumienia przerwał moje rozmyślania, bo zamrugałam dwa razy i postanowiłam, że trzeba wziąć się w garść. Wiecie, co było najgorsze? Że ciągle czułam dotyk jego miękkich warg na moich ustach. I zapach, który towarzyszył mu, gdy tak delikatnie obejmował moją szyję. Ugh, postrząsnęłam głową, próbując odsunąć od siebie te myśli, które sprawiały, że czułam się, jakbym traciła rozum. Wytarłam twarz ręcznikiem, poprawiłam tuszem rzęsy i wyszłam z łazienki, powoli zamykając za sobą drzwi. Usiadłam do laptopa, weszłam na twittera, ale moje palce zawisły nad klawiaturą nie wiedząc, co mam napisać. 'Oh, wiecie, właśnie pocałowałam mordercę i całkiem mi się to podobało' Jak z tej piosenki Katy Perry, tylko że u mnie dziewczynę zastąpiłam Niallem. Zamknęłam z trzaskiem laptop, odchyliłam głowę i popatrzyłam tępo w sufit. Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Postanowiłam, że najbezpieczniej będzie po prostu założyć słuchawki i położyć się na łóżku, co dawało mi szansę na zaśnięcie i chociaż częściowe zapomnienie o tym, co wydarzyło się dziś rano.
Zmieniłam jeansy na spodenki i położyłam się na miękkiej pościeli w kwiaty. Ciągle pachniała morskim płynem do płukania. Wtuliłam twarz w poduszkę i wybrałam jakąś spokojną piosenkę, której nuty po chwili kojąco przepływały ze słuchawek prosto do moich uszu. Nie minęło wiele czasu, a ja byłam już pogrążona we śnie.
Biegłam przez ciemny las, kiedy nagle otoczenie zmieniło się, gdy dotarłam na plażę. Nie była to jednak piaszczysta plaża, ale pokryta kamieniami, które raniły moje stopy, mimo że na moich nogach miałam znoszone trampki. Morze było niespojone, białe fale brutalnie wdzierały się na brzeg. Zanosiło się na sztorm, burzowe chmury wisiały nad horyzontem, co jakiś czas nad głową przetaczał się dźwięk głośnego grzmotu, aczkolwiek nie widziałam błyskawic, może dlatego, że nie miałam czasu na wpatrywanie się w górę. Nie wiem przed czym lub kim uciekałam, ale czułam, że jeśli szybko nie znajdę miejsca, w którym mogłabym się ukryć, to stanie mi się coś złego. Nie oglądałam się za siebie. Nie zauważyłam, że brzeg, którym biegłam wije się w górę, na szczyt stromego klifu, o który w dole rozbijały się wzburzone fale. Zaczęło brakować mi tchu, jednak nieprzerwanie pięłam się w górę, próbując osiągnąć cel, nawet nie wiedząc do końca, po co to robię. Gdy w końcu dotarłam na szczyt, pochyliłam się, oparłam ręce o kolana, zamknęłam oczy i zaczęłam ciężko oddychać, powoli próbując uspokoić nierówny oddech. Kiedy wyprostowałam się i podniosłam powieki, zobaczyłam kogoś, kogo zupełnie nie spodziewałam się zobaczyć. Na końcu klifu stała wysoka postać, otoczona jasną poświatą. Stała odwrócona do mnie tyłem, ale widziałam jej powiewające, długie włosy i wiedziałam kim jest.