Rozdział 37

187 26 29
                                    

Na Liama zaczekaliśmy w pierwszej sali, gdzie wcześniej pomagaliśmy mu w malowaniu modelek. Schowaliśmy się w samym jej kącie, mając nadzieję, że ani Sam, ani Oliver nie będą nas tutaj szukać. W sumie nie wiedzieliśmy, dlaczego Oliver miałby chcieć nas szukać, ale w głębi serca mieliśmy nadzieję, że jednak to zrobi.

Nie zrobił.

Liam wyszedł z sesji po czterdziestu minutach, był cały rozpromieniony i prawie unosił się pięć cali nad ziemią. Nie chcieliśmy mu psuć nastroju, dlatego nawet nie wspomnieliśmy, że przypadkowo wpadliśmy na Olivera.

Byliśmy trochę na siebie źli, ponieważ z jakiegoś powodu nawet przez myśl nam nie przeszło, że również mógłby brać udział w tej sesji. Najwidoczniej świat modelingu był mniejszy, niż nam się zdawało. Spotkanie Sama było naszym pierwszym poważnym ostrzeżeniem, którego nie dostrzegliśmy w porę. Zastanawiało nas czy i ile Oliver usłyszał z naszej rozmowy. A może sam nasłał na nas Sama, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście już o nim zapomnieliśmy i zgodzimy się na niezobowiązujący seks z kimś innym. To było głupie myślenie, ponieważ nasza przelotna znajomość z Samem miała miejsce zanim zaczęliśmy spotykać się z Oliverem.

Za dużo o tym myśleliśmy, a mętlik w głowie powoli doprowadzał nas do obłędu.

– To jest najlepszy dzień w moim życiu, Soo – westchnął Liam, gdy szliśmy korytarzem do wind. Nerwowo zerknęliśmy w stronę drugich drzwi, mając nadzieję, że nie wpadniemy już ani na Olivera, ani na Sama. – Drugi najlepszy. Najlepszy był, kiedy James się mi oświadczył. Słuchacie mnie?

– Tak, James ci się oświadczył – odmruknęliśmy.

Liam spojrzał na nas oceniającym wzrokiem i uniósł dłoń z pierścionkiem zaręczynowym, którym pomachał nam przed twarzą.

– I to już kilka tygodni temu, Sooyun. Gdzie błądzicie myślami?

Westchnęliśmy głośno.

– Przepraszamy, jesteśmy po prostu bardzo zmęczeni.

– Tylko to?

– A ma się dziać coś jeszcze?

– No nie wierzę. – Skrzyżował ręce na piersi. – Kim ja dla was jestem? Dlaczego ciągle mnie okłamujecie? Mieliście więcej tego nie robić.

Jedno spojrzenie w oczy Liama zasłonięte pistacjowymi soczewkami wystarczyło, byśmy domyślili się, że wiedział.

– Widziałeś go – mruknęliśmy.

– Ciężko było nie, był głównym modelem na sesji. Miałem nadzieję, że jakoś się miniecie.

– Wiedziałeś, że tu będzie?

– Zobaczyłem go dopiero na sesji.

Skinęliśmy głową, pierwsi wsiadając do windy. Liam wszedł tuż za nami i nacisnął odpowiedni guzik.

– Gadaliście? – zapytał niepewnie.

– Nie.

– Nic a nic?

– Nic a nic. Jak tylko go zobaczyliśmy, uciekliśmy.

– Słusznie. A on was widział?

– Bez wątpienia.

– To już gorzej. Mam nadzieję, że chociaż uciekliście z klasą.

– W to akurat wątpimy.

– Ciii – syknął i przycisnął nam palec do ust. – Trzymajmy się wersji, że uciekliście z klasą.

Parsknęliśmy, w końcu się uśmiechając, co widocznie zadowoliło Liama. Wysiedliśmy z windy na parterze i wspólnie ruszyliśmy w stronę wyjścia z budynku. Na dworze było już ciemno.

LOTUS BLOSSOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz