XXII Jak mogłeś?

3.7K 164 74
                                    

Lily

Oliver mnie unika. Od kilku dni ani razu ze mną nie rozmawiał. Widziałam go raz na korytarzu ale to z daleka. Był pobity. Nie rozumiałam co mu się stało ale bolała mnie myśl, że nie chce mnie widzieć. Martwiłam się. Martwiłam się o niego ale też o samą siebie. Dlaczego obchodzi mnie inna osoba?

Kiedyś mama uczyła mnie, że warto pomagać ludziom, sama była bardzo pomocną i uczciwą osobą. Tata jednak powtarzał, że trzeba umieć postawić na swoim i nie dawać się innym.

Rada mamy, wyszła mi na złe, byłam za miękka, za to rada ojca? Jej nigdy nie udało się mi osiągnąć. Chodź tego akurat bardzo żałuje. On to wykorzystuje.

***

Mijały dni, a on dalej nie zamienił ze mną słowa, nawet nie zblizył się do mnie. Czułam pustkę, która bardzo mi przeszkadzała. Nie chciałam jej.

Musiałam się jej pozbyć...

***

Stoję pod domem Olivera. Jest 18. Nie wiem czy jego rodzice są w środku ale działam pod presją.

Będę żałować.

Brama jest otwarta więc nie czekając długo weszłam na posesję Evansów, ustałam przed drzwiami i zapukałam. Ręce mi się trzęsły. Gdy miałam już odwrócić się i pójść z powrotem, drzwi się otworzyły. Stała w nich piękna kobieta. Musiała być mamą chłopaka. Byli bardzo podobni.

-Dzień Dobry-powiedziała pierwsza 

-Dzień Dobry-odpowiedziałam jej cicho 

-Przyszłam do Olivera-widziałam jak kobieta uśmiecha się, więc trochę się rozluźniłam-Jestem Lily-wystawiłam do niej dłoń ale nagle w jej oczach pojawiła się pustka, ból. Kobieta szybko podała mi rękę.

  -Alice, miło mi-odeszła od drzwi, robiąc mi przejście-Oliver jest na górze. Zaprowadzić cię?  

-Nie dziękuję, trafię.

Skierowałam się na schody, a potem do pokoju chłopaka, zapukałam po cichu i wzięłam dwa głębokie wdechy.

-Proszę-usłyszałam więc powoli weszłam do środka. Nasz wzrok się spotkał, w jego oczach dojrzałam iskierkę szczęścia, ciut tęsknoty.

  -Hej, Oli-szepnęłam i zamknęłam za sobą drzwi.

-Hej, Lili-uśmiechnął się szczerze. 

Chłopak siedział na łóżku i trzymał w rękach gitarę. Usiadłam obok niego i zadałam mu pytanie:  

-Co się stało?-opuszkami palców prawej dłoni, przejechałam po siniakach na jego twarz     

Chłopak najpierw delikatnie przymknął powieki, a potem odpowiedział: 

  -Nic takiego. Jak się czujesz?

-Lepiej  

-Posłuchaj-zaczęłam lekko się stresując-Chciałam z tobą porozmawiać o wydarzeniach z tamtej nocy, czuję, że jestem gotowa i winna tobie.

Oli odłożył gitarę i  delikatnie mnie przytulił co ja starałam się odwzajemnić. 

-Pójdę tylko do toalety dobrze?-zapytałam, a on pokiwał głową na zgodę  

Skierowałam się do łazienki w jego pokoju, ponieważ nie widziałam w tym nic złego. Gdy zapaliłam światło, usłyszałam za sobą krzyk Olivera, żebym nie wchodziłam ale było za późno. Naprzeciwko mnie wisiałam moja koszulka. Koszulka, którą miałam na sobie tego jednego pieprzonego dnia. Ta koszulka, którą tam zostawiłam. Czułam jakbym wrosła się w ziemię.

    -Jak mogłeś?-zapytałam z bólem. Nie potrafiłam na niego spojrzeć. Patrzyłam tylko na tą bluzkę, która jeszcze ostatnim razem była we krwi.

   -Jak mogłeś kurwa?!-wykrzyczałam  

  -Lili, to nie tak-poczułam na sobie jego dotyk. Dotyk, którego jeszcze kilka minut temu pragnęłam, a teraz się go brzydziłam.

-Zostaw mnie-odsunęłam się jak poparzona-Nie dotykaj mnie-po moich policzkach pociekły pojedyncze łzy.

Wciąż na niego nie patrząc kontynuowałam:

-Twoja twarz...-zaczęłam łączyć fakty-Ty tam pojechałeś. Tamtej nocy, pojechałeś tam. Powiedziałeś mi, że zabijesz go, a gdy wróciłam z łazienki, nie było już ciebie. Twoja twarz jest potłuczona.-Zaczęło do mnie wszystko docierać. Przyłożyłam dłoń do ust i pierwszy raz na niego spojrzałam-Boże...ty tam byłeś

Chłopak zaczął do mnie podchodzić  

-Kwiatuszku, daj mi to wyjaśnić  

-Odsuń się!-krzyknęłam-Nie jestem kwiatuszkiem. Dla ciebie jestem Lily.  

Wyminąłem go i jak najszybciej wybiegłam z tego domu...

Oliver

Kurwa.

Spierdoliłem.

Jej wzrok, którym na mnie patrzyła...jej słowa...odruch kiedy do niej podchodziłem.

Ona znów się mnie boi...

Nie potrafiłem tego zaakceptować. Przygotowałem się ale nie potrafię tego przeżyć.

Drugi tydzień, ona traktuje mnie jak powietrze, a unika jak ognia.

Nie daje rady.

Czuję jakby brakowało mi tlenu.

Siedzę właśnie w kiblu szkolnym i trzymam w ręku strzykawkę...

Strzykawkę, w której jest amfetamina...

Now and Always [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz