Rozdział 44.

905 20 0
                                    

Gavi

Wstałem rano z uśmiechem na twarzy. W końcu wszystko było tak jak trzeba. Byłem z Adeliną i nic innego nie było mi potrzebne.

Dziś Adelina miała się zobaczyć z Gracianą i dowiedzieć się, czy informacje, które podał nam ten dziennikarz to prawda. Bałem się, że Adelina straci w ten sposób swoją przyjaciółkę, ale było to nieuniknione, jeżeli faktycznie sprzedała te informacje.

Miałem pojechać do mojego mieszkania po kilka rzeczy, kiedy zadzwoniła do mnie Aurora.

- Hej, czemu dzwonisz tak wcześnie? - była dopiero szósta nad ranem. Sam dopiero niedawno wstałem, co szczerze nie było łatwe.

- Możesz się uciszyć ! Rodzę ! - wykrzyczała do telefonu. Czułem się, jakbym dostał czymś w głowę. Wiedziałem, że kiedyś nadejdzie moment porodu, ale nie spodziewałem się, że wydarzy się to właśnie teraz.

- Okej, uspokój się. Wszystko będzie dobrze. Dzwoniłaś już po pogotowie? - wolałem mieć pewność, zanim pojadę po nią do domu.

- Tak, ale powiedzieli, że mogą być dopiero za minimalnie pół godziny. Nie wytrzymam tyle. - było słychać, że płacze. Musiałem ją jakoś uspokoić, mimo że sam nie byłem w ogóle spokojny.

- Oddychaj głęboko i powoli. Za pięć minut będę po ciebie. Musisz dać radę. - widziałem, że się nie rozłączyła, co sprawiło, że byłem spokojniejszy. Mogłem wiedzieć, kiedy coś będzie nie w porządku.

Po mniej niż pięciu minutach zaparkowałem i wbiegłem do domu. Zacząłem wykrzykiwać imię siostry, aż usłyszałem jej głos z salonu. Poszedłem w tamtym kierunku. Zobaczyłem Aurorę, która siedziała na podłodze i wyglądała coraz gorzej. Zdecydowanie nie spodziewałem się takiego widoku. Wziąłem ją na ręce i szybko posadziłem na miejscu pasażera w samochodzie.

- Wytrzymaj jeszcze chwilę. Zaraz będziemy. - uspokoiłem ją.

- Ja nie dam rady. - po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Była coraz bardziej roztrzęsiona.

- Dasz radę, wierzę w ciebie. Już za kilka godzin zobaczysz swojego synka.

- Wiem, nie mogę się już tego doczekać. - zauważyłem na jej twarzy lekki uśmiech.

Po dosłownie kilku minutach byliśmy w szpitalu, gdzie zabrali ją na wszystkie badania. Siedziałem zestresowany jak nigdy. Adelina już wcześniej napisała do mnie wiadomość, że będzie za kilka minut. Chciała wesprzeć moją siostrę. Cieszyłem się, że obie darzą się sympatią.

- Przepraszam, że tak późno, ale rozmawiałam z Gracjaną. - powiedziała i krótko mnie pocałowała. - Co z Aurorą? - zapytała od razu.

- Wzięli ją na jakieś badania. - powiedziałem nieobecnym głosem. - To Graciana sprzedała te informacje? - chciałem wiedzieć, kto chciał źle dla mojej dziewczyny.

- Tak. - widać było, że bolało ją, to jak zachowała się jej przyjaciółka. - Tłumaczyła, że to ona powinna być dziewczyną twoją lub innego piłkarza. Była zazdrosna. Nie będę z nią już utrzymywać kontaktu. - dopowiedziała.

- Może tak miało być. - przytuliłem ją, ale przerwał nam lekarz, który powiedział, że wszystko z Aurorą jest w porządku i już za około cztery godziny poznamy nowego członka rodziny.

Pijąc kawę i rozmawiając beztrosko, czekaliśmy na wieści o mojej siostrze. Koło godziny jedenastej wyszła do nas pielęgniarka i zaprosiła nas do sali, gdzie leżała Aurora. Wchodząc do pokoju, od razu zobaczyliśmy Aurorę z małym dzieckiem. Moim siostrzeńcem. Zostałem wujkiem. Adelina od razu zaczęła się pytać, jak się czuje, czy czegoś nie potrzebuje. A ja wciąż patrzyłem na tego niemowlaka i marzyłem o tym, żeby jak najszybciej poznać moje dzieci. Nasze dzieci. Moje i Adeliny.

Belleza Española I Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz