Rozdział 18

200 35 14
                                    

Nie wiedzieliśmy, jak długo siedzieliśmy w łazience, ale prawdopodobnie minęła już cała wieczność. Przyglądaliśmy się swojemu odbiciu w lustrze, szorując nerwowo zęby i zaciskając dłoń na rancie umywalki. Stresowaliśmy się i czuliśmy nerwowy ucisk w brzuchu, jednak to zdenerwowanie było zupełnie inne, niż tego dnia, gdy poszliśmy do Sama. Byliśmy podekscytowani, ponieważ nie sądziliśmy, że naprawdę przyjdzie nam przeżyć pierwszy raz w Paryżu i to z Oliverem Blossomem. Dla takiego romantyka jak my, okoliczności naprawdę były idealne.

Właśnie dlatego baliśmy się, że coś pójdzie nie tak.

Umyliśmy się tak dokładnie, jak jeszcze nigdy. Kilka razy upewnialiśmy się, że nasza skóra wciąż jest gładka, poprawiliśmy włosy, żeby nie było widać obciętego kosmyka, no i bardzo starannie umyliśmy zęby. Za duża bluzka odsłaniała nam obojczyki i kończyła się równo z pośladkami, więc nie było widać spod niej koronkowej bielizny, a przynajmniej dopóki się nie pochylaliśmy. Przyjaciel na pewno powiedziałby, że wyglądamy uroczo, ale my mieliśmy nadzieję, że wyglądamy seksownie.

Zanim wyszliśmy z łazienki, wzięliśmy głęboki oddech. Potem następny, a potem jeszcze jeden, aż w końcu nacisnęliśmy na klamkę. W salonie były już zgaszone lampy, ale ciemność rozganiało delikatne światło padające z otwartej sypialni. Przyjemnie było wyjść z zaparowanej łazienki do pomieszczenia pełnego chłodnego, rześkiego powietrza, chociaż bardzo szybko zrobiło się nam zimno. Przeszliśmy na bosaka do sypialni, dostrzegając, że walizka Olivera była już zamknięta, i zatrzymaliśmy się w progu pomieszczenia. Nasza wyobraźnia podczas kąpieli podsunęła nam setki scenariuszy, ale nie spodziewaliśmy się, że zastaniemy modela czytającego książkę w łóżku.

– Stało się coś? – zapytał, podnosząc wzrok znad tekstu i zerkając na nas, stojących jak słup soli.

– Nie, nic – odpowiedzieliśmy trochę zbici z tropu. – Po prostu zwykle sypiamy z prawej strony łóżka.

– Och... – Łyknął naszą wymówkę. – Mogę zmienić stronę, nie ma to dla mnie różnicy.

– Nie musisz, możemy spać z lewej.

W końcu ruszyliśmy się z miejsca, żeby usiąść na łóżku i wsunąć się pod kołdrę. Przyjemnie pachniała proszkiem do prania, dlatego z chęcią się nią przykryliśmy po samą szyję, chowając się przed chłodem. Oparliśmy się na naszej poduszce i zerknęliśmy na Olivera, który wrócił do czytania książki. Możliwe, że traciliśmy resztki zdrowego rozsądku, ale im więcej się o nim dowiadywaliśmy, tym bardziej stawał się dla nas atrakcyjny. Mówił po francusku, lubił czytać książki, a do tego świeciły mu się oczy, gdy w muzeum oglądaliśmy wystawę obrazów.

– Chcecie już iść spać? – zapytał, przekręcając kartkę.

Czy to pytanie miało drugie dno? Czy właśnie tymi słowami pytał nas, czy mamy jeszcze energię oraz chęci, żeby uprawiać z nim seks?

Nagle zaschło nam w gardle, więc zaczęliśmy żałować, że nie wzięliśmy sobie butelki wody i nie postawiliśmy jej na półce nocnej.

– Nie, trochę się rozbudziliśmy pod prysznicem.

– Więc mogę skończyć rozdział? Zostały mi dwie strony.

– Jasne – odpowiedzieliśmy, znowu całkowicie zbici z tropu. – Skończ czytać na spokojnie.

– Dzięki, mega się wciągnąłem.

– Naprawdę lubisz kryminały, co?

– Lubię tajemnice i zagadki. Chyba wiem, kto jest mordercą, ale jest jeszcze trzech innych podejrzanych.

LOTUS BLOSSOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz