Rozdział 26

150 28 23
                                    

Podskoczyliśmy, kiedy dzwonek do drzwi wyrwał nas z zamyślenia. Spojrzeliśmy na dwie filiżanki ze świeżo zaparzoną zieloną herbatą, którą przygotowaliśmy dla nas i dla naszego gościa, a następnie przeszliśmy do drzwi wejściowych, żeby w końcu je otworzyć. Liam od razu się na nas rzucił, zamknął w swoich objęciach, oderwał od ziemi i obrócił się z nami wokół własnej osi. Nie zdołaliśmy się mu dobrze przyjrzeć, ale od razu rzuciło nam się w oczy, że jego włosy miały teraz intensywny odcień granatu. Wyglądał, jakby wpadł do kałamarza z atramentem.

– Sooyun! Tęskniłem za wami! – zawołał, prawdopodobnie miażdżąc nam żebra.

– Też za tobą tęskniliśmy – wydusiliśmy z siebie, pozwalając, by przyjaciel przytulał nas jeszcze przez chwilę, zanim nasze stopy na powrót spotkały się z podłogą.

Podziwialiśmy go, że potrafił podnieść nas i obrócić, będąc na obcasach. Dla nas tak wysokie obcasy były wyzwaniem, aby przypadkowo się nie zabić, idąc chodnikiem.

– Opowiadaj, jak było – zachęciliśmy Liama, wchodząc w głąb mieszkania, a on ruszył od razu za nami. – Posiedzieliście z Jamesem w Houston dłużej, niż planowaliście. I masz nową fryzurę. Potrzebujemy wiedzieć wszystko.

– Chyba zakochałem się w przedmieściach Houston – westchnął i z uśmiechem sięgnął po jedną z filiżanek, żeby napić się herbaty. – Isabel poznała mnie ze wszystkimi swoimi koleżankami, robiłem im warsztaty z makijażu. Natomiast abuela zabrała mnie do swojej fryzjerki, cudowna kobieta. Świetnie odżywiła mi włosy. Wieczorami wymykaliśmy się z Jamesem z domu, żeby kochać się w samochodzie, a nocami James zakradał się do mojej sypialni, żebyśmy mogli spać razem w łóżku. Poczułem się, jakbym znowu był nastolatkiem.

Zamilkł i spojrzał na nas, a jego oczy z fioletowymi soczewkami błyszczały niczym diamenty. Widzieliśmy, że był naprawdę szczęśliwy, a to sprawiało, że i my byliśmy szczęśliwi. Uśmiechaliśmy się do niego znad filiżanki zielonej herbaty.

Wyglądał naprawdę pięknie. I wcale nie chodziło nam o ubiór, chociaż miał na sobie przepiękną, intensywnie żółtą koszulę, a do niej turkusowe spodnie i granatowe buty oraz lakier do paznokci. Nie chodziło nam też o makijaż, mimo iż żółto-pomarańczowo-granatowe cienie na powiekach przywodziły nam na myśl zachód słońca. On wyglądał pięknie. To piękno wylewało się z jego wnętrza, ponieważ był szczęśliwi. A szczęśliwi ludzie są piękni.

– Co to za niespodzianka, którą dla mnie macie? – zapytał w końcu, gdy przyglądanie się sobie nawzajem w milczeniu trwało dla niego już zbyt długo.

– Niespodzianka? – zaśmialiśmy się. – Powiedzieliśmy, że mamy dla ciebie prośbę, a nie niespodziankę.

– Ale nie powiedzieliście, co to za prośba. Dla mnie kwalifikuje się to jako niespodzianka.

Odłożyliśmy herbatę z powrotem na kuchenny blat i przytuliliśmy się do przyjaciela.

– Tęskniliśmy za tobą – wyszeptaliśmy w jego pachnące różanymi perfumami ciało.

– Dziękuję, że podlewaliście moje kwiatki.

– Cała przyjemność po naszej stronie. Ach, właśnie! Powinniśmy oddać ci klucze.

– To są zapasowe, możecie je zatrzymać.

Nie potrafiliśmy opisać uczucia, które wypełniło nasze wnętrze, kiedy Liam powiedział nam, że możemy zatrzymać klucze do jego mieszkania. Było obezwładniająco ciepłe i uderzyło prosto w nasze serce oraz płuca. Trochę tak, jakbyśmy właśnie zyskali nową rodzinę, nowy dom, kolejne miejsce na świecie, które mogliśmy nazwać naszym.

LOTUS BLOSSOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz