XXX Jutro wigilia

3.2K 148 23
                                    

Oliver

Jutro wigilia.

Mój tata jest w Londynie, a mama w Paryżu. Nowość, że nie są razem.

To któreś z kolei święta w moim życiu, które spędzę sam. Mama myśli, że będę z Izą ale ja kazałem iść jej do domu. Ona również zasługuję na wolne. Robi wiele dla nas wszystkich od lat.

Nie ubolewam nad tym, że nikogo nie będzie chodź nie ukrywam też przed samym sobą, że wolałbym taki czas w roku spędzić z rodziną. Razem. Usiąść przy stole, pośmiać się i porozmawiać.

Nie mogę powiedzieć, że tak nie mam. Prawda jest inna. Moi rodzice gdy tylko jest ważniejsza okazja, zawsze starają się być w naszym małym gronie. Jestem im wdzięczny nawet jeśli coś ważnego wypada akurat w takim momencie.

Dzisiejszy dzień to pierwszy od dawna, na który nie mam planu. Ani wyścig, ani trening. Lucas wyjechał gdzieś ze swoją mamą i jej partnerem, a reszta ma już jakieś plany. Co prawda zapraszali mnie na imprezy ale ja na razie stopuję, po ostatnim połączeniu narkotyków i alkoholu, miałem niezłą nauczkę.

Dzisiaj pooglądam sobie netflixa i odpocznę. W końcu każdemu się należy, nie?

Lily

Siedząc w swoim pokoju usłyszałam głośny trzask. Bicie naczyń. Na początku przestraszyłam się, że to ojciec ale gdy zbiegłam po schodach i wyjrzałam zza rogu, szybko przekonałam się, że to nie on, a osoba, której w ogóle się nie spodziewałam.

-Co robisz?-Zapytałam stojąc w przejściu z szeroko otwartymi oczami.

-Jedzenie. Na jutro.-Szepnęła bardzo cicho osoba przede mną.-Chociaż tyle mogę zrobić.

-Dlaczego?-Nie wierzę.

-Tak bardzo przepraszam.-Załkała moja mama i usiadła na kafelkach w kuchni, a dookoła niej leżały porozbijane talerze.-Przepraszam!

Musiała nie wziąć leków. Jej organizm nie potrafi już bez nich funkcjonować i tak odreagowuje.

-Chodź.-Powoli zaczęłam do niej podchodzić.-Pójdziemy się położyć dobrze? Ja tu posprzątam.

Przeraża mnie to. Tak cholernie.

Gdy miałam dotknąć koniuszkiem palca jej skóry ona nagle się ruszyła. Uderzyła mnie w rękę, która była przy jej ciele i zaczęła krzyczeć:

-To twoja wina!-Patrzyła na mnie pustym wzrokiem.-Twoja, słyszysz?!

Ałć.

Ustałam w miejscu i po prostu na nią patrzyłam. Nie miałam łez w oczach. Nie mogłam pokazać słabości. Wiedziałam, że nie była świadoma tego co mówi.

-Ona zabiła się przez ciebie.-Powiedziała mi prosto w twarz, a ja na te słowa poczułam ukłucie w sercu.

Ona zabiła się przez ciebie.

-Chodź.-Powiedziałam ponownie cichym głosem i znów się do niej zbliżyłam.

-Odejdź!-Chwyciła za szkło leżące obok jej nogi i wystawiła w moją stronę tak jakbym była potworem...-Zabiję się!-Wykrzyczała jeszcze głośniej, a szkiełko, które jeszcze sekundę temu kierowała w moją stronę, teraz było dociśnięte do jej skóry przy nadgarstku.-Nie mogę już tak żyć!

Kropla krwi spłynęła po jej skórze i kapnęła na podłogę.

-Mamo, nie!-Krzyknęłam przez szept. Czułam jak pojedyncze łzy spływa po moim policzku.

Przegrałam tą walkę...

Pod wpływem emocji rzuciłam się na kolana obok niej czując jak kawałki ostrych odłamków talerzy, wbijają mi się w odkrytą skórę.

Now and Always [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz