Rozdział 10

371 18 0
                                    

Było dość późno, z pokoju Ashton'a nie dobiegały żadne dźwięki, więc stwierdziłam, że poszedł już spać albo prawie zasnął ze słuchawkami na uszach. W tym byliśmy podobni - lubiliśmy zasypiać słuchając piosenek. Możliwe, że było to związane ze wspomnieniami o mamie, jak zwykła układać nas do snu śpiewając kołysanki, kiedy byliśmy mali. Dlatego lubiliśmy zapadać w sen w obecności muzyki, robiliśmy to zupełnie podświadomie. Na tym podobieństwo się kończyło, bo nasze preferencje były zupełnie inne. Ja wolałam usypiać słuchając spokojnych, relaksujących melodii, za to Ash uwielbiał rock, może dlatego że nie słyszał wtedy własnych myśli, więc nie rozpatrywał wszystkich wydarzeń, które zdarzyły się w ciągu dnia.

Wtuliłam się mocniej w poduszkę, nakrywając się bardziej kołdrą. Uśmiechnęłam się z zamkniętymi oczami, powoli analizując wydarzenia dzisiejszego wieczoru. Byłam dumna z tego, jak dobrze wybrnęłam z sytuacji z policją. Alison mogła mi nie uwierzyć, na pewno nie dała się nabrać, ale w jej wyobrażeniach chłopak, z którym się spotkałam zapewne był jakimś spokojnym uczniem z mojej szkoły, którego poznałam na dodatkowych zajęciach. Rzeczywistość byłaby bardziej brutalna, przynajmniej dla taty i Al. Nie mogli się dowiedzieć, chyba że Niall zostałby oczyszczony z zarzutów, chociaż pewnie i wtedy patrzyliby na niego krzywym okiem. Sama jeszcze do końca nie mogłam sobie wyobrazić, że byłam w stanie tak łatwo się do niego przekonać, kiedy jeszcze kilka dni temu nienawidziłam go z całego serca. Czy byliśmy parą? Tego nie wiedziałam, chyba było za wcześnie, żeby tak otwarcie to powiedzieć. Jedyne, czego byłam pewna, to to, że  coraz bardziej się do niego przywiązywałam.

Właściwie, Niall był pewnego rodzaju uzależnieniem. Wiedziałam, że nie powinnam się z nim spotykać, a tym bardziej całować. Najgorszy był fakt, że sprawiało mi to przyjemność i nie miałam z tego powodu wyrzutów sumienia. Podobała mi się adrenalina, która towarzyszyła spotkaniom z Niallem. Na początku się go bałam, był przerażający, ale kiedy mnie obejmował, zdałam sobie sprawę z tego, że nigdy wcześniej nie czułam się tak bezpiecznie.

Moje przemyślenia urwały się wraz z końcem wieczornej playlisty, więc odłączyłam słuchawki i wstałam, by odłożyć je na parapet. Odsłoniłam zasłonkę, by popatrzeć na księżyc, który zawsze w pewien sposób uspokajał mnie przed snem. Ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam, że nie przysłaniają go chmury, a co więcej jest w pełni i świeci jasnym blaskiem. Po chwili wpatrywania się w niebo miałam już zasłonić okno z powrotem, ale zauważyłam, jak coś poruszyło się za żywopłotem, który otaczał moje podwórko. Pomyślałam, że to pewnie znowu koty, które od pewnego czasu wybrały sobie nasze podwórko na główny plac zabaw. Jednak zobaczyłam jeszcze coś, co mnie zaniepokoiło. Zza zielonego ogrodzenia wydobywał się dym, chyba z papierosa. Stanęłam tak, by zasłonka okryła mnie, ale jednocześnie mogłam obserwować ulicę.

Po chwili przez ulicę przeszedł mężczyzna i mogłam zobaczyć w świetle księżyca jego twarz.

Z ust, na których była zaschnięta krew wydobywał się cienki pas dymu z papierosa. Myślałam, że zaraz upadnę, bo nie mogłam spokojnie zaczerpnąć powietrza. Otworzyłam okno, ale zrobiłam to zbyt gwałtownie, bo trzask poniósł się echem po ulicy, tym samym zwracając uwagę mężczyzny.

Zwracając uwagę Trevora.

Odwrócił się i widziałam, że patrzy wprost na mnie. Nie wiedziałam co robić, nie miałam pojęcia czego się po nim spodziewać. Nie było Nialla, który mógłby mnie przed nim obronić.

Trevor uśmiechnął się i rzucił niedopałek papierosa na ziemię, przydeptując go obcasem swojego skórzanego buta. Odsunęłam się od okna, mając jakąś chorą nadzieję, że mnie jednak nie zauważył i po prostu sobie pójdzie. Nie mogłam się bardziej mylić.

HungerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz