To było zaskakujące. Potrafiliśmy żyć przez dwadzieścia cztery lata bez seksu, ale kiedy na dobre go posmakowaliśmy, zwariowaliśmy na jego punkcie. Kochaliśmy się z Oliverem przy każdej nadarzającej się okazji. U nas i u niego. W łazience, w łóżku, w kuchni. Całym naszym ciałem, w tym też rękami i ustami. Chwytaliśmy go za kark i przyciskaliśmy wargi do naszych warg, aby móc całować go z namiętnością. Rano zaciskaliśmy uda na jego biodrach, by tego samego dnia wieczorem przyglądać się z góry, jak Oliver zaciska dłoń na pościeli. Nawet się nie ubieraliśmy, coraz częściej chodząc po jego mieszkaniu jedynie w za dużej, rozpiętej koszuli. Niechętnie rozstawaliśmy się z Oliverem na kilka godzin w ciągu dnia, gdy musiał iść do swojej agencji lub na sesję zdjęciową. Aż w końcu nadszedł ostatni dzień naszego urlopu, kończąc słodką, namiętną sielankę.
– Kiedy musisz lecieć do LA? – zapytaliśmy, siedząc na siedzeniu pasażera w niebieskim samochodzie modela.
– W piątek, po weekendzie wrócę – odpowiedział, podjeżdżając o jakieś dwa metry i znowu się zatrzymując.
Staliśmy w dość sporym korku. Od skrzyżowania dzielił nas cały sznur samochodów, a policja kierowała ruchem. W oddali widzieliśmy fragment wozu strażackiego – na skrzyżowaniu musiał być wypadek, a teraz strażacy usuwali z drogi rozbite samochody, aby z powrotem udrożnić drogę. Nie chcieliśmy się cieszyć z cudzego nieszczęścia, jednak cieszyliśmy się, że ten wypadek kupił nam więcej czasu z Oliverem. Nie chcieliśmy się z nim rozstawać i wracać do codzienności. Czas w naszej bańce płynął zbyt szybko, w końcu musiała pęknąć.
– Spory ruch jak na niedzielny wieczór – zauważyliśmy, przyglądając się potężnemu korkowi.
Oliver puścił kierownice, by ułożyć prawą dłoń na naszym udzie. Zerknęliśmy na niego i nawiązaliśmy kontakt wzrokowy z pięknymi, niebieskimi oczami modela, w których gubiliśmy się za każdym razem bez pamięci. Wiedzieliśmy, że przepadliśmy i nie było już dla nas ratunku. Nie wyobrażaliśmy sobie, że moglibyśmy żyć bez Olivera. Gdyby nas o to poprosił, byliśmy gotowi wziąć z nim ślub nawet teraz. Jednak nie oczekiwaliśmy, że nas o to poprosi. W końcu nawet nie powiedzieliśmy mu, że go kochamy, a on nie powiedział, że kocha nas.
– Już za wami tęsknie – szepnął, uśmiechając się do nas w taki sposób, jakbyśmy byli całym jego światem.
– My za tobą bardziej.
Jego uśmiech się poszerzył.
Nie zamierzaliśmy odrywać wzroku od jego niebieskich oczu przez najbliższą wieczność, jednak naszą uwagę odciągnęło rytmiczne stukanie w szyby i dach samochodu. Spojrzeliśmy na przednią szybę, po której leniwie spływały grube krople deszczu. Zbierało się na deszcz już od dwóch godzin.
– Dopiero co umyłem samochód – westchnął niezadowolony Oliver, zabierając rękę z naszego uda, ponieważ znowu udało nam się podjechać o metr.
Wyprostowaliśmy się na fotelu i pogłośniliśmy radio, w którym zaczęło lecieć Unwritten Natashy Bedingfield, a następnie wyjrzeliśmy przez okno pasażera. Po naszej prawej stronie znajdował się w połowie pusty parking obok Starbucksa. Szara ulica ciemniała od deszczu, a ludzie zaczęli chować się pod parasolami, kapturami lub w budynkach.
– Wrócimy za chwilę – odezwaliśmy się do Olivera, który nie zdążył w żaden sposób zareagować, kiedy szybko odpięliśmy pas i pchnęliśmy drzwi samochodu.
Chłodny wiatr otoczył nasze ciało, które zasłaniała jedynie granatowa bluzka z krótkim rękawem i ze złotymi guziczkami na ramionach oraz spódnica w identycznym kolorze, sięgająca do połowy uda. Zaciągnęliśmy się powietrzem pachnącym deszczem i spalinami, i unieśliśmy głowę, by spojrzeć na szare chmury wiszące nisko nad Nowym Jorkiem. Zatrzymaliśmy się na środku chodnika, z którego znikli prawie wszyscy ludzie, uciekając przed deszczem. Tylko my staliśmy pośród zimnych, sporych kropel, które wsiąkały nam w ubrania oraz włosy i podrażniały nagą skórę na twarzy i rękach.
CZYTASZ
LOTUS BLOSSOM
Romance『zaĸończone, nonвιnary х вoy』 Sooyun Park są osobą niebinarną i marzą, by zostać światowej klasy fotografem, robić setki zdjęć na okładki prestiżowych magazynów oraz współpracować z największymi gwiazdami. Po wyprowadzce do Nowego Jorku w końcu odna...