Rozdział 3.

1.6K 42 4
                                    

Adelina

Kiedy już razem z Gracianą siedziałam na trybunach Camp Nou, miałam nadzieję, że mecz szybko minie i będę mogła wrócić do domu. To nie tak, że nie lubiłam wychodzić i spotykać się z przyjaciółką, chodziło o to, że niezbyt interesowałam się piłką nożną. Dla wielu może się to wydawać dziwne, szczególnie dla mieszkańców takiego miasta jak Barcelona. Tutaj ludzie dosłownie żyją tym sportem, co dla mnie jest po prostu nie do zrozumienia. Owszem byłam na kilku meczach, jednak nigdy nie emocjonowałam się tym, co aktualnie dzieje się na boisku.

Minęło już ponad siedemdziesiąt minut, a żadna drużyna nie wyszła na prowadzenie. Dopiero w blisko osiemdziesiątej piątej minuty jeden zawodnik z numerem 21 na koszulce podał szybko do zawodnika z numerem 30. Trybuny na stadionie oszalały. Po zdobytym golu chłopak obrócił się w stronę kibiców i uparcie czegoś, a raczej kogoś szukał. Kiedy już znalazł to, czego szukał, popatrzyłam na niego i ze zdziwieniem musiałam przyznać, że szukał mnie. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, chłopak uśmiechnął się i pomachał. Kiedy tylko osoby na stadionie to zobaczyły, były zaciekawione osobą, która była obiektem zainteresowania jednego z zawodników FC Barcelony. Nie pomachałam chłopakowi, a ten po krótkiej chwili pobiegł w stronę kolegów, żeby świętować wygrany mecz.

Po ostatnim gwizdku sędziego chciałam jak najszybciej udać się do domu. Moja zwariowana przyjaciółka miała jednak inne plany.

- Chodź, muszę mieć autograf kogokolwiek z drużyny. - Nim zdążyłam zaprotestować, ta ciągnęła a mnie już w kierunku pomieszczenia przez które jak sądzę, mieli przechodzić zawodnicy. - Patrz, już idą ! - krzyknęła podekscytowana na widok idących w naszą stronę piłkarzy.

Podczas kiedy ja stałam obok, ona zawzięcie walczyła o jak największą ilość podpisów na swojej klubowej koszulce. Trwało to dłuższą chwilę, kiedy zauważyłam chłopaka z numerem 30 na koszulce. To był właśnie ten, który strzelił na dzisiejszym meczu i machał w moją stronę, co wzięłam za pomyłkę. Kiedy zatrzymał się koło Graciany i składał podpis markerem, mogłam bardziej mu się przyjrzeć. Miał jasnobrązowe włosy i tego samego koloru oczy. Sylwetkę miał bardzo dobrze zbudowaną co pewnie było efektem ciężkiej pracy na siłowni. Jeśli miałabym określić czy jest przystojny, to nie ma cienia wątpliwości, że jest.

Gdy skończył robić zdjęcie z Gracianą, obrócił głowę w moją stronę. Jeżeli kiedyś myślałam, że tęczówki nie mogły wywierać wpływu na człowieka, to byłam w wielkim błędzie. I to bardzo wielkim. Chłopak od razu jak mnie zobaczył, ruszył w moją stronę.

- Widziałem Cię na meczu i machałem do Ciebie. - zaczął. - To trochę niegrzeczne nie odmachać, nie sądzisz ? - zapytał z uśmieszkiem na ustach.

- Też Cię widziałam. Nie macham ludziom, których nie znam. Z całym szacunkiem, ale nawet ktoś taki jak ty powinien to wiedzieć. - odpowiedziałam lekko oburzona jego pytaniem.

- W porządku, skoro nie machasz nieznajomym, to poznajmy się. Jestem Pablo, ale znajomi i rodzina mówią na mnie po prostu Gavi. - wyciągnął swoją rękę w moim kierunku i liczył na ruch z mojej strony.

- Jestem Adelina. - podałam mu rękę. - Ale nie licz na nic więcej z mojej strony. Pewnie i tak już się więcej nie zobaczymy. - dodałam i zobaczyłam jak szatyn, lekko zawiedziony zadaje mi pytanie.

- Dlaczego ?

- Raczej nie ma możliwości, żebym jeszcze kiedykolwiek pojawiła się na meczu. - wiem, że rodzice na pewno nie zgodzą się na wyjście na mecze kilka razy w miesiącu. Ten jeden raz ich ubłagałam, na co i tak wyrazili zgodę z nieskrywaną niechęcią. - Miło było jednak Cię poznać Gavi. Do niezobaczenia. - dodałam. Nie zdążył nawet zareagować, a ja razem z Gracianą szybko skierowałyśmy się w stronę wyjścia, skąd miałyśmy dotrzeć do mojego domu.

Belleza Española I Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz