Czasami dochodzimy do takiego momentu w życiu, że nie potrafimy poradzić sobie z tym, co dosłownie rozsadza nas od środka. Tego dnia, tego wieczoru, to był właśnie jeden z takich momentów.
Kiedy nie możemy poradzić sobie z uczuciami, to jedyne, co tak naprawdę możemy i chcemy zrobić, to zupełnie je wyłączyć.
Nie zawsze udaje nam się to zrobić, ale jeśli sobie z tym poradzimy, to wszystko inne wyda nam się banalnie proste.
Patrząc na własne odbicie uświadomiłam sobie, że to własnie jest coś, co muszę zrobić. W jednej chwili spojrzałam w lustro i zobaczyłam, jak moje oczy nabierają...właściwie trudno było mi to określić. Źrenice jakby skamieniały, tęczówki stały się matowe. Czułam się silniejsza, odważniejsza i za nic w świecie nie miałam zamiaru się wycofać.
Nie byłam tą samą Meg, którą byłam wczoraj, którą byłam jeszcze kilka godzin temu. Mogło to wydawać się niemożliwe, ale naprawdę tak się czułam.
Za moimi plecami stał Niall, przyglądając mi się uważnie. Nie wiem, czy zauważył we mnie jakąkolwiek zmianę, ale uśmiechał się. O dziwo, moje kąciki ust też były uniesione do góry.
Zastanawiałam się, jak w ogóle mogliśmy się uśmiechać, wiedząc, co nas czeka. Z drugiej strony, nie mieliśmy już nic do stracenia, co o wiele ułatwiało nam sprawę.
Pojawienie się Nialla w moim życiu obróciło je do góry nogami, sprawiło, że wszystko, co do tej pory było dla mnie ważne, przestało się liczyć. Chłopak, który stał za mną był chodzącym problemem. Cholera, on był całym zbiorowiskiem problemów. Jednak za żadne skarby nie chciałabym cofnąć czasu. Każde kolejne wydarzenia ciągnęły za sobą łańcuch kłopotów, ale to popychało nas do tego, by stawić im czoła. I za każdym razem, kiedy musieliśmy im podołać, stawaliśmy się silniejsi.
Może właśnie dlatego stałam przed lustrem i patrzyłam na siebie, widząc osobę, która jest gotowa dosłownie na wszystko. Najważniejsze było to, że spoglądając na Nialla, widziałam tę samą determinację w jego oczach.
Odkręciłam się, przybliżając się do niego i obejmując go za szyję.
Przyciągnęłam go do siebie i złączyłam nasze usta, jakby nic poza nimi nie istniało.
-Jesteś gotowa? - zapytał mnie, łapiąc oddech.
Nie odpowiedziałam, jedynie przytaknęłam głową i ponownie go pocałowałam.
-A to za co? - spytał.
-Mam wrażenie, że jak cię całuję, to wszystko będzie dobrze... - szepnęłam.
Niall uśmiechnął się, ale po chwili spuścił wzrok i przygryzł wargę.
-Wiesz, że to wszystko...to może się nie... - nie skończył, bo przyłożyłam palec do jego ust, zatrzymując go tym samym przed tym, co mógłby powiedzieć.
Sama doskonale wiedziałam o ryzyku, ale wolałam myśleć o dzisiejszym wieczorze jak o czymś, co ma się nam udać, a nie z góry zakładać, że będzie to porażka.
-Meg, włóż tę kartę - Niall podał mi telefon i sim, która leżała na moim biurku.
Obróciłam telefon w dłoniach i już miałam włożyć kartę do środka, kiedy Niall mnie zatrzymał.
-Napisz najpierw do Petera, upewnij się, że przyjdzie - powiedział.
-OK - odparłam, wystukując szybko krótką wiadomość.
Do: Peter
Dzisiejszy wieczór aktualny?
