Rozdział 40.

815 24 0
                                    

Gavi

W głowie przelatywało mi milion myśli i pytań. Byłem zdezorientowany słowami Pedri'ego. Czego mi nie mówili?

- Co? - zapytałem otępiały. Nie tylko ja byłem zdziwiony, patrząc na Adelinę i mojego przyjaciela miałem wrażenie, że oni też nie wiedzieli, co się właśnie stało. - Jakie dzieci? - sama myśl o dzieciach powodowała w moim sercu dziwne uczucia. Lubiłem dzieci, ale mieć własne i to w wieku dziewiętnastu lat to zupełnie co innego.

- To ja może zostawię was samych. - jako pierwszy otrząsnął się Pedri i nawet na mnie nie patrząc, pospiesznie wyszedł z mieszkania. Adelina natomiast pobladła i od razu zerwała się do łazienki. Niczego nie rozumiałem.

- Co się dzieje? - zapytałem, odsuwając jej włosy na bok, kiedy siedziała na podłodze przed toaletą. - Czemu dalej źle się czujesz? Miałem nadzieję, że poszłaś do lekarza. - w moim głosie można było wyczuć lekką naganę.

- Byłam u lekarza. - jej głos lekko się załamał.

- W takim razie, dlaczego w dalszym ciągu źle się czujesz? I o co chodziło Pedri'emu z tymi dziećmi? - miałem tak wiele pytań.

- Chodźmy do salonu. - wstała z moją pomocą i razem usiedliśmy na kanapie. Jako pierwsze zauważyłem kryminał, co totalnie nie pasowało do tego, jaką Adelina była osobą.

- Więc? Wytłumaczysz mi to wszytko? - zanim cokolwiek mi odpowiedziała, napiła się wody i przez jakiś czas patrzyła w sufit. Mogłem się tylko domyślać, że jak zawsze analizuje wszystko i próbuje dobrać słowa.

- Po tym, jak wyjechałam, czułam się jeszcze gorzej. Nie wiedziałam, co mi jest. - zaczęła, dalej nie patrząc mi w oczy. - Umówiłam się na wizytę. Uwierz, spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. - tym razem spojrzała się na mnie z lekkim uśmiechem na twarzy. Bałem się coraz bardziej, ale próbowałem zachować zimną krew. - Jestem w ciąży. - powiedziała po chwili, a mnie zamurowało.

Nie wiedziałem jak się zachować. Jakim byłbym ojcem? Czy byłbym wystarczający? Co z moimi częstymi wyjazdami? Gdzie w tym wszystkim miało być nasze dziecko? Co na to wszystko rodzice Adeliny i moi? Czy damy sobie radę? Mieliśmy w końcu tylko dziewiętnaście lat. Chyba zbyt długo myślałem i nie reagowałem, bo Adelina lekko szturchnęła mnie w ramię. Chyba dalej nie dochodziło do mnie, jak bardzo wszystko się zmieni wraz z przyjściem na świat dziecka. Naszego dziecka.

- Powiesz coś? - zapytała, wycierając swoje łzy z policzków. Nawet nie zauważyłem, że płakała. Nic nie mówiąc, po prostu ją przytuliłem. Nie chciałem jej jeszcze bardziej denerwować. Przez chwilę panowała cisza. Cisza przed burzą. - To nie wszystko. - powiedziała i odsunęła się ode mnie. Spojrzałem na nią zdziwiony. Co jeszcze się wydarzyło, od kiedy wróciła z Kataru. Bałem się, co jeszcze, ma mi do powiedzenia. - To będą trojaczki. - patrzyła na mnie, a ja czułem się, jakby ktoś mnie wsadził pod wodę. Nie dochodziły do mnie żadne dźwięki.

- Co? - miałem nadzieję, że może coś źle usłyszałem.

- Będziemy mieli trójkę dzieci. - wyszeptała i patrzyła na mnie ze smutkiem. - Wiem, że i tak nie jesteśmy razem, więc nie oczekuję tak naprawdę niczego. Nawet to, że jestem w ciąży, niczego nie zmienia. Możesz z tą wiadomością zrobić, co chcesz. Chyba na ciebie już pora. - wstałem i skierowałem się do drzwi. Nie miałem pojęcia, co dalej. Nie wiedziałem, czy sobie poradzimy. Ale byłem pewny jednej rzeczy.

- Zamierzałaś mi o tym w ogóle powiedzieć? - chciałem wiedzieć, jak bardzo spieprzyłem.

- Nie. - powiedziała od razu. - Miałeś się o tym nie dowiedzieć. - dodała.

Skierowałem się do drzwi i kiedy miałem już wychodzić, powiedziałem coś, czego będę się trzymał, dopóki nie osiągnę zamierzonego celu.

- Kocham cię. Kocham was wszystkich. - spojrzałem na jej brzuch, który był już lekko widoczny. - Będę zawsze, kiedy będziesz mnie potrzebowała. Spróbuję ci udowodnić, że tamta noc w Katarze to wynik przestępstwa. Ktoś mi czegoś dosypał. - wytłumaczyłem, widząc jej zmieszaną minę. - Po prostu pozwól mi spróbować jeszcze raz. O nic więcej nie proszę. - nie czekając na odpowiedź, wyszedłem i pojechałem do moich rodziców.

Dopiero siedząc w samochodzie, uświadomiłem sobie, że na mojej twarzy zawitał szeroki i beztroski uśmiech. Radość. Doszło do mnie, że będę tatą trójki dzieci. Pojedyncza łza spłynęła mi po twarzy, ale nie pozwoliłem sobie na kolejne. Czas na odzyskanie mojej własnej rodziny.

Belleza Española I Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz