Rozdział 35.

736 24 2
                                    

Adelina

Dziś miał się odbyć drugi mecz z reprezentacją Turcji. Od tamtej kolacji czułam się coraz gorzej. Nałykałam się tabletek, jednak to nic nie pomagało. Mimo to nie chciałam opuścić meczu, więc ubrałam się w koszulce z numerem Gavi'ego i zwykłe czarne spodnie. Włosy lekko wyprostowałam i dobrałam srebrną biżuterię.

Zeszłam na dół, gdzie czekali już na mnie moi rodzice. Razem pojechaliśmy taksówką na stadion, gdzie za godzinę miał rozbrzmieć pierwszy gwizdek. Droga nie zajęła nam nawet dwudziestu minut. Z pomocą ochrony zajęliśmy wyznaczone miejsca. Przed rozpoczęciem meczu miałam się zobaczyć z Gavi'm. Stwierdził, że dzięki temu będzie się mniej stresował. Cieszyłam się, że od naszej ostatniej rozmowy, spędzamy możliwie jak najwięcej czasu. Skierowałam się do tunelu, gdzie było już kilka zawodników. Przez chwilę szukałam mojego chłopaka, który stał i wkładał buty.

- Czy ty chociaż raz zawiążesz te sznurówki? - zaczęłam, na co spojrzał się na mnie i przyciągnął w swoją stronę. - Nie boisz się, że kiedyś możesz się przewrócić?

- Nie i nie. Od zawsze tak gram i to przynosi mi szczęście. - wytłumaczył, co mnie zaskoczyło.

- Stresujesz się mniej? - zapytałam, przytulając się do niego.

- Dzisiaj już nie. - pogładził mnie po plecach. - Jak się czujesz? - wiedział, że coś jest nie tak z moim zdrowiem.

- Coraz częściej wymiotuję. - powiedziałam, na co się przestraszył. - Kiedy wrócimy do Hiszpanii, pójdę do lekarza. Obiecuję. - nie chciałam go martwić. Szczególnie przed meczem.

- Trzymam Cię za słowo.

Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, później wróciłam na swoje miejsce na trybunach. Do meczu zostało niecałe dziesięć minut. Po chwili zaczęła się cała oprawa, a już zaraz sędzia zagwizdał po raz pierwszy tego wieczoru.

W ciągu pierwszej połowy inicjatywę miała nasza drużyna, co bardzo mnie cieszyło. Chciałam, żeby Gavi piął się coraz bardziej w górę. Na ostatnie minuty przed przerwą był już jeden gol zapisany naszej drużynie. Na przerwę wszyscy schodzili zmęczeni, ale zadowoleni z obecnego rezultatu.

Druga połowa nie przyniosła więcej bramek. Hiszpania wygrała ten mecz, co wiązało się z pewnym awansem do ⅛ finału. Byłam dumna z Gavi'ego. Widziałam, że na boisku dał swoje całe serce. Był w pełni oddany temu, co robił na boisku. I to w nim kochałam.

Po meczu miałam się spotkać z chłopakiem w szatni. W drzwiach zobaczyłam Pedri'ego. Na mój widok od razu się uśmiechnął i mocno mnie przytulił.

- Awansowaliśmy. - wręcz wykrzyczał mi do ucha.

- Wiem. Gratulacje. Zasłużyliście na to. - powiedziałam i odsunęłam się od niego. Przez ostatnie kilka dni dość często rozmawiamy. Chwilę z nim posiedziałam, kiedy z łazienki wyszedł Gavi. Niewiele myśląc, porwał mnie w ramiona. Cieszył się jak małe dziecko. Aż sama uśmiechnęłam się na jego widok.

- Zostajemy w Katarze jeszcze na co najmniej trzy tygodnie. - powiedział i lekko mnie pocałował. Kochałam jego pocałunki. Sprawiały, że dosłownie traciłam głowę. - Za godzinę jest impreza, na której będziemy świętować awans. - nie czułam się zbyt dobrze.

- Och, okej. Nie czuję się za dobrze. - powiedziałam z lekką niepewnością. - Pójdź sam, ja zostanę w hotelu. - nie chciałam psuć mu zabawy.

- Jeśli powiesz tylko słowo, to zostanę z tobą. Imprezy nie zawsze są najważniejsze. - wiedziałam, że zrobiłby to, gdybym tylko poprosiła.

- Nie, w porządku. Idź sam i dobrze się baw. W końcu na to zasługujecie. - powiedziałam, patrząc na brata i Gavi'ego.

- Okej, ale obiecaj, że pójdziesz do lekarza tutaj. W Hiszpanii będziemy dopiero za prawie trzy tygodnie. To zdecydowanie za długo. - wiedziałam, że się martwi. Nie tylko on. Sama czułam, że coś jest nie tak.

- Umówię się na wizytę jeszcze w tym tygodniu. Słowo. - ostatni raz go pocałowałam.

- Kocham Cię. - powiedział na pożegnanie.

- Ja ciebie też. - odpowiedziałam i ruszyłam do wyjścia. Miałam ochotę pójść spać. Byłam zmęczona, mimo że nic takiego nie robiłam.

Wróciłam do pokoju i postanowiłam, że wezmę kąpiel. Miałam nadzieję, że to sprawi, że poczuję się lepiej. Zabrałam piżamę i weszłam do łazienki. Była przestronna, a głównym elementem była ogromna wanna w rogu. Po prawie czterdziestu minutach spędzonych w łazience położyłam się do łóżka. Było jeszcze dość wcześnie, więc postanowiłam obejrzeć jakieś reality show.

Minęła godzina, a moje oczy samoistnie się zamknęły. Nie zwróciłam nawet uwagi i odpłynęłam, śniąc o chłopcu o brązowych oczach.

Nagle coś mnie obudziło. Wstałam i rozejrzałam się po pokoju, kiedy mój wzrok padł na mój telefon. Cały czas przychodziły powiadomienia. Nie wiedziałam z jakiego powodu. Szybko jednak przekonałam się, co zwróciło uwagę zarówno kibiców, jak i mediów.

Na różnych portalach krążył film. Film, na którym był Gavi. Jednak nie był on sam. Kamery uchwyciły moment, jak przez prawie minutę całował się z jakąś modelką. Miałam nadzieję, że po kilku sekundach ją odepchnie. Tak się jednak nie stało.

Łzy zaczęły szybko spływać po moich policzkach. Właśnie mój świat się zatrzymał. Dlaczego to zrobił? Jeszcze kilka godzin wcześniej mówił, że mnie kocha. Z tych emocji znowu wylądowałam w łazience. Kolejny raz wymiotowałam, a to wszystko łączyło się ze łzami. Czułam się okropnie.

Spędziłam w łazience dość długo czasu, ale w końcu miałam siłę wrócić do pokoju. Odszukałam na łóżku telefon i wybrałam odpowiedni numer. Po chwili usłyszałam głos.

- Hej, Adelina. Coś się stało? - Pedri jeszcze nie wiedział. Może to lepiej?

- Możesz kupić mi bilet do domu? - po raz kolejny tego wieczoru głos mi się załamał.

- Mogę, ale dlaczego? - on naprawdę nie wiedział.

- Nie chcę tu być. Chcę wrócić do domu. - nie chciałam mu mówić, co zrobił jego przyjaciel.

- Okej, ale musisz mi jutro wytłumaczyć, o co chodzi. - był zdezorientowany.

- Dziękuję. - rozłączyłam się. Wracam do domu. Zdecydowanie wcześniej niż myślałam.

Belleza Española I Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz