Patrząc w oczy Nialla, widziałam, że coś jest nie tak. Próbował być miły i zachowywać się normalnie, ale dostrzegłam pewnego rodzaju złość. Czułam się niezręcznie, ale wyjście bez słowa z pokoju było po prostu niemożliwe. Chłopak siedział na oparciu fotela po mojej prawej stronie. Niall się uśmiechał, jednak zobaczyłam gest, który mi się nie spodobał. Prawą pięść miał mocno zaciśniętą. Co więcej, jego oczy, zwykle błękitne jak ocean, teraz przypominały bardziej morze podczas sztormu. Nie wzięłam tego za najlepszy znak.
-Um..Meg, to jest Harry - Niall wskazał ręką na przystojnego szatyna, który siedział na kanapie. Chłopak podniósł dłoń i pomachał mi w geście przywitania, po czym uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach. Pomyślałam, że jest naprawdę przystojny, jego włosy niesfornie układały się w loki, mimo iż chyba próbował stylizować je wcześniej żelem.
-Cześć Harry - odpowiedziałam nieśmiało, odwzajemniając uśmiech. Od chłopaka emanowały same dobre emocje, przynajmniej tak mi się wydawało.
Niall postanowił przedstawić mi kolejną osobę, którą zastałam w salonie. Była to dziewczyna, którą Harry obejmował ramieniem.
-Jestem Ley - powiedziała, ale wyglądała raczej na obrażoną, nie uśmiechnęła się tak jak Harry. Wydała mi się strasznie nieufna, jakby bała się jakiegokolwiek gestu, który mógłby sprawić, że zdołam od razu ją polubić, trzymała dystans. Dla mnie było to w porządku, tak długo jak tylko mogłyśmy nie wchodzić sobie w drogę.
-Miło mi cię poznać - miałam nadzieję, że w moim głosie było słychać jak najmniej oschłego tonu, którego bardzo starałam się nie użyć.
W końcu zauważyłam trzecią osobę, czyli chłopaka, który wyglądał jakby był w wieku Ashtona. Albo tak mi się po prostu wydawało, bo jego rysy twarzy były dość delikatne.
-Mam na imię Cliff - wbrew swojemu wyglądowi, głos miał bardzo męski, kiedy wypowiedział swoje imię, poczułam, że mam ciarki - Niall nie mówił, że ma dziewczynę, przyznaję, że jestem zaskoczony.
-Ja..my, my nie jesteśmy razem - odpowiedziałam pośpiesznie.
Cliff puścił do mnie oko, a ja zaczerwieniłam się, jak zwykle w takich sytuacjach.
Nie wiedząc, czy mam kontynuować rozmowę, a raczej dialog, jaki wywiązał się pomiędzy mną a trójką nowopoznanych ludzi, spojrzałam na Nialla, szukając w jego oczach odpowiedzi.
Schodząc na dół, byłam przygotowana na to, że chłopak odwiezie mnie do domu, ale teraz wiedziałam, że mało prawdopodobne będzie, iż zostawi swoich znajomych samych.
Niall wstał z fotela, po czym powiedział
-Muszę zamienić z Meg dwa słowa. Na osobności. Wybaczycie nam na chwilę? - widziałam jak bardzo chciał zachować się kulturalnie. Uśmiechnął się, próbując przyjąć wesołą postawę, ale jego oczy mówiły zupełnie co innego.
Złapał mnie za łokieć i niezbyt delikatnie pociągnął za sobą, do pokoju po drugiej stronie korytarza. Kiedy już weszliśmy do środka, wyrwałam się z jego zaciśniętej dłoni, patrząc na niego ze złością.
Znowu poczułam tę agresję, z którą po raz pierwszy zetknęłam się, gdy mnie całował. Nie było śladu po chłopaku, który siedział ze mną nad morzem. Nie widziałam ani grama wrażliwości, jaką wtedy dostrzegałam. Patrzył na mnie jak na wroga, jak na kogoś, kto przeszkodził mu w ważnej czynności.
-Niall, chcę wracać do domu - wyszeptałam stanowczo.
-Nikt cię tu nie trzyma - odparł sucho i popatrzył w bok, aby tylko uniknąć mojego wzroku.