Stałam jak wryta, nie wiedząc jak mam zareagować, jak się zachować. Z jednej strony byłam strasznie poirytowana jego beztroskim zachowaniem, z drugiej jednak coś mnie w nim zaciekawiło. Niall...wydawało mi się, że ostatnio gdzieś słyszałam już to imię, jednak za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć, w jakich okolicznościach mogłoby mi się obić o uszy.
Chłopak odwrócił się, chyba żeby sprawdzić, czy nadal stoję jak kołek w tym samym miejscu, wyglądając tak żałośnie jak tylko się dało. Patrzyłam się na niego, ciężko oddychając, wzrokiem pełnym nienawiści. Wiedziałam, że zniszczył jakiekolwiek szanse na piękny poranek zabierając mi jedyne miejsce, w którym czułam się jak w swoim własnym zakątku na świecie, gdzie przychodziłam ilekroć miałam jakiś problem.
-Będziesz tak stać? - głos Nialla wyrwał mnie z zamyślenia.
-Uhm, ja, eee - zupełnie nie wiedziałam co powiedzieć, zaczęłam się jąkać, co było niecodzienne, bo zazwyczaj byłam dość wygadana.
Niall zaśmiał się głośno, co spowodowało, że się zaczerwieniłam, ze złości i wstydu. Jak to możliwe, że tak na mnie działał, skoro poznałam go dopiero kilka minut temu?!
-Nie wiem, co cię tak bawi - próbowałam utrzymać kamienną twarz, mimo tego, że po usłyszeniu jego śmiechu kąciki ust same unosiły się do góry i trudno mi było nad tym zapanować.
-Bawi mnie wiele rzeczy. Chociaż akurat w tym momencie tą rzeczą jesteś ty - powiedział z uśmiechem.
Nawet nie próbowałam pytać, co konkretnie uznał w mojej osobie za zabawne, bo podejrzewałam, że po usłyszeniu odpowiedzi zarumieniłabym się jeszcze bardziej, a tego nie chciałam.
-Więc, jak znalazłeś to miejsce? - zaczęłam, próbując zacząć normalną rozmowę, mimo że wcale nie miałam na to ochoty. Za to chętnie podniosłabym kamień i rzuciła nim w chłopaka, żeby tylko sobie poszedł i zostawił mnie samą z moimi myślami w spokojny, letni poranek. Obawiałam się jednak, że przyniosłoby to efekt odwrotny do zamierzonego.
-Intuicja, szósty zmysł albo zwykły przypadek. Nazwij to jak chcesz - odparł, po czym odwrócił się znów i zaczął szarpać struny gitary, tym razem wygrywając jakąś smutniejszą melodię.
Miałam ochotę podejść do niego, ale dziwne uczucie obawy przed nieznajomym powstrzymywało mnie od wykonania jakiegokolwiek kroku. Niall chyba postanowił przerwać niezręczną ciszę.
-Znasz już moje imię, byłoby miło, gdybym ja mógł poznać twoje - powiedział, nadal odwrócony do mnie plecami, nie przestając grać.
-Meg - odparłam krótko. Nie chciałam wdawać się z nim w dłuższe dyskusje, postanowiłam, że po prostu wrócę do domu i tradycyjnie zajmę się czytaniem jakiejś książki, skoro w moim małym zakątku siedział jakiś intruz. Przystojny intruz, ale jednak intruz.
Odwróciłam się na pięcie i już miałam odejść w dół wzgórza, kiedy zatrzymał mnie jego głos.
-Tak szybko odchodzisz? Miałem nadzieję, że zapoznamy się trochę...bliżej - mrugnął do mnie, a ja skrzywiłam się na bezpośredniość jego słów.
Niall chyba się zmieszał widząc moją zdegustowaną minę.
-Meg! Nie to miałem na myśli..., znaczy nie wiem o czym pomyślałaś, ale chodziło mi po prostu o bliższe poznanie.
-Niall! Nie mam pojęcia, co o tobie myśleć, oprócz tego, że zająłeś jedyne miejsce, gdzie mogłam w spokoju pobyć SAMA.
Zaczęłam schodzić w dół zbocza, kiedy poczułam jak jakąś silną, dużą dłoń, chwytającą mnie za przedramię. Nie był to uścisk osoby, która chciała mnie zaczepić. Był to uścisk osoby, która chciała siłą zmusić mnie do zatrzymania się. Próbowałam się wyszarpnąć, dając mu tym samym do zrozumienia, że nie spodobał mi się sposób, w jaki mnie zatrzymał.