Rozdział 33

152 26 17
                                    

Obudziliśmy się z pięknego snu pełnego Olivera, miłości i namiętności, tylko po to, żeby znaleźć się w jakimś koszmarze. Cały dzień w pracy nie mogliśmy się skupić na zadaniach, które dzisiaj przydzielił nam Steven. Nasze myśli krążyły jedynie wokół artykułu i nie potrafiliśmy się powstrzymać przed braniem co chwilę w rękę telefonu, żeby sprawdzić social media. Najgłośniej oczywiście było na Twitterze. Co minutę pojawiała się masa wpisów komentujących gorącą plotkę.

W większości zainteresowani obierali jedno z trzech stanowisk:

Pierwsza grupa zaprzeczała plotkom, popierając związek Olivera oraz Sabriny, a nas nazywała „przypadkowym przechodniem", „zwykłym znajomym" lub nawet „psychofanem, który śledzi Olivera".

Druga grupa wierzyła w nasz zawiązek i go popierała. Te osoby stawały w naszej obronie, tłumacząc innym, że jako osoba niebinarna wcale nie jesteśmy mężczyzną, więc zainteresowanie Olivera nami nie oznacza, że jest gejem (potencjalna homoseksualność Olivera najbardziej bolała większość jego fanów, zwłaszcza płci przeciwnej lub tych homofobicznych). Miło było poczytać, że ktoś wspiera naszą miłość do Olivera i twierdzi, że jeśli się kochamy, nikt nie ma prawa stawać nam na drodze.

Trzecia grupa była najgorsza. Były to osoby, które wierzyły w nasz związek z Oliverem i go nie popierały z wcześniej wymienionych przez nas powodów. Złościły się, że ich idol, z którym planowały ślub i piątkę dzieci, okazał się zainteresowany kimś, kto niepodważalnie nie był kobietą.

– Nie czytajcie tego. – Podskoczyliśmy, słysząc głos Emmy tuż przy uchu. – Po co sobie to robicie? Opinia publiczna powinna obchodzić was najmniej.

– Nas może i tak, ale nie Olivera – odpowiedzieliśmy szeptem, zerkając na Amber, by mieć pewność, że znienawidzona koleżanka z pracy na pewno nas nie usłyszy. – Nie doceniliśmy jego popularności. To wszystko nasza wina.

– Oliver ma swój własny rozum i wolną wolę. Wiedział, na co się pisze, pokazując się z wami publicznie.

– Ludzie piszą o nas okropne rzeczy. O nas i o Oliverze.

– Dlatego nie powinniście tego czytać. Oddajcie mi to. Macie szlaban na telefon.

Posłusznie podaliśmy komórkę Emmie.

– Gdyby Oliver dzwonił...

– Od razu wam ją oddam. A wy nawet nie próbujcie przeglądać Twittera na biurowym komputerze.

Wymusiliśmy na sobie uśmiech, który Emma od razu odwzajemniła. Nie był on szczery. Przerażało nas to, co właśnie się działo.

***

Byliśmy szczerze wdzięczni Liamowi, gdy zaproponował, że przyjedzie po nas z Jamesem i zabierze do nich do domu. Wiedzieliśmy, że nie powinniśmy zostawać sami, ponieważ spędzilibyśmy całą noc na przeglądaniu social mediów i zadręczaniu się tym, co wypisują o nas inni. Nigdy nie byliśmy popularni i nigdy nie chcieliśmy być sławni, nie w ten sposób. Pragnęliśmy stać się sławnym fotografem, który robiłby sesje zdjęciowe największym gwiazdom. To nie my mieliśmy być fotografowani, to nie nasza twarz miała być rozpoznawana.

Kiedy tylko wyszliśmy z budynku magazynu po najgorszym dniu w pracy w życiu, podeszła do nas młoda, bardzo ładna kobieta o płomiennorudych włosach i piegach domalowanych na makijażu. Zaszła nam drogę i uśmiechnęła się sztucznie.

– Sooyun Park, fotograf, prawda? – zapytała, przysuwając nam do ust urządzenie rejestrujące dźwięk.

Zaczęliśmy rozglądać się panicznie w poszukiwaniu Liama i Jamesa i właśnie wtedy dostrzegliśmy kilka kroków dalej mężczyznę, który robił nam zdjęcia.

LOTUS BLOSSOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz