Rozdział 24

231 10 0
                                    

Wciąż nie wierzyłam w te słowa. Nie potrafiłam oswoić się z myślą, że Niall powiedział mi, co do mnie czuje. Jeszcze nigdy nie usłyszałam dwóch tak wiele znaczących słów od drugiej osoby.

Oczywiście, rodzice mi to mówili, przyjaciele, ale nigdy, w niczyich ustach to nie brzmiało tak pięknie.

Tak prawdziwie i nierealnie jednocześnie.

Od wczoraj nie potrafiłam myśleć o czymkolwiek innym, w głowie ciągle słyszałam głos Nialla i za nic nie mogłam się go pozbyć. Nie mogłam...a może po prostu nie chciałam.

Wiem, że nie powinnam, ale ciągle zadawałam sobie pytanie, dlaczego to zrobił. Dlaczego powiedział mi o swoich uczuciach, w sumie bardzo wcześnie. Potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie, ale z drugiej strony bałam się, że nie będę w stanie kontrolować łez, które mogłyby wypłynąć mi z oczu.

Wiedziałam, że to wszystko nie mogło być łatwe, ale nie sądziłam, że będzie aż tak trudne.

Musieliśmy się zmierzyć z tym, co nadchodziło i nie było już odwrotu.

Przymknęłam powieki, przypominając sobie oddech Nialla wyczuwalny tuż przy moim uchu, kiedy mówił mi co do mnie czuje. Moja skóra delikatnie pokryła się gęsią skórką na samo wspomnienie jego dotyku.

Nienawidziłam, jaką kontrolę nade mną potrafiły przejąć zaledwie obrazy w mojej głowie.

Odkąd go poznałam miałam wrażenie, że zwariowałam. Od kiedy z nim byłam, byłam jakaś zagubiona, bardziej niż zwykle. Tylko wcale mi to nie przeszkadzało.

-Meg, więc może ty nas oświecisz wiedzą o podziale ludności w Ameryce Południowej.

-Hmm? - otworzyłam przymknięte powieki, widząc wpatrującą się we mnie panią Hood.

W jednym momencie dotarło do mnie, że fantazjowanie o wczorajszych wydarzeniach i zamartwianie się o przyszłe plany to nie było najlepsze zajęcie na lekcji geografii, której nienawidziłam, tak szczerze mówiąc. 

-Ehm...więc...ludność w Południowej Ameryce jest...podzielona - do moich uszu doszedł jakiś rozbawiony głos z prawej strony sali, cichy chichot, ale próbowałam go ignorować.

-Chyba wiemy już więcej, niż trzeba - przerwała mi nauczycielka - Nie wysilaj się dłużej. Jeśli masz taki stosunek do mojego przedmiotu, to możesz w ogóle omijać te zajęcia.

-Ugh - powiedziałam pod nosem.

-Coś mówiłaś? - zapytała tonem, którego nienawidziłam.

-Nic, proszę pani - warknęłam.

Nienawidzę tej starej baby pomyślałam.

-Bardzo dobrze. Wróćmy zatem do omawiania tematu. Ameryka Południowa...

Nie zamierzałam jej słuchać, miałam o wiele trudniejsze rzeczy do przemyślenia i w tej chwili mało obchodził mnie południowy kontynent.

Odwróciłam głowę, wpatrując się w okno, po którym spływały leniwie krople deszczu. Znowu padało, miałam wrażenie, że nawet pogoda wyraża w jakiś sposób wszystkie moje odczucia.

Najchętniej wyszłabym z tej cholernej sali, byle z dala od tych wszystkich ludzi, którzy wydawali mi się w tym momencie mało znaczącymi osobami, mimo że chodziłam z nimi od długiego czasu na jedne zajęcia.

W myślach wyobraziłam sobie siebie wybiegającą na korytarz i wpadającą w ramiona Nialla.

Ramiona Nialla. Jedyne miejsce, w którym od pewnego czasu czułam się w pełni sobą.

HungerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz