Rozdział 20

186 30 9
                                    

Tym razem obudziliśmy się, wciąż leżąc w objęciach Olivera. Chłopak już nie spał, jego dłoń suwała się po naszym ramieniu, delikatnie muskając je palcami, co było naprawdę przyjemne. Wtulaliśmy się w jego klatkę piersiową, a kołdra przykrywała nas jedynie do połowy ciała. Czuliśmy, że przez sen nasza koszulka podsunęła się do góry, więc mieliśmy na wierzchu część pleców oraz brzucha, ale nie przejmowaliśmy się tym. Oliver dla odmiany był całkowicie nagi.

– Dzień dobry – wyszeptał, kiedy tylko zorientował się, że się obudziliśmy.

Mruknęliśmy, czując, że wcale się nie wyspaliśmy, i podsunęliśmy się wyżej, żeby móc wygodniej ułożyć się na Oliverze. On również się poruszył, a już chwilę jego druga dłoń zaczęła przeczesywać nam włosy, odgarniając je z twarzy.

– Rozumiem, że chcecie spędzić cały dzień w łóżku – zaśmiał się.

– Brzmi dobrze – odpowiedzieliśmy i również przesunęliśmy rękę, by zacząć wodzić palcem po umięśnionym brzuchu modela. – Jesteśmy zmęczeni. To były intensywne dni.

– Możemy poleżeć do piętnastej, bo potem musimy zbierać się na lotnisko.

– Nie będziemy leżeć aż do piętnastej.

– Niestety muszę wam powiedzieć, że jest już trzynasta.

– Trzynasta? Tak późno?! – Poderwaliśmy się z Olivera, żeby odnaleźć nasz telefon, który zostawiliśmy na półce nocnej. Gdy spojrzeliśmy na lokalną godzinę, okazało się, że nas nie okłamywał. Było dwanaście minut po trzynastej. – O której poszliśmy spać?

– Przed szóstą.

– Spaliśmy tylko siedem godzin... To dlatego jesteśmy tak zmęczeni.

– Możecie jeszcze spać do piętnastej. Będziecie też mogli pospać w samolocie.

– Jeśli będziemy spać w samolocie, nie będziemy spać w nocy w Nowym Jorku.

– Niewyspani jesteście marudni – zauważył, pozwalając nam z powrotem się w niego wtulić.

Od razu nas objął i zaczął przyjemnie przeczesywać nam włosy palcami. Przymknęliśmy powieki, przytulając się do jego ciepłego, nagiego ciała, i zasnęliśmy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

***

Za drugim razem obudził nas piszczący dźwięk budzika Olivera. On też musiał zasnąć z powrotem, ponieważ teraz ziewał szeroko, przeciągając się, a w kącikach jego oczu pojawiły się łzy. Nieważne, jak bardzo chcieliśmy zostać w łóżku z Oliverem przez najbliższą wieczność, musieliśmy niestety wstać i zacząć zbierać się na lotnisko.

Przeszliśmy do łazienki, czując, że nasze nogi nienawidzą nas najbardziej na świecie, i umyliśmy twarz chłodną wodą. Pod oczami mieliśmy delikatne zasinienia od niewyspania, więc zdecydowaliśmy się nałożyć na twarz krem wyrównujący koloryt skóry oraz odrobinę pudru i rozświetlacza. Umyliśmy zęby, po czym nałożyliśmy na wargi miodową pomadkę. Ostatnią stylizacją, którą przygotował nam Liam, były białe spodnie z ozdobnymi wiązaniami po bokach oraz krótka nad pępek pastelowo różowa koszulka.

Gdy wyszliśmy z łazienki, Oliver też już był ubrany. Miał na sobie te same dżinsy, co pierwszego dnia, oraz biało-czarną koszulkę z napisem Channel. Uśmiechnął się do nas, kucając nad walizką, którą właśnie kończył pakować.

– Ślicznie wyglądacie.

– Mówisz nam to już trzeci dzień.

– Bo najwidoczniej ślicznie wyglądacie już trzeci dzień.

LOTUS BLOSSOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz