Rozdział 8

227 37 32
                                    

OGŁOSZENIE: w związku z wattpadową premierą innej mojej książki, od lutego Lotus Blossom będzie miało jedną aktualizację w tygodniu – w każdą niedzielę o godzinie 18:00.

Zapraszam do czytania i zachęcam do zostawienia po sobie komentarza!

~~~

Liam miał w zwyczaju przygryzać język, kiedy całkowicie się na czymś koncentrował, a jako że był nadpobudliwą, gadatliwą osobą, nie było wiele rzeczy, które tak bardzo by go pochłaniały. Jednak malowanie ludzi było jego pasją, błysk w oczach można było dostrzec nawet przez soczewki kontaktowe. Dzisiaj jednak znowu ich nie założył, więc mogliśmy lepiej przyglądać się jego rozszerzającym się źrenicom, gdy nakładał nam rozświetlacz oraz róż na policzki, a następnie sporą ilość błyszczyka z drobinkami brokatu. Roztarliśmy go wargami, czując przyjemny, malinowy smak. Przyjaciel odsunął się od nas, by móc lepiej ocenić swoją pracę.

– Wyglądacie zniewalająco – westchnął z dumą, jakbyśmy byli jego dzieckiem, które właśnie nauczyło się jeździć na rowerze.

– Możemy się zobaczyć?

– Jasne! – zawołał, od razu obracając nasze krzesło w stronę podświetlanego lustra.

Przeglądaliśmy się w nim kilka razy podczas robienia makijażu. Głównie dlatego, że Liam potrzebował spojrzeć na swoje dzieło z innej perspektywy. Mimo że wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać, efekt i tak nas zaskoczył. Makijaż oczywiście nie był mocny, ponieważ nie lubiliśmy takich na sobie. Wystarczył dotyk magicznego pędzelka i nasze oczy stały się większe, cera lśniąca i bez żadnych skaz, a wargi wyglądały, jakbyśmy byli modelem reklamującym błyszczyk drogiej marki. Powieki zostały podkreślone delikatnym, różowym cieniem, a przy dolnej linii rzęs dostrzegliśmy niewielkie cyrkonie, które nasze przyjaciel musiał tam przykleić niepostrzeżenie. Zapewne zaprotestowalibyśmy, gdyby tylko nam to zaproponował wcześniej, jednak teraz musieliśmy przyznać, iż byłaby to zła decyzja. Czuliśmy, że się rumienimy na samą myśl wyjścia gdzieś tak wystrojeni, na szczęście podkład niezawodnie przykrywał nasze naturalne rumieńce, zastępując je subtelnym różem.

– Nie powinniśmy iść na tę imprezę...

– Zamknijcie się, Sooyun! Zamiast pierdolić głupoty, powinniście się skończyć ubierać. – Liam miał dość naszego ciągłego wahania.

Prawdą było, że co pięć minut zmienialiśmy zdanie, na zmianę decydując się iść na imprezę, żeby za chwilę stwierdzić, że jednak powinniśmy zostać w domu. Oczywiście przyjaciel wiedział, że ta niepewność wynika z naszego podenerwowania i karcił nas za każdym razem, gdy strach zaczynał brać górę.

Naszą dzisiejszą stylizację również pomógł wybrać nam Liam. Ze stosu ubrań wygrzebał rozkloszowaną spódnicę, którą sam mi kiedyś upolował w sklepie z używaną odzieżą. Nie była plisowana, jak większość naszych spódnic, ale miała sporą czarno-białą kratkę, a do tego grube, ozdobne szelki. Ciasno otaczała naszą wąską talię, zasłaniając wklęsły pępek i sięgając prawie do żeber. Z dołu już nie zasłaniała tak wiele, kończąc się tuż za pośladkami. Spódnica jednak nie była tym, co wzbudzało w nas największą wątpliwość. Przyjaciel odrzucił wszystkie nasze bluzki, stwierdzając, że ma dość tych „worków" i wyciągnął z własnej szafy szeroki biały golf z długimi, obcisłymi rękawami, który kończył się jakoś siedem centymetrów nad spódnicą, odsłaniając fragment naszej bladej skóry.

– Wyglądacie niesamowicie seksownie – westchnął, gdy w końcu byliśmy gotowi do wyjścia. – Gdybym nie był gejem, to sam bym na was poleciał.

LOTUS BLOSSOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz