Rozdział 38

151 19 17
                                    

Rozdział dla Liama!

Na dworze było szaro i pochmurnie. W prognozie pogody zapowiadali przelotne deszcze, jednak jak na razie nie spadła ani jedna kropla. Chodziłem w tę i z powrotem wzdłuż chodnika, zastanawiając się, czy aby na pewno podjąłem dobrą decyzję. Te wątpliwości dręczyły mnie non stop od piątkowego wieczoru. Sooyun wyglądali na szczęśliwych, więc starałem się być dobrej myśli, jednak niczego nie mogłem być pewien, dopóki nie porozmawiam z Oliverem.

Szczerze mówiąc, przez chwilę myślałem, że już nie wyjdzie, ponieważ spóźnił się dwie minuty. Na głowę założył czarny kaptur, zaciągając go możliwie jak najniżej. Najwidoczniej wyciągnął wnioski i nie chciał być więcej fotografowany przez przypadkowe osoby na ulicy, które by go rozpoznały. Byliśmy prawie równego wzrostu dzięki moim obcasom, jednak byłem starszy i miałem zamiar to wykorzystać.

– Przejdźmy się – zaproponowałem, ruszając w dół ulicy. Na szczęście w pochmurną niedzielę niewiele ludzi kręciło się po chodnikach.

Oliver od razu ruszył za mną.

– O czym chciałbyś pogadać? – zapytał.

– Czy to nie jest oczywiste? O Sooyun. – Wsunąłem dłonie w kieszenie płaszcza. – Wiem, co zrobiłeś na imprezie. Dowiedziałem się o tym zdecydowanie zbyt późno, ale wiem...

Zamilkłem, czekając, aż model zacznie się tłumaczyć, jednak on milczał jak zaklęty, co lekko mnie zirytowało.

– Nie masz nic do powiedzenia?

– Wszystko, co miałem do powiedzenia, powiedziałem już Sooyun – odparł stanowczo. – Żałuję tego, co się stało na tamtej imprezie, ale nie uważam, żebyś miał prawo się w to wtrącać.

Prychnąłem.

– Jestem najlepszym przyjacielem Soo. Będąc z nimi w związku, jesteś też w związku ze mną.

– Podziękuję...

– Posłuchaj! – Straciłem cierpliwość. – Kocham Sooyun. Są dla mnie bardzo ważni i nie chcę, żeby cierpieli. Jeśli ty też ich kochasz, to mamy wspólny cel.

Oliver się zatrzymał i spojrzał w niebo. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że właśnie pierwsze krople deszczu zaczęły wsiąkać w nowojorskie ulice.

– Tak, kocham ich – powiedział. – Po prostu jestem...

– Zagubiony – dokończyłem za niego. – Ja też kiedyś byłem zagubiony, Sooyun również byli zagubieni, ty też masz do tego prawo.

Tymi słowami zasłużyłem sobie na większą uwagę Olivera. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy i wszystkie moje wątpliwości się rozwiały. W jego oczach mogłem dostrzec strach.

– Wciąż nie wiem, co dla mnie oznacza miłość do Sooyun – wyznał. – Agencja, znajomi, rodzina... Każdy chce, żebym im powiedział, czy jestem hetero, czy gejem, a może bi. Nie wiem. Chyba nie jestem nikim! Po prostu patrzę na Sooyun i wiem, że ich kocham. Tylko ich. Tak, uprawiałem seks z kobietami, ale... Ciężko mi to wyjaśnić.

– Wyjaśnij tak, jak umiesz, może zrozumiem.

Widziałem, że było mu ciężko. Jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie, które wiązało mu usta, gdy tylko chciał powiedzieć zakazane słowa. Znałem to uczucie lepiej, niż bym chciał.

– Pierwszą „osobą", której powiedziałem, że jestem gejem, był mój pluszowy miś – zdradziłem mu jeden z moich największych sekretów. – Bardzo długo nie mogłem tego powiedzieć na głos, ponieważ się bałem, że jak to zrobię, nie będzie już odwrotu. Ale wiesz co? Od tego nie ma odwrotu, bez względu na to, czy to powiesz głośno, czy nie. Byłem gejem od urodzenia i nic nie mogło tego zmienić, pogodzenie się z tym, to najlepsze, co mogłem dla siebie zrobić. Spójrz na mnie teraz. Gdzie znajdziesz tak dumnego geja?

LOTUS BLOSSOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz