XXVII Jestem Samanta Walker

3.6K 154 39
                                    

Lily

Minęły dwa dni odkąd dostałam tą pojebaną wiadomość.

Nikomu o niej nie powiedziałam ale początkowo się wystraszyłam.

Teraz. Po 48h uważam, że to był pewnie jakiś nieśmieszny żart.

Nie mam pojęcia kto mógł go zrobić.

Może byłam przypadkową osobą na, którą akurat wypadło?

Może...

Od tamtej pory nic innego się nie pojawiło, nie zauważyłam nic podejrzanego, wszystko było w normie.

Postanowiłam się tym nie przejmować.

Ciągle rozmyślam o tamtym dniu.

Wpatruję się w białe kwiaty, które dostałam, a potem dotykam wisiorka. Już chyba tysiąc razy przejrzałam książkę, którą mi podarował. W głowie ciągle siedzi mi piosenką, którą zaśpiewał i słowa, które wypowiedział.

Nigdy w świecie nie marzyłam o takiej chwili.

Wierzę mu. Wierzę, że nie chce mnie skrzywdzić. I chyba...chyba mu ufam.

W końcu zaufałam jakiejś osobie.

Zawsze gdy potrzebowałam porozmawiać lub wyrzucić z siebie niepotrzebne emocje szłam na grób Nicole...teraz wiem, że ratunku będę szukać w nim.

Moja siostra gdy jeszcze żyła, opowiadała mi jak bardzo marzy o założeniu cudownej, kochającej się rodziny.

Opowiadała mi, że gdy będzie miała córeczkę to nazwie ją Aurora, a synka, Liam. Mówiła mi, że marzy o historii, która jest tylko w filmach. Zawsze kochała romanse.

Nicole dostrzegała piękno tam gdzie inni widzieli widzieli czarno-białe barwy.
Była zakochana.
Leon.
Tak nazywała się jej miłość.
Gdy pytałam czym dla niej jest"zakochanie", "szczęście". Co jest tego wyznacznikiem.
Zawsze odpowiadała, że on.

Nie było dane mi go poznać ale wiem. Wiem, że gdziekolwiek teraz jest, zawsze będzie go kochać.

Wiedziałam o tym od chwili, w której byłam świadoma i widziałam jaka szczęśliwa wraca, jaki uśmiech widniał na jej twarzy gdy o nim opowiadała.

Ja nigdy nie pragnęłam miłości.
Nie chciałam księcia z bajki.
Nie marzyłam o pięknym początku ani idealnym zakończeniu.
Od razu stwierdziłam, że tego nie potrzebuję.
Potem pomyślałam, że nie potrafiłabym dać tego samego od siebie.
A na końcu to, że w sumie nie wiem co to miłość, a tym bardziej na nią nie zasługuję.
Aż do teraz...

Przez te dwa dni, Oli rano pisał mi "Miłego dnia", a wieczorem "Śpij dobrze".

Chodź nie jest to dla mnie proste, starałam się robić to samo.

Dzisiaj do szkoły mam na 10 więc nie muszę się śpieszyć.

Leżę sobie w łóżku i wszystko analizuję.

Jedynym niepasującym mi do reszty elementem jest wyścig.

Muszę o tym porozmawiać z Oliverem.

Wzięłam do ręki telefon i napisałam do Naomi.

Ja: Spotkamy się przed szkołą o 9:45?

Jest mi głupio. Od jakiegoś czasu mogłoby się wydawać, że unikałam mojej przyjaciółki chodź po części tak było. Potrzebowałam trochę czasu.

Psiapsi: Będę.

W momencie, w którym miałam odłożyć telefon, zobaczyłam, że napisał Oli.

Now and Always [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz