Rozdział 10.

1.1K 35 1
                                    

Gavi

Przez cały film gładziłem Adelinę po plecach. Bałem się trochę, że może uznać to za zbyt nachalne. Ta jednak po początkowym spięciu nie protestowała. Przyszedłem do niej, aby spędzić z nią czas. Chciałem za wszelką cenę ją zobaczyć, więc nawet zła pogoda nie pokrzyżowała mi planów.

Nim się obejrzałem, leciały już napisy końcowe. Szczerze mówiąc, ten film nie był jakiś wybitny. Jednak sądząc po minie Adeliny, miała ona inne zdanie.

- I jak ci się podobało? - zapytałem, chcąc jakoś zacząć rozmowę.

- Mimo kilku żenujących momentów był naprawdę w porządku. W szczególności główny bohater Nick. Jezu, jaki on jest przystojny. - powiedziała to z takim uczuciem i uwielbieniem w głosie, że zacząłem być zazdrosny o jakiegoś faceta w filmie.

- Już nie przesadzaj. Masz przecież mnie. - zaśmiałem się, jednak moje myśli były daleko stąd.

- Bardzo śmieszne. Ale okej, jeżeli to podbuduje twoje ego. Jesteś całkiem ładny. - dodała, prawie wybuchając śmiechem.

- Tak sobie pogrywasz, wiec radze Ci się ewakuować. - nie zdążyła nawet wstać, a ja już podparłem się jedną ręką i zacząłem ją łaskotać po całym ciele.

Chyba nigdy nie widziałem osoby, która ma aż takie łaskotki. Po chwili jednak dałem jej już spokój. Ona z lekko rozczochranymi włosami obróciła się w moją stronę i wiedziałem, że już dla nie przepadłem. Całkowicie. Może znam ją dość krótko, jednak wiem, że to właśnie ona będzie moją przyszłością.

- To, co teraz robimy? - zapytałem z lekkim uśmieszkiem.

- Jesteś głodny?

- Nawet bardzo, może coś zamówimy. - zaproponowałem od razu.

- Raczej nikt dziś nie przyjedzie w taką wichurę. - odpowiedziała po chwili. - Ale może zrobimy własną pizzę. Co ty na to? - rzuciła, a ja nie mogłem po prostu jej odmówić. Gdyby poprosiła, zrobiłbym dla niej wszystko.

- Genialny pomysł. Czyli idziemy do kuchni. - Adelina nie zdążyła nic powiedzieć, kiedy wziąłem ją na ramiona i z nią na barkach zacząłem schodzić na dół.

- Nie musisz mnie nosić, mogę sama chodzić. Na dodatek pewnie jestem ciężka. - te ostatnie zdanie sprawiło, że mój humor drastycznie uległ zmianie. Kiedy dotarliśmy do kuchni, posadziłem ja na blacie i stając pomiędzy jej udami, powiedziałam:

- Nie masz prawa mówić takich rzeczy. Dla mnie nie jesteś wcale ciężka, powiedziałbym nawet, że lekka. Jesteś idealna, ale nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. - moje słowa musiały jakoś na nią wpłynąć, bo na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Koniec tego gadania, czas zabierać się do gotowania.

- Robiłeś kiedyś w ogóle pizzę?

- Nie, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. - zaśmiałem się, a ona uderzyła mnie szmatką w ramię.

- Och, przestań. W takim razie ja będę ci mówiła co robić, a ty postarasz się nie spalić mi kuchni. Zgoda?

- Zgoda. - odpowiedziałem i szybko wzięliśmy się do pracy.

Po około godzinie nasza pizza była już w piekarniku, a my sprzątaliśmy bałagan, jaki zdążyliśmy przez ten czas zrobić. Po wyczyszczeniu dokładnie blatów i zapakowaniu naczyń do zmywarki, położyliśmy się na kanapie i czekaliśmy na jedzenie.

- Będziesz na moim kolejnym meczu? - zapytałem podczas reklam w telewizji.

- Nie, wtedy przyszłam tylko dlatego, że Graciana bardzo chciała tam być. Nie za bardzo lubię piłkę nożną. - odpowiedziała, co sprawiło, że miałem nową misję.

- Zobaczysz, że spotykając się z piłkarzem, mimowolnie polubisz ten sport. - moim planem było zachęcenie jej do sportu, który był wręcz moim życiem.

- Z żadnym się nie spotykam, więc może za jakieś kilkanaście lat, kto wie. - droczyła się ze mną, co sprawiało jej dużą radość.

- Jeszcze wspomnisz moje słowa. - zaśmiałem się.

Nasze przekomarzanie przerwał dźwięk otwierających się drzwi wejściowych. Razem z Adeliną poszliśmy w tamtym kierunku, a to, kogo zobaczyliśmy, wywołało u nas niemałe zdziwienie.

Belleza Española I Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz