Rozdział 31

182 11 0
                                    

Leżałam pośród miękkiej pościeli, słuchając, jak w pomieszczeniu obok leci strumieniem woda z prysznica. Zamknęłam jeszcze na chwilę oczy, wyobrażając sobie, jak pojedyncze krople wody spływają po nagim torsie Nialla, delikatnie rozluźniając jego mięśnie.

Kąciki moich ust uniosły się na samą myśl, szczególnie po tym, co stało się wcześniej. Byłam szczęśliwa, chociaż wiedziałam, że to uczucie nie potrwa długo. Przyzwyczaiłam się, że jak dobrze by nie było, to zawsze wszystko prędzej czy później się spieprzy.

Nie miałabym nic przeciwko, by tak zaczynać każdy dzień. Szkoda tylko, że nie mogliśmy być we własnym domu, leżeć w łóżku, które sami wybraliśmy, pośród pościeli, która pachnie naszym ulubionym zapachem. Dałabym wiele za to, żeby moje życie mogło wyglądać normalnie.

Ostatnimi dniami coraz częściej rozważałam to, co mogłoby się wydarzyć, gdybym nie spotkała Nialla.

Ciągle nie potrafiłam uświadomić sobie, jak bardzo zmieniło się moje życie w tak krótkim czasie i kiedy to wszystko się wydarzyło. Ktoś mógłby powiedzieć, że Niall zniszczył moje życie, ale to nieprawda. Oczywiście, stało się ono o wiele trudniejsze niż wcześniej, ale jeszcze nigdy nie czułam, że jest tak pełne. Może to właśnie tej trudności potrzebowałam, żeby je dopełnić.

Wróciłam do wyobrażania sobie wody spływającej po ciele Nialla, bo było to o wiele milsze zajęcie niż rozmyślanie nad moją przeszłością, teraźniejszością i przyszłością.

Moje myśli jednak szybko uciekły w zupełnie innym kierunku i znów zobaczyłam tamten wieczór, siebie łapiącą za broń i oddającą strzał...

Ugh. Wyglądało na to, że chyba nigdy nie uwolnię się od tego wspomnienia. Widocznie to musiała być moja kara i wcale na to nie narzekałam. Taka jest kolej rzeczy, zrobiłam coś okropnego, zrobiłam najstraszniejszą rzecz, jaką można zrobić w stosunku do drugiego człowieka, więc moje poczucie sumienia zamierzało mnie wykończyć psychicznie. Miałam jednak nadzieję, że dam radę to jakoś wyciszyć.

Podobno czas leczy rany. Jeśli to prawda, to pozostawało mi tylko czekać.

Przekręciłam się na bok z zamiarem wyjścia z łóżka, ale zupełnie nie miałam siły. Nic mnie jakoś szczególnie nie bolało, bo przecież nie był to mój pierwszy raz, ale czułam się trochę nieswojo i byłam po prostu zmęczona.

Najchętniej zostałabym tutaj cały dzień, chociaż pewnie i tak nie wyszłabym z motelu, bo najzwyczajniej w świecie nie było gdzie pójść. Czasami tylko wychodziliśmy z Niallem późnym wieczorem pochodzić po lesie, bo mogliśmy wyjść niezauważenie przez okno, a las był poprzecinany szlakami, więc nie było mowy o zgubieniu się.

Zwlokłam się powoli z łóżka i otworzyłam okno, by wpuścić do środka świeże powietrze.

Poruszałam głową w obie strony, żeby rozprostować zesztywniały kark. Niall wciąż był w łazience, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Okazało się, że to jak zwykle nasze śniadanie i jak zwykle poleciłam zostawić je przed drzwiami.

Odczekałam kilka minut, aż kroki pracownicy się oddaliły i otworzyłam drzwi widząc na wycieraczce tacę z jedzeniem.

Poniosłam ją i ostrożnie przeniosłam do środka, stawiając ją na stoliku między dwoma fotelami.

Miałam już zacząć jeść, kiedy pod jednym talerzem zauważyłam białą kopertę.

Zdziwiona odłożyłam bułkę z powrotem do koszyczka na pieczywo i delikatnie wyciągnęłam kopertę, otwierając ją pospiesznie.

Opadłam na fotel i zaczęłam czytać to, co znalazłam we wnętrzu koperty.

W środku była krótka notka o tym, że jeśli nie zapłacimy kosztów pobytu za ten tydzień i zaliczki za następny, nie możemy dłużej tu zostać. Co więcej był też dopisek, iż jest to drugie powiadomienie i obsługa motelu nie chciałaby być zmuszona, by przekazywać trzecie.

HungerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz