Rozdział 4

437 28 0
                                    

Zasłoniłam ręką oczy, kiedy Niall otworzył drzwi wyjściowe. Nie spodziewałam się, że na dworze jest tak jasno, słońce świeciło jakby to była pełnia lata, kiedy w rzeczywistości czuć już było zimniejsze powiewy jesiennej bryzy. Wciągnęłam rześkie powietrze wychodząc na zewnątrz. Popatrzyłam się na plecy chłopaka, bo chwilowo szłam za nim, ciągle trzymaliśmy się za ręce. Właściwie - to on trzymał moją, ja całkowicie oddałam się temu gestowi. Miałam mętlik w głowie, tyle pytań, choć podejrzewałam, że na połowę z nich wcale nie chciałam poznać odpowiedzi, bo po prostu się ich obawiałam.

Niall pociągnął moją dłoń, kierując się w prawo, co wytrąciło mnie z zamyślenia, bo przypomniałam sobie, że swój, a raczej należący do Alison samochód zostawiłam po lewej stronie na parkingu.

Wyrwałam swoją dłoń z uścisku chłopaka, powodując, że gwałtownie się od odwrócił i spojrzał na mnie tymi swoimi przenikliwymi, błękitnymi oczyma. Przyrzekam, myślałam, że utopię się w głębi jego tęczówek, tak jakby był to bezkresny ocean. Patrzył się na mnie zaskoczony, chyba myślał, że w końcu miał nade mną jakąkolwiek kontrolę. Mylił się. Ciągle mu nie ufałam, postanowiłam po prostu wybrać mniejsze zło. Nie wiem co by się stało, gdyby nie pojawił się w szkole, przeszkadzając Ericowi zrobić cokolwiek tamten miał w zamiarach. Nawet nie chciałam o tym myśleć, na samo wspomnienie nachalnych gestów bruneta zbierało mi się na mdłości.

-Jakiś problem? - zapytał Niall, nie spuszczając ze mnie wzorku.

-Mógłbyś powiedzieć, gdzie mnie zabierasz. Poza tym, chyba należy mi się kilka wyjaśnień - powiedziałam stanowczo.

Zrobił zdziwioną minę, jakby nie spodziewał się, że będę dla niego taka oschła.

-Nie wiedziałem, że nie lubisz niespodzianek - uśmiechnął się, tym samym sprawiając, iż mimo usilnych starań zmiękły mi nogi.

Miałam nadzieję, że nie zauważał tego, jak na mnie działa. To byłoby tragiczne w skutkach.

-Uwielbiam niespodzianki, jednak wolę gdy nie szykuje ich dla mnie potencjalny morderca - odparłam i skrzyżowałam ręce, próbując  tym gestem w jakiś sposób odgrodzić się od Nialla.

Zobaczyłam, jak nagle spochmurniał, a jego roześmiana twarz przyjęła grymas złości. Podszedł do mnie, praktycznie stykając swoją twarz z moją.

-Nie jestem mordercą - wyszeptał - Miałam nadzieję, że w końcu będę mógł ci to wyjaśnić.

-No więc słucham - powiedziałam cicho.

Odsunął się i odparł:

-Nie tutaj, nie przepadam za szkolnymi parkingami. Pozwól mi cię gdzieś zabrać - poprosił.

Przez chwilę biłam się z myślami, po czym skinęłam wolno głową.

-Pojedziemy moim samochodem - stwierdził.

-Ale co z moim pick-up'em? - zapytałam.

-Odwiozę cię, nie martw się - po czym odwrócił się i zaczął lawirować pomiędzy samochodami.

Szłam posłusznie za nim, nie wiedząc co na mnie jeszcze dziś czeka.

Po chwili doszliśmy do jego auta, które okazało się starym, ale niezabytkowym kabrioletem. Niall pewnym ruchem rzucił mój plecak na tylne siedzenie i otworzył przede mną drzwi, co uznałam za bardzo obiecujący gest. Usiadłam na miejscu dla pasażera i zapięłam przezornie pas. Nie wiedziałam jaką szybkość i styl jazdy preferował chłopak. Po chwili zatrzasnęły się drzwi po stronie kierowcy, Niall nie zawracał sobie głowy zapinaniem pasa bezpieczeństwa. Nie wiem czy miałam uznać to za beztroskę czy zwykłe cwaniactwo.

HungerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz