Rozdział 23.

868 27 0
                                    

Adelina

Wyszłyśmy ze szpitala i rozglądałyśmy się, gdzie jest samochód Gavi'ego. Po krótkiej chwili zauważyłyśmy go i poszłyśmy w tamtą stronę. Bez słowa wsiadłyśmy do samochodu. Zwróciło to uwagę chłopaka, bo od razu zapytał.

- Wszystko w porządku z dzieckiem? - widać było, że ta wizyta zestresowała nawet jego.

- Tak, wszystko jest tak, jak należy. Mały rośnie jak na drożdżach. - powiedziała Aurora, a chłopakowi zajęło dość długo, zanim zrozumiał sens jej ostatnich słów. Na twarzy pojawił mu się ogromny uśmiech.

- Będę miał siostrzeńca? - zapytał niedowierzając. Aurora skinęła głową, próbując powstrzymać łzy. - Nie mogę się doczekać. Na pewno od małego będę go uczył grać w piłkę. Może dzięki temu później ją pokocha. Nie to, co niektórzy. - ostatnie zdanie oczywiście było skierowane w moją stronę. Uderzyłam go lekko w ramię, na co się zaśmiał. - No co, sama prawda. - dodał.

- Trochę się mijasz z prawdą. Po ostatnim treningu naprawdę mi się spodobało. - powiedziałam, teatralnie poruszona jego wypowiedzią.

- Ach tak. W porządku, w tą sobotę gramy mecz u siebie. Jeżeli polubiłaś piłkę, to przyjdź. - powiedział z wyzwaniem w głosie.

- Jasne, nie mam z tym żadnego problemu. - powiedziałam zacięcie.

- Zapomniałem. Po meczu Pedri zaprosił nas na małą imprezę do klubu. Będziemy świętować jego urodziny. Chciał, żebyś przyszła i żebyście lepiej się poznali. - powiedział nagle i już jechał w stronę swojego rodzinnego domu.

- Ooo to świetnie. Jesteśmy razem już trochę czasu, a dalej nas nie poznałeś. - powiedziałam z pretensją w głosie.

- Przecież już się spotkaliście. Ale teraz będziecie mogli porozmawiać dłużej. O ile Pedri wytrzyma do północy.

- Rozumiem.

Reszta drogi upłynęła nam na rozmowach o dziecku Aurory i śpiewaniu piosenek. Dosłownie zdarliśmy sobie gardła, wrzeszcząc znane nam utwory. Zapomniałam o sytuacji ze szkoły i cieszyłam się takimi chwilami jak teraz. Po tym, jak odwieźliśmy Aurorę do domu, stwierdziliśmy, że spędzimy czas u mnie. Rodziców jak zwykle nie było, więc nie było z tym problemów.

Zanim zdążyliśmy wejść do domu, napisała do mnie Graciana. Ostatnio była zajęta jakimś chłopakiem, jednak stale miałyśmy kontakt.

Graciana: Mogę do Ciebie teraz przyjść? Muszę się komuś wygadać.

Oznaczało to tylko jedno. Problem z tym nowym chłopakiem.

Ja: Jest u mnie Gavi, jeżeli Ci to nie przeszkadza to śmiało. Mam zapas lodów w zamrażarce.

Wiedziałam, że to poprawi jej humor.

Graciana: Będę za piętnaście minut.

- Z kim tak piszesz? - zapytał, kiedy weszliśmy do mojego pokoju.

- Z Gracianą, zaraz przyjdzie. - odpowiedziałam i położyłam się na łóżku. Zaraz obok mnie położył się Gavi.

- Nie przeszkadza jej, że tutaj będę? Jeżeli tak, to mogę was zostawić same.

- Nie, w sumie to nawet dobrze. Lepiej się poznacie. - przytuliłam się do chłopaka, kiedy usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe. - Już jest. - nawet nie schodziłam na dół. Po chwili z pochmurną miną pojawiła się w moim pokoju. Niewiele myśląc, przytuliłam ją. Kiedy oderwałyśmy się od siebie, powitała się z Gavi'm. Następnie razem z lodami, wszyscy usiedliśmy na moim łóżku.

- To był tylko zakład. - powiedziała Graciana, na co ja i mój chłopak byliśmy zdezorientowani. - Pamiętasz tego chłopaka, który ostatnio mi się podobał? - pokiwałam głową, mając przed oczami jego twarz. - Założył się z kolegami, że w mniej niż dwa tygodnie pójdziemy do łóżka. A to wszystko za jedyne sto euro. Naprawdę myślałam, że coś z tego będzie. - powiedziała zawiedziona. Wcale jej się nie dziwię, to jak potraktował ją ten chłopak, jest po prostu okropne.

- Ale dupek. - z zaskoczeniem spojrzałam na mojego chłopaka, który wypowiedział te słowa. - Nie warto tracić czasu ani humoru na takiego idiotę. Na pewno poznasz kogoś lepszego. Musisz być cierpliwa. - powiedział, na co zgodnie pokiwałyśmy głowami. Coraz bardziej mnie zaskakuje. Spojrzałam na niego, a on uniósł dłonie w geście obronnym. - Nie patrz tak na mnie, Aurora też miała kiedyś kilku chłopaków, a potem wylewała łzy w moje ramię. Takie sytuacje mam już przepracowane. - zaśmiał się, na co wybuchliśmy śmiechem.

- Twoja córka będzie miała najlepszego pocieszyciela. - palnęła Graciana.

- Nie ma opcji, że pozwolę jej kiedyś spotkać się z takimi sukinsynami. Prędzej osiwieję. - potem zaczęliśmy rozmawiać o nadchodzącym meczu.

Postanowiłam, że wezmę ze sobą Gracianę, która też dostała zaproszenie do klubu. Po godzinie Gavi musiał się zbierać, a Graciana postanowiła u mnie przenocować. W końcu zaczęło się układać. Jakie to było ulotne.

Belleza Española I Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz