XXXIII Ładnemu we wszystkim ładnie

3.1K 192 45
                                    

Oliver

Jutro impreza więc dzisiaj byłem totalnie zalatany.

Z samego rana pojechałem z Nathanem i Xavierem do tego domku aby zobaczyć w jakim jest stanie i zamknąć wszystkie szklane rzeczy w biurze. Każdy wie jak takie domówki się kończą, a jak to mówią. Przezorny zawsze ubezpieczony.

Domek był zadbany tylko trzeba było pozamiatać i umyć okna ale tym zajmie się Emilia i Olivia, które mają być tam już o 15. Na 14 byłem umówiony z ziomem od towaru za starą fabryką niedaleko toru, na którym ostatnio się ścigałem. Miał załatwić mi dwa gramy. Jeden dla mnie i jeden dla zioma starszego ode mnie o rok. Tak na rozluźnienie.

Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer Nicolasa.

-Chcesz białego?-Zapytałem niepozornie stojąc w markecie.

-Stary, przesadzasz. Daj na luz.-Usłyszałem stanowczy głos.

-Czyli nie.-Od razu po tych słowach nacisnąłem czerwoną słuchawkę.

Nie jestem uzależniony. Nie zależy od tego mój humor i nie wpływa to na moje emocje.

Powiedzmy.

Biorę to, ponieważ nie umiem inaczej. To nie jest kurwa łatwe. Ograniczam to ale nie mogę poradzić sobie z pokusą. W dupie z tym. Nie wrócę do nawyku, a to jest niewinna odskocznia. Nic wielkiego.

Wszystko jest dla ludzi.

Odwiozłem do domu zakupy i udałem się do lasu.

Swojego mustanga zaparkowałem kawałek dalej dla niepoznaki, a sam poszedłem w głąb drzew.

Fabryka znajdowała się jakiś kilometr od głównej ulicy. Nikt się tam nie zapuszczał oprócz ćpunów i nastolatków szukających przygód.

Ustałem w ustalonym miejscu i rozejrzałem się dookoła. Na trawie leżało pełno śniegu, a zimny powiew wiatru powodował gęsią skórkę na moim ciele pomimo czarnego płaszcza.

-Spóźniłeś się.-Wypowiedziałem te słowa nawet nie patrząc na chłopaka, który pojawił się obok mnie.

-Sorry.-Wyciągnął z kieszeni dwie malutkie torebeczki i wystawił je w moją stronę.-To za ostatnią przysługę. Nie musisz płacić.

Skinąłem głową, a towar schowałem do płaszcza.

-Nigdy więcej nie będę cię ratował. Wisisz mi jeszcze dwie działki.

***

-Jak idzie?-Zapytałem dziewczyny, które od godziny ogarniały dom.

-Powoli do przodu.-Uśmiechnęła się do mnie Emilia stojąc na niebezpiecznie wyglądającej konstrukcji ze stołków.

-Uważaj bo spadniesz.-Ostrzegłem ją.-Nie wyginaj się tak.

Dziewczyna machnęła ręką.

-Będziesz się chociaż miał z czego śmiać. Przecież ja wiem jak bardzo bawi cię gdy innym dzieje się krzywda.

-Tak, do śmiechu mi będzie gdy będę cię wiózł połamaną, bez zębów na sor.-Przewróciłem oczami.-Ale ubaw.

-Ja bym nie narzekał.-Usłyszałem rozbawiony głos Lucasa zza pleców.

Obróciłem się w jego stronę i ujrzałem przyjaciela w stanie euforii.

-A ty co? Już chlejesz?

-Oj nie nie.-Podszedł do mnie i pokiwał mi palcem przed twarzą.-Ja po prostu leczę wczorajszego kaca.-Uśmiechnął się i złapał za piwo, które stało na stoliku obok nas.

Now and Always [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz