Rozdział 33

193 11 0
                                    

-Niall, przestań - wymamrotałam, naciągając ciepły koc na moje ramiona, okrywając się nim całkowicie.

Czułam, jak coś dotyka moich pleców i już miałam odkręcić się, żeby powiedzieć Niallowi, że chcę jeszcze spać i ma dać mi spokój, kiedy nagle coś z moich pleców weszło na moją głowę i zeskoczyło na ziemię.

-Ugh, kot  - mruknęłam, kiedy zwierzątko zaczęło miauczeć mi nad uchem, sprawiając, że powoli rozbudzałam się głębokiego snu, na który w końcu, od dłuższego czasu mogłam sobie pozwolić. Przekręciłam się na bok i jęknęłam, bo mimo tego, że spałam na dwóch warstwach kołder, które znaleźliśmy wczoraj, to plecy nieco mnie bolały, bo zamiast położyć się wczoraj na kanapie, oboje z Niallem zasnęliśmy na podłodze.

Nie miałam ochoty otwierać oczu, bo tak długo, jak trzymałam je zamknięte, tak długo mogłam wyobrażać sobie, że wszystko na zewnątrz jest w porządku. Oczywiście w porządku nie było, było okropnie.

Jedyne co mogło mi pomóc, to myślenie o tym, jak mogłoby być, gdyby rzeczy nie spieprzyły się tak bardzo.

Niektórzy ludzie mówią, że lepiej nie marzyć, bo potem rzeczywistość potrafi nas boleśnie rozczarować i sprawić, że będziemy nią zawiedzeni.

Może coś w tym jest, może faktycznie nie powinnam rozmyślać o rzeczach, które nigdy się nie wydarzą i wszystkich okolicznościach, przez które przeszłość potoczyła się właśnie w ten, a nie inny sposób.

Czasami jednak takie marzenia to jedyny powód, by próbować mimo wszystko żyć dalej.

Jęknęłam i przekręciłam się na plecy. Nie miałam ochoty wstawać i zmierzyć się z tym, co mnie czekało. Nic już nie było przewidywalne i nawet, jeśli jakiejś części mnie się to podobało, to ta racjonalna strona ciągle przypominała mi, że powinnam zachować zdrowy rozsądek, a przynajmniej spróbować to zrobić.

Podniosłam powieki i zaczęłam wpatrywać się w jasny sufit, nieco już zszarzały. W rogu było kilka pajęczyn, najwidoczniej dom był pusty już od dłuższego czasu.

-Niall?  - odezwałam się cicho, nie chcąc mącić cichej atmosfery poranka.

Po tym, jak nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, ponownie wypowiedziałam jego imię, ale nie przyniosło to innego skutku.

Dotknęłam ręką miejsca obok mnie, gdzie powinien leżeć Niall, a przynajmniej gdzie był, kiedy oboje zasypialiśmy. Gdy moja dłoń nie wyczuła ciepłego ciała chłopaka odwróciłam się i zorientowałam, że Nialla nie ma tam, gdzie spodziewałam się go zobaczyć.

-Niall! - krzyknęłam zdecydowanie głośniej, licząc na jakąś odpowiedź, ale jedyne, co usłyszałam, to niosące się po pustym pomieszczeniu echo.

Wyszłam spod koca i stanęłam na zimnej posadzce. Zadrżałam, a na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.

Podeszłam do kanapy, gdzie leżała zostawiona przez Nialla bluza, którą pospiesznie naciągnęłam na siebie, bo było mi cholernie zimno.

Potarłam dłońmi o ramiona, po czym rozejrzałam się, zastanawiając się, gdzie mógł pójść chłopak i gdzie mam go szukać. W tym samym momencie kot otarł się o moją łydkę, przypominając mi o swojej obecności. Wciąż głośno miauczał, widocznie upominając się o jedzenie. Ja też byłam głodna, nawet bardzo, co chwilę burczało mi w brzuchu, żołądek sam dopominał się kolejnej dawki kalorii.

Włożyłam buty na moje gołe stopy, po czym schyliłam się i podniosłam kota z podłogi, ostrożnie przytulając go do siebie.

-I co my z tobą zrobimy malutki..  - szepnęłam, a on tylko miauknął, jakby chciał mi powiedzieć, żebym go nie puszczała.

HungerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz